12 kwietnia 2001

W "Przeglądzie Powiatowym" ukazała się rozmowa Janusza Ostrowskiego z Krzysztofem Czyżewskim, nosząca tytuł Sejny z synagogą w tle, a poświęcona dyskusji, jaką wywołało wydanie książki Sąsiedzi Jana Tomasza Grossa.

Sejny z synagogą w tle 

Jednym z głośniejszych tematów, jakie dzisiaj przewijają się przez nasz kraj, jest sprawa mordu Żydów w Jedwabnem. Dyskusję wywołała książka Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", którą wydało Wydawnictwo "Pogranicze". Poprosiliśmy dyr. Ośrodka "Pogranicze", Krzysztofa Czyżewskiego, o opinię na temat tego, co obecnie dzieje się wokół Jedwabnego. 

Proszę powiedzieć, jak pan ocenia całą tę dyskusję? 

– Ja myślę, że poza wnikaniem w różne szczegóły i przerzucaniem się argumentami, dobrym aspektem tej debaty jest to, że Polacy poczuli jeszcze inaczej obecność byłych swoich sąsiadów i dług, jaki wobec nich mają. Ludzie, którzy dziś żyją, mają dług pamięci. To my dzisiaj musimy przechować pamięć o tych, którzy dzisiaj już głosu nie mają, a przecież tak mocno przynależeli do tego miejsca. 

Czy tylko w odniesieniu do Jedwabnego? 

– Ja coraz więcej w różnych miejscach w Polsce spotykam się z inicjatywami przypominania i zaglądania do tych kart historii, które nie zawsze muszą oczywiście być takie, jakie były w Jedwabnem. Nie można ograniczyć się tylko do tego ostatniego najbardziej bolesnego okresu. Myślę, że prowadzona debata coraz bardziej przeciąża w kierunku akcentów pojednania i zbudowania czegoś wspólnego z imieniem Jedwabnego, co by łączyło czy mówiło o wspólnej przeszłości Polaków i Żydów. Chociaż groźnie czasem to wygląda, chociaż roztrząsnęło dużo niedobrych emocji i napięć – to myślę, że jest to nieuniknione. Moim zdaniem taka jest droga do demokratyzacji, do unowocześnienia naszego kraju, naszego społeczeństwa – musimy przez to przejść. 

Dlaczego wcześniej na temat nie mówiono? 

– W latach dziewięćdziesiatych wydawało nam się, że tylko wolny rynek był miarą nowoczesności i zmian w kraju. Okazuje się jednak, że sprawy związane z pamięcią i wspólną przeszłością np. Polaków i Żydów drążą nas bardziej, przenikają przez nasze sumienia, kulturę i nie da się tego wyprzeć. 

Czy pamięć o dość dużej społeczności Żydów niegdyś zamieszkujących Sejny nie pozostała gdzieś na uboczu? 

– Cały czas jesteśmy w dialogu tutaj z ludźmi. Przecież projekt "Kroniki Sejneńskie" ma swoją część żydowską, która razem z mieszkańcami Sejn została odtworzona. To dzieci zebrały te historie opowiedziane przez dziadków, rodziców czy sąsiadów. 

Ale to tylko dzieci zajmują się przypominaniem tej historii. Dorośli raczej unikają tych tematów. 

– Ja myślę, że to dobrze, że tym zajmują się dzieci. Gdy już uruchomimy nowy Dom Pogranicza to razem z nimi, z młodzieżą z miejscowych szkół będziemy tworzyć muzeum sejneńskie, gdzie swoje miejsce znajdzie pamięć o Żydach. Będzie to jedno z pierwszych na świecie muzeów tworzonych i animowanych przez dzieci w oparciu o ich zebrane materiały. Myślę, że w tym jest głęboki sens. 

Czy potomkowie Żydów sejneńskich interesują się Sejnami? 

– Niektórzy od pewnego czasu zaczęli się tu pojawiać w poszukiwaniu swoich korzeni. Magnesem przyciągającym jest m.in. muzyka klezmerska grana przez naszych, tutejszych młodych muzyków. Szczególne wrażenie robi na Żydach z Ameryki, gdzie muzyka ta dzisiaj odżyła i jest np. w Nowym Jorku słuchana jak kiedyś jazz. Widząc, że świat ich przodków odradza się – coraz chętniej tu przyjeżdżają. 

Rozmawiał Janusz Ostrowski 
"Przegląd Powiatowy" 12.04.2001