8-10 października 1998 - Spotkanie na Pograniczu - "Mickiewicz a my"

W Białymstoku miało miejsce Spotkanie na Pograniczu - "Mickiewicz a my". Zostało zorganizowane z okazji dwusetnej rocznicy urodzin poety i było wpisane na krajową listę obchodów Roku Mickiewiczowskiego. Autorem projektu był Krzysztof Czyżewski, a organizatorami spotkania Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów", Biblioteka Wojewódzka w Białymstoku i czasopismo "Kartki".

Mickiewicz a my 

Adama Mickiewicza kolejne pokolenia czytają inaczej. W zależności od uwarunkowań historycznych, społecznych czy egzystencjalnych stawiamy - dwustuletniemu poecie i wizjonerowi - inne pytania. Gdy Tadeusz Boy-Żeleński w roku 1929 pisał pamiętny wstęp do wydania Dzieł Mistrza zatytułowany "Mickiewicz a my", domagał się nowego, odkłamanego jego wizerunku, na miarę czasów, w których odzyskaliśmy niepodległość i wybijamy się na normalność. 

Dzisiaj, u progu tysiąclecia, po obaleniu komunizmu i ponownym wybiciu się na niepodległość, w dobie integracji europejskiej i budowania dobrego współistnienia z sąsiadami, nowe cisną się pytania do Mistrza, być może takie, których jeszcze jemu nie stawialiśmy. Jak czyta Mickiewicza młode pokolenie? Czy może on być dla nich Mistrzem nowoczesnym, otwierającym perspektywę w przyszłość, czy też należy już do prowincjalnego zaścianka? A gdybyśmy zapytali o Mickiewicza wobec integracji europejskiej? Czy autor artykułów z Trybuny Ludów, w których pisał np.: "Położenie Europy jest tego rodzaju, że odtąd staje się niepodobieństwem, aby jakiś lud kroczył w odosobnieniu na drodze postępu", nie może uchodzić za prekursora dążeń zjednoczonej Europy ojczyzn i wspierać nasze aspiracje w tym zakresie? Czy też wybierzemy Mickiewicza z Soplicowa, zasiedziałego w tradycji własnego zaścianka i nieufnie ustosunkowanego do "światowych nowinek"? A Mickiewicz wobec zmian w Europie Środkowo-Wschodniej? Czyj w końcu jest ten Mickiewicz? Polaków, Litwinów czy Białorusinów? Czy może być wspólny i co to oznacza w praktyce? Czymże jest dla współczesnych Białorusinów wybór pomiędzy Mickiewiczem a Puszkinem? Wreszcie jakie jest współczesne odczytanie paradygmatów oświeceniowego i romantycznego? Czy Mickiewicz, a bardziej może - jaki Mickiewicz, pomoże nam wkroczyć bez zapóźnień w nowe tysiąclecie, tak jak to zrobił na progu XIX stulecia? Zarówno te, jak i inne pytania skierowane do Mistrza chcemy postawić i poszukiwać na nie odpowiedzi podczas trzydniowego spotkania literacko-artystycznego w Białymstoku. Wydaje się, że właśnie Białystok - miejsce o bogatych tradycjach, otwarte na nowoczesne prądy w literaturze i sztuce, a przede wszystkim miasto pogranicza, w którym przecinają się drogi prowadzące z Warszawy, Wilna i Mińska - jest szczególnie predestynowanym "gospodarzem" takiego spotkania. 


Program Festiwalu Literacko-Artystycznego 
"MICKIEWICZ A MY" 
Białystok 8-10 października 1998 


CZWARTEK 8 października 1998 

17.30 - OFICJALNE OTWARCIE (kawiarnia Fama) 

18.00 - "MICKIE-WHICH" KAWIARNIA LITERACKA 
Spotkanie, w którym udział biorą młodzi poeci z Polski: Darek Foks (Skierniewice), Adam Wiedemann (Grabów), Krzysztof Jaworski (Kielce), Mirosław Dzień (Bielsko-Biała), Bartek Majzel (Katowice), Tomasz Różycki (Opole), Artur Grabowski (Kraków), Marta Podgórnik (Gliwice), Wojciech Bonowicz (Kraków), którzy poprzez własne wiersze i improwizacje, chcą spotkać i odkryć nowego Mickiewicza; 
przygotowanie i prowadzenie Zbigniew Machej (Kraków), Bogdan Dudko (Białystok) 
(kawiarnia Fama) 

