26 sierpnia 2001

Koncert Kapeli Klezmerskiej w Tykocinie z okazji 60. rocznicy zagłady tykocińskich Żydów. 

W "Tygodniku Powszechnym" 26.08.2001 ukazała się recenzja Krzysztofa Czyżewskiego książki Aleksandra Kaczorowskiego, Praski elementarz.

Aleksander Kaczorowski, Praski elementarz, Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2001 
recenzja Krzysztofa Czyżewskiego 

To dobry znak, że bohemista Aleksander Kaczorowski w ciągu lat 90. nie musiał zmieniać profesji i szukać swego miejsca w biznesie bądź w zaciszu akademickich badań; że pozostał wierny swym pasjom z czasów narodzin Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej; że znalazł dla siebie przystań w "Gazecie Wyborczej", redagując "Gazetę Środkowoeuropejską"; wreszcie, że upomniało się o niego Wydawnictwo Czarne w redagowanej przez siebie serii "Europa Środkowa". To dobry znak w czasach, kiedy niewielu Środkowoeuropejczyków przy życiu pozostało, zmuszonych do zmiany zainteresowań (jeśli nie tożsamości), orientujących się na bardziej nośne i honorowane sprawy, z determinacją, by nie powiedzieć na ślepo, prących na Zachód. 

Dla Alika, poczętego w dniach radzieckiej inwazji na Czechosłowację, Zachód to Praga, tym różny od tego zza żelaznej kurtyny, że swojski – "nie onieśmielał i nie upokarzał". A Praga to Hrabal – jego oczami patrzy na miasto i na literaturę w nim powstającą: Kafka, Deml, Klima, Hašek, Weiner, Pavel... W tle tych wszystkich życiorysów jest i sam Alik – spóźniony troszkę, w barze nad kuflem piwa... Ta sytuacja nadaje jego esejom ton łagodności i przyzwolenia w ocenie połamanych losów. Na przykład, kiedy pisze o retuszowaniu swego biogramu przez Milana Kunderę. Dziwi się, a jednocześnie jest w tym lekko zawiane alikowe "może". Gdybym był tak stary i mądry jak on, może dziwiłbym się mniej... 

Ów Kundera skłonił go do odnalezienia swojej duchowej ojczyzny w Europie Środkowej, podczas gdy sam uciekał stąd na Zachód, na zawsze. Ach, ci emigranci z Wilna, Pragi czy Bukaresztu! Swymi książkami sprawili, że następne pokolenia to tu, na tym "zadupiu" – jak określił Wilno wyjeżdżający z niego Czesław Miłosz – zostały uwiązane miłosnymi correspondances. 

"Tygodnik Powszechny" 26.08.2001