29 kwietnia 2003 - Wtorki Filmowe w Pograniczu

Wtorki Filmowe w Pograniczu
Popiół i diament, reż. Andrzej Wajda, prod. polska, 1958 rok

"Popiół i diament", reż. Andrzej Wajda 

scenariusz: Jerzy Andrzejewski, Andrzej Wajda 
obsada: Zbigniew Cybulski, Ewa Krzyżewska, Bogusław Kobiela i inni 
prod. poska, 1958 rok 
czas trawania: 105 min. 

Rok 1945. Władzę w Polsce obejmują obcy i sprzymierzeni z nimi swoi spod obcych znaków. Dramat żołnierzy Armii Krajowej: złożyć broń, bo jakkolwiek by było, wraca pokój, czy walczyć dalej, bo wraz z pokojem nie wraca ani wolność, ani niepodległość. Maciek Chełmicki dostaje rozkaz zabicia wojewódzkiego sekretarza partii komunistycznej. Co zwycięży - pokusa "normalności", życiowe ambicje, biologia, nagle objawiona miłość czy wierność przysiędze, żołnierski obowiązek, honor. "A jednak Maciek zabije... - pisał Wajda w programie rozdawanym podczas premiery filmu. - Woli zabić człowieka, nawet wbrew sobie, niż oddać broń; postąpi jak przedstawiciel tego pokolenia, które liczy tylko na siebie i na pistolet dobrze ukryty, pewny i nie chybiający. Kocham tych nieustępliwych chłopców, rozumiem ich. Chcę moim skromnym filmem odkryć przed widzem kinowym ten skomplikowany i trudny świat pokolenia, do którego i ja sam należę". 

"Popiół i diament", pokazany na weneckim festiwalu w roku 1958 (z woli władz PRL tylko poza konkursem), zdobył nagrodę krytyki międzynarodowej, najwyższą, jaką mógł zdobyć film pozakonkursowy. Na Zachodzie zyskał duży rezonans, miał gorących zwolenników nawet w Japonii. 

W większości "bratnich" krajów był zakazany, trafił tam dopiero po latach. Nawet w Polsce ociągano się z jego wyświetlaniem w niektórych województwach i miastach. Wajda wybrał idealny moment - nie pozwolono by mu zrobić tego filmu ani parę lat wcześniej, ani parę lat później. Z niedobrej, choć głośnej powieści Andrzejewskiego wykroił, do spółki z autorem-scenarzystą, najbardziej nośny, tra- giczny wątek. Nasycił opowieść bogatą symboliką wizualną, zabarwił i ożywił konflikty tużpowojenne wrażliwością końca lat 50. 

Film Wajdy, uznany swego czasu za arcydzieło filmowej szkoły polskiej, wywołuje do dziś spory i dyskusje. Co zaważy na szali ocen: ograniczenia podyktowane przez czas, w którym powstał, niedopowiedzenia, przemilczenia i skazy na obrazie powojennej rzeczywistości czy przejmujący dramat młodego bohatera? Z Maćkiem Chełmickim, dzięki kunsztowi Wajdy i ryzykownej, pełnej wigoru kreacji Zbyszka Cybulskiego, identyfikowała się ogromna widownia lat 50., znajdując w jego losach nie tylko metaforę tragedii wojennego pokolenia, ale i jakąś część własnych dylematów, wątpliwości i niepokojów. Nowe pokolenia przyglądają się filmowi bez entuzjazmu poprzedników, z uwagą i ciekawością. Czy odnajdują coś własnego w filmie, który przed laty budził wielkie emocje? 

Wacław Świeżyński, Gazeta Wyborcza