Historia folwarku Dusznica - opowieść Sary Dusznickiej

Historia folwarku Dusznica - opowieść Sary Dusznickiej

Opowieść Sary Dusznickiej (córki Mojżesza i Lei Dusznickich, używającej też imienia Sonia, a po wojnie znanej jako Sara Shner-Neshamit):

Moje dziecięce lata przepłynęły w rodzinnym majątku Dusznica, który leżał na linii demarkacyjnej - na granicy z Litwą. (Budynki majątku w Polsce, a większa część gruntu na litewskiej stronie).
(z listu do Ośrodka Pogranicze w Sejnach, 21.3.2003)

Mam nadal zapisany w pamięci obraz naszego majątku w Dusznicy. Nawet nie budynek, w którym mieszkaliśmy, a olbrzymi ogród, park raczej, wokół domu. 

Kilka bardzo szczęśliwych lat wieku przedszkolnego przeżyłam tam. Łaziłam jak chłopiec po drzewach, zbierała ciemnoczerwone wiśnie. I żółte czereśnie, rwałam bukiety pachnącego bzu, którego zawsze mi brak w Izraelu. Kwitną u nas drzewa i krzewy z całego świata, ale bzu prawie nie ma, bo potrzebny jest mu śnieg.

Dużo już lat przepłynęło rzeczką Marychą od czasu, kiedy mój ojciec zaprzęgał do bryczki parę koni i woził nas z Dusznicy na zakupy do miasta.

(z listu do Ośrodka Pogranicze w Sejnach, 4.06.2003)

Oba listy pisane są piękną polszczyzną, poprawną gramatycznie i (prawie) bezbłędną ortograficznie, mimo że pani Sara ostatni raz była w Polsce co najmniej 80 lat temu...

Z wywiadu przeprowadzonego drogą mailową z panią Sarą za pośrednictwem jej syna Moshe Shnera:

W jakim okresie mieszkała pani w Dusznicy? Jak pani wspomina to miejsce?

Mój ojciec, Mojżesz (Moshe) Dusznicki, kupił majątek w roku 1912 od polskiego szlachcica do spółki z ze swoim bratem Mordechajem (Mordhelem vel Markusem) i swoim znajomym Abramem Efronem. Efron wkrótce zmarł , a Mojżesz Dusznicki przejął prawa po wdowie po nim. (Córka Efrona, Miriam Efron, mieszkała w Izraelu, ale od wielu lat nie miałam z nią kontaktu).

Mój ojciec Mojżesz był polskim patriotą zakochanym w polskim języku i kulturze. Ukończył studia na Politechnice Warszawskiej, był inżynierem geometrą. W czasie I wojny światowej został wraz z rodziną wysiedlony w głąb Rosji jak większość sejneńskich Żydów. Po kilku latach tułaczki na wygnaniu powrócił, przez krótki czas mieszkał w Sejnach, a potem przeprowadził się do Dusznicy.

Dom w majątku w Dusznicy podzielony był na dwie części. W jednej mieszkał Mojżesz ze swoją żoną Leją i trzema córkami: Manią, Sonią (Sarą) i Lubą. Drugą zajmował Boruch Dusznicki, syn Mordechaja. 

Mieliśmy w domu kota i psa imieniem Fuks. Ojciec trzymał konie, na których jednak nie pozwalał nam jeździć. Któregoś razu próbowałam dosiąść krowy, ale szybko znalazłam się na ziemi [śmiech]. To znaczy, że trzymaliśmy też bydło. Uprawiane było żyto i inne zboża. Moja matka miała niewielki ogród warzywny. Pamiętam też rozległy sad wiśniowy.

Majątek był duży, miał 560 mórg . Gospodarstwo było zaniedbane i podczas gdy budynki znajdowały się po polskiej stronie, większość gruntów leżała po stronie litewskiej. Prowadzeniem gospodarstwa zajmowali się Mordechaj i jego syn Boruch, podczas gdy mój ojciec nadal pracował w swoim fachu i dużą część zarobków inwestował w gospodarstwo, które nigdy nie było dochodowe. 

Mieszkaliśmy w tak zwanym dworku [w oryginale „the master’s house”]. Zajmowaliśmy tylko część z jego wielu pomieszczeń, reszta stała pusta. Po przeciwnej stronie stała obora, stodoła , gdzie lubiłyśmy się bawić, i stajnia. Nieco dalej stał kamienny budynek zwany „barakiem”, gdzie mieszkali robotnicy z rodzinami . Było to ponure miejsce i być może to tam zaczęły się kształtować moje lewicowe poglądy.

W tyle za „barakiem” płynął strumień, w którym razem z siostrami uczyłyśmy się pływać. Mieliśmy też piękny ogród, czy właściwie park, gdzie uwielbiałyśmy wspinać się po drzewach i przy okazji robić sobie dziury w sukienkach (powiedz swoim córkom, że to najlepsza zabawa pod słońcem).

W domu mówiliśmy w jidysz, a kiedy ktoś nas odwiedził (co zdarzało się całkiem często), przechodziliśmy na polski. 

