3 lutego 2004 - Wtorki filmowe w Pograniczu

Wtorki filmowe w Pograniczu 
Wszystkie poranki świata, reż Alain Corneau, prod. francuska, 1991 rok 
DOM POGRANICZA, godz. 17:00

Wszystkie poranki świata (Tous les matins du monde) 
Reżyseria: Alain Corneau 
Produkcja: francuska, 1991 rok 
Występują: Jean-Pierre Marielle, Gérard Depardieu, Anne Brochet, Carole Richert 

"Wszystkie poranki świata" zostały nad Sekwaną obwołane arcydziełem, zdobywając siedem Cesarów i stając się najgłośniejszym filmem francuskim 1991 roku. 

Obraz Alaina Corneau jest wymagający, opowiedziany w powolnym, medytacyjnym rytmie, ale cierpliwość widza zostaje nagrodzona - "Wszystkie poranki świata" to film fascynujący, bogaty, o wielkiej urodzie i zapadającym w pamięci przesłaniu. Fabuła oparta jest luźno na biografiach dwóch wielkich francuskich muzyków barokowych: Sainte Colombea i Marina Marais. 

Akcja toczy się pod koniec XVII wieku. Starzejący się dworski kompozytor Marais (Gérard Depardieu) wspomina lata młodości i naukę u swego mistrza, Sainte Colombea (Jean-Pierre Marielle). Spotkanie z tym niezwykłym człowiekiem było kluczowym wydarzeniem w życiu muzyka. Wiele lat wcześniej, po śmierci żony, Sainte Colombe, słynny wirtuoz gry na viola da gamba, wycofał się ze światowego życia, zbudował dom w odludnej okolicy i zaszył się tam, by samotnie wychować dwie córki i, przede wszystkim, w spokoju oddawać się muzyce. Mimo ponawianych zaproszeń Ludwika XIV, który chciał widzieć mistrza w Wersalu, Colombe konsekwentnie bronił swojej izolacji, nie przyjmował też uczniów. Pewnego dnia do chaty samotnika zawitał jednak 17-letni Marin Marais (Guillaume Depardieu - syn Gérarda). Nieprzeciętny talent muzyczny młodego człowieka przełamał opory wirtuoza. Marais został uczniem Colombea i zarazem kochankiem jednej z jego córek. Mistrz próbował przekazać piekielnie zdolnemu młodzieńcowi coś więcej niż tylko umiejętność gry na violi da gamba. Młody Marais zdradził jednak starego wirtuoza i wybrał drogę, z której Colombe dobrowolnie zrezygnował - dworską karierę, światową sławę i poklask. Jak zwodnicze są to wartości Marin zrozumie dopiero po wielu latach, kiedy wypalony i zmęczony pustką swojego życia, pojmie słuszność filozofii bezwzględnego oddania sztuce, której starał się go nauczyć Sainte Colombe. 

Krytycy chwalili w tej przypowieści o twórczej pasji, czyhających na artystów pokusach i prawdziwej sztuce właściwie wszystko, od olśniewających kostiumów, przez barokową muzykę w znakomitym opracowaniu Jordi Savalla, po wysmakowane zdjęcia Yvesa Angelo. Największy entuzjazm wzbudziła oczywiście reżyseria ALAINA CORNEAU, który zdecydował się pójść pod prąd tendencjom współczesnego kina i zrobił film oszczędny, kontemplacyjny, wyciszony, a przecież pełen emocji.