20.00 - "BALLADY" - koncert Marka Gałązki i grupy Po Drodze 
(kawiarnia Fama) 


PIĄTEK 9 października 1998 

17.00 - "CZYTANIE MICKIEWICZA" w wykonaniu Henryka Machalicy 
(aula Pałacu Branickich) 

18.00 - "DIALOG O MICKIEWICZU" 
Dialog prowadzony przez przedstawicieli kultur polskiej, litewskiej i białoruskiej: Tomasza Łubieńskiego (Warszawa), Tomasa Venclovę (Wilno, New Heaven), Sokrata Janowicza (Krynki); przygotowanie i prowadzenie: Krzysztof Czyżewski 
(aula Pałacu Branickich) 

20.30 - KONCERT PT. "ROMANTYCZNOŚĆ" 
W wykonaniu: Marii Krupowies, Apolonii Nowak, Joanny Kasperek oraz zespołu "Ars Nova"; w programie piosenki polskie, litewskie, białoruskie i żydowskie z okolic Wilna, Trok, Lublina i Warszawy z kręgów kultury ludowej i szlacheckiej, które mogły towarzyszyć młodemu Mickiewiczowi 
(Białostocki Teatr Lalek) 


SOBOTA 10 października 1998 

12.00 - "MILCZENIE ADAMA" - próba sądu nad poetą 
Scenariusz: Krzysztof Rutkowski 
Udział biorą: Zofia Trojanowiczowa (Poznań), Dorota Siwicka (Warszawa), Aleksander Nawarecki (Chorzów), Krzysztof Rutkowski (Paryż), Krzyszof Czyżewski (Sejny) oraz teatr Klaps i młodzież szkół średnich 
(czytelnia książek WBP w Białymstoku) 

16.00 - "MICKIEWICZ A MY" - dialog młodieży pogranicza kultur 
(czytelnia książek WBP w Białymstoku) 

18.00 - "POMIĘDZY MICKIEWICZEM A PUSZKINEM" - dyskusja panelowa zapytująca o znaczenie Mickiewicza dla kultury białoruskiej z udziałem gości z Polski i Białorusi 
(kawiarnia Fama) 

20.00 - "PIEŚNI WIELKIEGO KSIĘSTWA LITEWSKIEGO" 
Koncert: Joanna Rawik (Warszawa), Maria Krupowies (Wilno), Wiktar Szałakiewicz (Grodno) 
(kawiarnia Fama) 

Organizatorzy
: "Kurier Poranny", "Kartki. Pismo literacko-artystyczne", Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku, Radio Białystok S.A., Fundacja "Pogranicze", Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów" 
pod honorowym patronatem wojewody białostockiego i prezydenta miasta Białegostoku 
przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz Fundacji im. Stefana Batorego 
patronat medialny: 
"Rzeczpospolita", TVP S.A. Oddział Białystok 
współpraca: 
Białostocki Ośrodek Kultury, Białostocki Teatr Lalek, Global Village 
sponsorzy: 
PKO BP Białystok, Zakład Energetyczny Białystok

Za trudny dla nas ten Mickiewicz?

W roku 1989, gdy zmogliśmy komunizm i staliśmy się krajem wolnym i demokratycznym, nie pytaliśmy o Mickiewicza. Nie był nam potrzebny tak jak w roku 1918, gdy odzyskiwaliśmy niepodległość. Wtedy Polacy podjęli rozmowę z Mistrzem, a szukając nowego oblicza poety pragnęli wyzwolić się z tradycji tyrtejsko-męczeńskiej, ku której przez cały wiek XIX i początek XX właśnie on był im przewodnikiem. W Polsce, która wiosną chciała nie Polskę lecz wiosnę sławić, starano się sprowadzić Mickiewicza z cokołu na ziemię, odnajdując w nim raczej bliskiego sobie człowieka niż nieskazitelnego bohatera narodowego. "Profanacja? – zapytywał Boy-Żeleński w swoim słynnym wstępie do Dzieł Mickiewicza z 1929 roku zatytułowanym Mickiewicz a my – Nie sądzę. Raczej poczucie, że tajemnica geniusza tkwi w czym innym niż w konwencjonalnej doskonałości. Że to "ziemskie, arcyziemskie", z którego rodzi się boskie, to jest najbardziej wzruszające misterium...".

