5 sierpnia 2003 - Wtorki filmowe w Pograniczu

Wtorki filmowe w Pograniczu 
Osiem i pół, reż. Federico Fellini, prod. włoska, 1964 rok 
Dom Pogranicza, godz. 19:00

Osiem i pół, reż. Federico Fellini 
scenariusz: Federico Fellini 
zdjęcia: Gianni di Venanzo 
wyst.: Marcello Mastroianni, Anouk Aimee, Sandra Milo 
prod.: włoska 1963 rok 
czas trawania: 130 min. 

"Osiem i pół" to niezwykła różnorodność formy. W kurorcie jest secesyjna architektura, "pejzaże są impresjonistyczne", do tego dochodzi "flamandzka prostota domu babki, kafkowski ekspresjonizm epizodu kolegium i Saraghiny", i nowoczesność rakiety kosmicznej. Struktura całości to znowu Kornatowska - "opiera się na barokowej dialektyce ruchu i bezruchu, niezmienności i ciągłej metamorfozy". 

Wszyscy filmoznawcy, do jakiegokolwiek dzieła by nie zajrzeć, zgadzają się co do jednego: "Osiem i pół" to opozycja - racje intelektualne kontra racje magiczne. 

Pierwsze uosabia krytyk Daumier (Jean Rougeul), tak rozsądny i trzeźwy (w jego słowach jest sporo rozterek Felliniego), że aż Guido wyobraża sobie, że każe swym asystentom powiesić go podczas przeglądu zdjęć próbnych. 

Po drugiej stronie jest telepata (Ian Dallas). W trakcie jego występu jego asystentka Maya - "odczytująca", jako medium, myśli Guida - zapisuje na tablicy słowa, których nie rozumie: ASA NISI MASA. Rychło orientujemy się, że pochodzą one z dzieciństwa bohatera - gdy usypiano dzieci wykąpane w wielkiej kadzi po winie wypowiadano to "magiczne zaklęcie". 

Fellini był wielkim admiratorem prac szwajcarskiego psychologa Carla Gustawa Junga (1875-1961), zwłaszcza tych o marzeniach sennych, traktowanych jako "wiedza o nas samych wypływająca z podświadomości". Mówił: "Jung odprowadza nas do bram niepoznawalnego i pozwala, abyśmy patrzyli i zrozumieli sami (...). Pozwala dawać swobodę wyobraźni, śnić, a gdy zapuszczasz się w mroczny labirynt twej istoty, zdaje ci się, że czujesz jego czujną i opiekuńczą obecność". 

Zdaniem wspomnianego już Lubelskiego całe "Osiem i pół" to jakby zobrazowanie jednego z Jungowskich pojęć - "indywiduacji", oznaczającej proces samourzeczywistnienia, połączenia tego, co w nas świadome i nieświadome. 

Fellini kochał symbole, posługując się nimi wedle wskazówek swego mistrza. "Dla Junga symbol jest środkiem do wyrażenia myśli, która nie daje się wyrazić inaczej" - powtarzał. 

Ci, którzy analizowali "Osiem i pół" wyłowili ich mnóstwo, choćby morze - jako "symbol macierzyństwa" i "zbiornik wszelkich możliwości istnienia", czy kąpiel - jako powrót do łona matki (sznur kobiecych rąk, podających czarki z wodą, jest w scenie kąpieli Guida jak pępowina). W filmie często mówi się o "głosie źródła" - czyli "wodach zapładniających wyobraźnię, odradząjących ją". Hotel w kurorcie nazywa się zresztą "La Fonte" (źródło). 

Najwyrazistszy, a przy tym najponętniejszy symbol w "Osiem i pół" to Claudia, "dzie-wczyna ze źródła" (Claudia Cardinale): muza i ostatnia szansa w życiu bohatera, "antidotum na zmęczenie i brak sensu". Gdy ubrana w biel dźwiga płonącą lampkę jest niczym "westalka ze świętym ogniem"... 

Fellini wspominał: ?Koniec ?Osiem i pół ? miał być zupełnie inny, producenci jednak, w czasie pracy na planie, kazali mi przygotować jego zapowiedź. Sprowadziłem z powrotem 200 aktorów i sfilmowałem ich, jak paradują przed siedmioma aktorami. Zafascynował mnie widok tego korowodu. Było to tak dobre, że postanowiłem zmienić oryginalne zakończenie, które miało rozegrać się w wagonie restauracyjnym, gdzie Guido i Luisa godzą się ze sobą". 

Cóż oznacza ten finał z korowodem? To, że ?Guido doznaje olśnienia, ?objawienia ?. Akceptuje siebie i świat z dobrodziejstwem inwentarza". Fellini mówił: ?Nie trzeba trwać przy rozumieniu. Trzeba odczuć. Trzeba akce-ptować siebie, akceptować świat, a wszystko się ułoży". 

Czy układa się zawsze? Pod koniec lat 60. Fellini przeżył dotkliwy kryzys (niczym Guido). Szykował wtedy "Podróż Giuseppe Mastorny" (nazwisko bohatera wziął z mediolańskiej książki telefonicznej). Dostał zapalenia opłucnej, a tego filmu nigdy nie nakręcił. 

Wydawać by się mogło, że ?Osiem i pół" zostało już opisane na wszystkie możliwe sposoby, przenicowane na wylot. A jednak wciąż wpędza analityków w bezradność. Lech Majewski, opisując magię ?Osiem i pół", za-notował, że ?wręcz ?oszałamiające ? 40-sekundowe ujęcie ubierania Guida kolejno przez parę asystentów, Conocchię i producenta, w drodze na audiencję w łaźni, do kabiny kardynała, jest niemożliwe do rozrysowania nawet przy wielokrotnym oglądaniu go na stole montażowym". 

"Osiem i pół" otrzymało Grand Prix na festiwalu filmowym w Moskwie - bo Stanley Kramer i Sergio Amidei zagrozili, że jeśli tak się nie stanie, wystąpią z jury, a niechętni filmowi radzieccy urzędnicy od kultury nie znaleźli wsparcia u Nikity Chruszczowa. Dostało też Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego (trzeciego w ka-rierze Felliniego po "La stradzie" i "Nocach Cabirii"), i Oscara dla Piero Gherardiego, za kostiumy w filmie czarno-białym. 

Niektórych słów nie należy nadużywać. "Arcydzieło" to jedno z nich. W odniesieniu do "Osiem i pół" jego użycie jest jednak jak najbardziej uzasadnione. 

Jacek Szczerba Gazeta Wyborcza