Rodzice w ogóle nie byli religijni i nie przestrzegali zasad koszernej kuchni. . 

Gdy miałam osiem lat, wysłano mnie do Mariampola do dziadka, Izaaka Finka, gdzie uczyłam się w szkole podstawowej , a w weekendy ojciec przemycał mnie przez granicę do Dusznicy. Kilka lat później wysłano mnie do wuja, do Suwałk. 

Około roku 1925 przeprowadziliśmy się do Łoździej (Lazdijai) ze względu na pracę ojca. Majątek wydzierżawiony został rodzinie Redaków, których pamiętam bardzo dobrze. Z jednym z młodych Redaków chodziłam do gimnazjum w Łoździejach. 

Mam bardzo ciepłe wspomnienia z Łoździej, nasze stosunki z sąsiadami były doskonałe. Szczególnie pamiętam cudowny okres nauki w łoździejskim gimnazjum „Żiburys” . Bardzo lubiłam naszego pryncypała, ojca Starkosa. Moją ukochaną nauczycielką była Salomeja Neris , do niedawna recytowałam jeszcze jej wiersze. Byłam członkinią szkolnego kółka teatralnego i często grałam główną rolę w naszych przedstawieniach. Mieszkaliśmy na ulicy Łoździejskiej.

Spis absolwentów gimnazjum Ziburys w Lazdijai, pod nr 50. - Sara Dusznicka:



Mieszkałam w Łoździejach do śmierci ojca w roku 1931. Mojżesz Dusznicki zmarł na raka i pochowany jest na cmentarzu żydowskim w Berlinie.


Informacje z wydanej po hebrajsku autobiografii Sary Dusznickiej (dzięki uprzejmości jej syna Moshe Shnera):

Dziadek mojej matki od strony ojca nazywał się Mejer (Meir) Dusznicki. Jego żona nazywała się Rochel Lea. 

Mojżesz Dusznicki miał dwóch braci i trzy siostry. Najstarszy brat i najstarsza siostra wyjechali do Ameryki. Dwie z ich córek poznaliśmy (ale nie wiem, która była czyja). Jedna, Mildred Krown, mieszkała do niedawna w Nowym Jorku, była bezdzietna. Widziałem się z nią kilkakrotnie – urocza starsza pani. Druga mieszka w Pittsburgu i widziałem się z nią tylko raz lata temu.

Mordechaj, średni brat, był prawnikiem. Jego żona, Laska, pochodziła ze znanej żydowskiej rodziny Szapiro. Wojnę przeżyła tylko ich najmłodsza córka, Zippora (Fajge). Mieszkała w Izraelu i jako nazwiska używała tego samego hebrajskiego tłumaczenia nazwy Dusznica co moja matka. Znaliśmy ją bardzo dobrze – nigdy nie wyszła za mąż, ale adoptowała dziewczynkę, sierotę wojenną.

Kolejna siostra Mojżesza (ciotka Sary) nazywała się Chaja Sora. Wyszła za mąż za członka rodziny Kleif. Zginęła w Majdanku. Przeżył tylko młodszy z jej synów, po wojnie zamieszkał w Izraelu. Nie miał dzieci.

Najmłodszą z sióstr i ulubioną ciotką Sary była Ryfka Dusznicka-Litwin. Zginęła w Łodzi, ale jej dwoje dzieci zdołało wyjechać do Izraela zaraz przed wojną i mieszkają w Tel Awiwie. 

Leja, matka Sary, pochodziła z rodziny Fink, jej dziadek nazywał się Izaak Fink, a babka Szejna. Była to ortodoksyjna rodzina. Leja Fink miała dwóch braci i pięć sióstr, a wielu z jej rodzeństwa zostało potem lekarzami. Najstarszą siostrą Lei Fink-Dusznickiej była Anna Goethlib, właścicielka wielkiej arystokratycznej posiadłości w Wembri [?]. Wszyscy bracia i siostry Lei zginęli w czasie wojny. Tylko jedna dziewczynka – kuzynka Sary – przeżyła w Belgii, pod koniec życia zamieszkała w Izraelu. Jej mąż zginął w czasie wojny, nie miała dzieci.

Sara Dusznicka (na górze po prawej), Kowno, rok 1934:
 

Opowieść Sary Dusznickiej wymaga kilku słów komentarza. Przede wszystkim, wynikałoby z niej, że Abram Efron i Mojżesz Dusznicki to wcale nie jest ta sama osoba, jak sugerują to zarówno G. Rąkowski, jak i I. Baturowa.

Z drugiej strony, Politechnika Warszawska nie notuje w swych archiwach absolwenta Mojżesza Dusznickiego.

Z kolei Księga adresowa Polski za rok 1929 wymienia w Sejnach Dusznickiego jako właściciela herbaciarni. 

Ale mieszkańcy Sejn pamiętają, że Dusznicki miał piekarnię.

Więcej tutajhttp://marcinimatylda2.blox.pl/2007/05/Ciagle-po-kole-cz-2What-Goes-Around-Comes-Around.html

Tekst pochodzi z bloga Historia Folwarku Dusznica