Czy dzisiaj nie mamy już żadnych pytań do Mistrza? Może jest stary, anachroniczny, zaściankowy, heretycki, niezrozumiały, śmieszny? Czy Mickiewicz nas jeszcze boli? Czy moglibyśmy powtórzyć za Zygmuntem Krasińskim: "On był dla ludzi mego pokolenia i miodem, i mlekiem, i żółcią, i krwią duchową"? Maria Janion zapowiedziała koniec paradygmatu romantycznego, ukazując zarazem jego ciągłość w polskiej tradycji od powstań narodowych w XIX wieku, przez pokolenie Kolumbów, aż po zryw pierwszej "Solidarności". Wydarzenia, które nastąpiły po 1989 roku miały zapowiadać zmierzch tego paradygmatu. Nie zgadza się z tym Czesław Miłosz, który przypomina, iż "młodzież okresu międzywojennego negowała tradycję romantyczną. Ale w czasie drugiej wojny światowej ci sami młodzi ludzie zachowywali się zgodnie z jej regułami". Miałby zatem rację Stanisław Brzozowski zapowiadający długi żywot tradycji romantycznej wśród kolejnych młodych generacji? Zdawałoby się to potwierdzać zainteresowanie Mickiewiczem w gronie młodych pisarzy, choć niedawna konfrontacja tzw. pokolenia "bruLionu" z Mickiewiczem w ramach szumnie zorganizowanej konferencji w Warszawie, obnażyła raczej miałkość tego zbliżenia z Mistrzem, podczas którego nie pojawiły się ani żadne istotne pytania ku niemu skierowane, ani żaden ważny problem do przedyskutowania. Czy potrafimy zatem dzisiaj "gadać" z nim z tą samą śmiałością i pasją, z jaką on "gadał" z Bogiem?

Stało się już tradycją stawianie pytań Mickiewiczowi i manifestowanie postaw światopoglądowych inspirowanych jego dziełem przy okazji jubileuszy rocznicowych. Wielkim wydarzeniem były obchody stulecia urodzin wieszcza. Alina Witkowska pisała, iż ludzie wówczas "pragnęli go czcić jako wielkość, tak, ale wspólną, duchowo ich spajającą, nie tylko ponad zaborami, ale również ponad podziałami społecznymi. To wspólnotowe odczuwanie "naszego" Mickiewicza jest szczególnie widoczne w Kongresówce, gdzie na władzach rosyjskich wymolestowano wreszcie wzniesienie w Warszawie pomnika poety".

W 1998 roku, w dwusetną rocznicę urodzin wieszcza, społeczeństwo niczego na władzy nie potrzebuje wymuszać, władza – i to zarówno w Polsce, jak na Białorusi i Litwie – chętnie sama poparciem dla Mickiewicza przydaje sobie splendoru. Owszem, próbowano przy tej okazji wymusić na władzach rejonu nowogródzkiego zgodę na wybudowanie tam polskiej szkoły. Bezskutecznie. Dzieci polskie w Nowogródku powinny mieć prawo do nauki swego ojczystego języka, podobnie jak dzieci białoruskie w Krynkach, czy dzieci litewskie w Sejnach powinny mieć prawo do zapoznawania się w szkole ze swoją narodową tradycją i historią. W każdym z tych przypadków Mickiewicz mógłby być patronem i rzecznikiem sprawy dzieci jako ten, który wielką wagę przywiązuje do więzi z tradycją przodków i z własną małą ojczyzną. Przy czym u autoraPrelekcji paryskich piecza nad tym, co rodzime, równoczesna jest z dążeniem ku wspólnotowości, z pobratymstwem narodów, ze zjednoczeniem czy to Słowian, czy całej Europy. "Położenie Europy jest tego rodzaju, że odtąd staje się niepodobieństwem, aby jakiś lud kroczył w odosobnieniu na drodze postępu"– pisał w jednym z artykułów w Trybunie Ludów.

I w ten oto sposób odnajdujemy się z Mickiewiczem w biegu spraw roku 1998 i końca całego stulecia. Czy po tylu latach służenia nam, Polakom, za ostoję bytu narodowego zagrożonego przez XIX-wieczne zabory i XX-wieczne systemy totalitarne, w dalszym ciągu potrzebujemy jeszcze geniuszu tego poety wyłącznie dla naszej sprawy narodowej? A formułując to pytanie jeszcze inaczej: czy dzisiejsi Polacy nadal w takim stopniu jak kiedyś, choćby jeszcze w stanie wojennym, powinni być skoncentrowani na swoim partykularnym interesie narodowym? Oczywiście nie da się tego zakredytować raz na zawsze i nad tożsamością narodową pieczę należy sprawować bez względu na mniej lub bardziej sprzyjające okoliczności. Może jednak nadszedł czas, by uznać, że pewien bój w swojej dziejowej drodze już wygraliśmy, nie zatraciliśmy swego narodowego gospodarstwa, a teraz pora wyruszyć w dalszą drogę. Czy Mickiewicz może nam w tej drodze towarzyszyć? Wydaje się, że jakby na to tylko czekał. Jakby czekał na szansę rzucenia się razem z nami w wir budowania cywilizacyjnego i czynu duchowego przedsiębranego wespół z innymi pobratymami. Ten Mickiewicz nie mieści się już w szrankach jednego państwa narodowego, prowadzi nas na nowo ku spotkaniu z naszymi sąsiadami, ku przełamaniu barier, które w przeciągu ostatniego stulecia wysoko się pomiędzy nami spiętrzyły. Dzisiejsze wspólnotowe odczuwanie "naszego" Mickiewicza to już nie odczuwanie ponad zaborami czy podziałami społecznymi, ale ponad granicami państw narodowych. Mickiewicz jest "nasz" również na Litwie i Białorusi. Nie powinniśmy tracić z oczu tego tropu pozostawianego przez Mistrza, bo w nowe on nas kieruje przestrzenie i nowe stawia przed nami wyzwania.

Zadziwiająca jest moc mickiewiczowskiej geografii. Gdzie szukać jego miejsca w dzisiejszej Polsce? Oczywiście na Wawelu. Bo za życia jedynie epizod powstaniowy w poznańskiem. Dlatego łatwo możemy sobie wyobrazić symboliczne znaczenie sprowadzenia prochów Mickiewicza na Wawel w 1890 roku. Ta bardzo podniosła wówczas uroczystość łączyła trwale poetę z krajem, w którym praktycznie go nie było. Natomiast jego moc poetycka sprawiła, że nawet historia narodu, rozstrzygająca się w owym czasie głównie przecież w Kongresówce, przeniosła się w naszej wyobraźni i na trwałe zadomowiła w stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Boy-Żeleński konstatował: "Warszawa powstała, Polska się skrwawiła, ale despotyzm poezji przeniósł serce narodu do Wilna, gdzie młode litewskie dryblasy piły mleko, harcowały po łące i odmawiały litanię do Tomasza Zana". 

Co począć z takim dziedzictwem geografii mickiewiczowskiej dzisiaj, kiedy Wilno jest stolicą niepodległej Republiki Litewskiej, a drogę do Nowogródka przecina pilnie strzeżona granica państwa białoruskiego? Można oczywiście pójść śladem tej nowej geografii i prowadzić niekończące się dyskusje pod hasłem "Czyj jest ten Mickiewicz?" Natomiast kierując się duchem geografii mickiewiczowskiej można by spróbować powiedzieć po polsku, litewsku i białorusku tak: Mickiewicz jest "nasz" na Białorusi, Litwie i w Polsce, a my z nim. Śmiało powiedziane? A może za trudny dla nas ten Mickiewicz?

Tę paradoksalną dla współczesnych lekcję geografii rozumie dobrze język, którym władał Adam Mickiewicz. Język ten, podobnie jak dzisiaj, nazywał się językiem polskim, ale nieco inaczej był rozumiany, przynajmniej w sensie kulturowym. Przynależał wówczas do przestrzeni cywilizacyjnej, nie narodowej. Mickiewicz piszący w języku polskim był "swój" nie tylko pośród Polaków żyjących na obszarach dzisiejszej Litwy i Białorusi, ale także pośród samych Białorusinów i Litwinów. I jest zupełnie naturalne, że również dzisiaj i jedni, i drudzy upominają się o "swojego" Mickiewicza. "Jest czymś wspaniałym – pisze Sokrat Janowicz – że czytając Mickiewicza, Białorusin czuje się swojsko..." Język Mistrza to ciągle jeszcze dla nas niedościgniona dojrzałość, nie tylko w sensie warsztatu poetyckiego, ale także w sensie kulturowym. Jego darem była wspólnotowość, którą zatraciliśmy i do której na nowo musimy dorastać. A to, że na codzień mówimy po polsku wcale jeszcze nie oznacza, że łatwiej nam będzie wspomnianą dojrzałość osiągnąć. Dzieli nas od niej ten sam dystans, co innych współmieszkańców dawnej Rzeczypospolitej. Wypowiadamy w języku polskim, języku oryginału, słowa "Litwo, ojczyzno moja..." i staramy się odkryć ich sens wymykający się naszemu rozumieniu znaczenia poszczególnych słów. Podobnie inną od dotychczas używanej mapę musimy rozłożyć, by odczytać sens mickiewiczowskiej przestrzeni kulturowej. 

W roku 1998 Adam Mickiewicz odkrywa przed nami kolejną kartę Księgi pielgrzymstwa i stawia nowe wyzwania. W dalszym ciągu może być przewodnikiem w naszym pielgrzymowaniu. Ważne, by właściwie odczytać jego przesłanie w czasie obecnym, innymi słowy – by za nim nadążyć, przezwyciężając własne lenistwo w powtarzaniu zużytych już formuł interpretacyjnych, odnoszących się do tego, co było kiedyś. Nie ma już w nich żywego słowa poety. Trzeba go szukać na nowo i w nowej formie wyrazu. Przed podobnym zadaniem stanęli po drugiej wojnie światowej twórcy Instytutu Literackiego kierowanego przez Jerzego Giedroycia. Pierwszą książką oddaną przez nich do druku jeszcze w Rzymie w 1946 roku były Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego. Autorem wstępu był Gustaw Herling-Grudziński, który, rozprawiając się z megalomanią narodową i mitem mesjańskim, pisał o nowej treści wypełniającej "pielgrzymowanie dla wolności". Treść tę miał stanowić "ruch społeczno-polityczny, w którego kręgu odnajdują swą godność polityczną i niezałganą wierność ideałom społecznym wszyscy europejscy wygnańcy...". Jaką treścią wypełnimy mickiewiczowskie pielgrzymowanie dzisiaj, kiedy emigracja nie jest już koniecznością, a Polska, Litwa i Białoruś posiadają swój własny niepodległy byt państwowy? Pomimo tych różnic dzisiejsza treść niewiele musi odbiegać od tej wypracowanej przez twórców "linii" paryskiej Kultury

Warto zapamiętać słowa Mickiewicza z odczytu O duchu narodowym, cytowane przez Herlinga-Grudzińskiego we wstępie: "Im mocniej Polska czuła i podzielała uczucia rodzinne Europy, tym była szczęśliwszą i sławniejszą; im bardziej oddzielała się od Europy tym widoczniej słabła...".

Ci, którzy pójdą tropem "wspólnotowym" Mickiewicza, będą się czuli źle w kulturach etnocentrycznych Polski, Litwy i Białorusi. Ale – jak zauważył Czesław Miłosz – "użyteczność takich osobników na tym właśnie może polegać, że tworzą "tkankę łączną" tam, gdzie sprzeczne narodowe lojalności zdają się nie do pogodzenia".

Krzysztof Czyżewski

Artykuły prasowe: 
Spotkanie z Mickiewiczem na pograniczu, "Kurier Poranny" 4.10.1998 
Kurier o Mickiewiczu. Dodatek do "Kuriera Porannego" 8.10.1998 
Wasz i nasz Mickiewicz, "Czasopis" nr 12/1998 
Informacja o spotkaniu w: "Biuletyn Fundacji im. Stefana Batorego" z listopada 1998 r. 
Krzysztof Czyżewski, Za trudny dla nas ten Mickiewicz? "Kurier Poranny" 8.10.1998 
Mickiewicz a my, "Gazeta Współczesna" 8.10.1998 
Urszula Pietroczuk, Jaki Mickiewicz? "Gazeta Wyborcza" 8.10.1998 
Poeta Białorusinów, Litwinów i Polaków, "Kurier Poranny" 10.10.1998 
Krzysztof Masłoń, Sąd nad Mickiewiczem, "Rzeczpospolita" 10-11.10.1998 
Krzysztof Masłoń, Spór o wieszcza, "Rzeczpospolita" 12.10.1998 
Tylko o Mickiewiczu, "Gazeta Współczesna" 12.10.1998 
Mickiewicz został ułaskawiony, "Kurier Poranny" 12.10.1998 
Cezary Polak, Wieszcz jest niewinny, "Gazeta Wyborcza" (Białystok) 
Cezary Polak, Sąd nad wieszczem, "Gazeta Wyborcza" 13.10.1998 
Trzy dni romantyzmu, "Gazeta Współczesna" 16.10.1998