Kiedy Europa stanie się jednym państwem - "cafebabel.com", 12 stycznia 2007

Kiedy Europa stanie się jednym państwem - "cafebabel.com", 12 stycznia 2007

9.30 Paryż rozbudza się leniwie, pierwsze samochody przejeżdżają pośpiesznie przez Boulevard Beaumarchais. Zatrzymujemy się na kawę z Claudio Magrisem w pobliżu Bastylii. To 67-latek, ubrany w nienaganny płaszcz przeciwdeszczowy, o oczach niebieskich jak morze w jego rodzinnym Trieście. Na twarzy lekko przypominającej rysami Becketta szlachetne zmarszczki są jak cierpliwy labirynt linii przypominający tysiące przebytych dróg, podczas długich podróży przez nasz kontynent. Sławny dziennikarz Corriere della Sera, karierę rozpoczął w 1963 roku publikując za pośrednictwem wydawnictwa Einaudi pracę magisterską pt. Il mito asburgico nella letteratura tedesca (Mit cesarstwa habsburskiego w literaturze niemieckiej), która wyniosła na szczyty kulturę i literaturę środkowoeuropejską.

Czuję się Europejczykiem, ale... 

Czuję się Europejczykiem, ale, jak mawiał św. Augustyn, „wiem, kiedy nie pytają mnie, kiedy zaczynają pytać, dochodzę, że nie wiem”. Dzisiaj państwa europejskie borykają się z podobnymi problemami i tendencjami w obrębie waluty, bezrobocia, mody i kultury. W tym kontekście Magris nie może się doczekać, kiedy Europa stanie się jednym państwem, może państwem federalnym, ale z prawdziwym parlamentem. Proces ten powinien nastąpić jak najszybciej, ponieważ, w przeciwieństwie do wielkich cywilizacji wschodnich czy amerykańskich, Europa zachowuje szczególny związek między jednostką i całością, jako społeczeństwo, w którym ważny jest indywidualizm, nie mający jednak wiele wspólnego z rozpasaną anarchią. Europa żyje dziedzictwem kulturalnym, historycznym, społecznym i literackim doprowadzającym jednostki do stopniowego egoizmu, w którym ego angażuje również społeczność

Syndrom Sejmu Rzeczypospolitej Obojga Narodów 

Triesteński rozmówca mówi szybko i nie zatrzymuje się, jak rwący Dunaj. W książce o tym samym tytule wydanej w 1986 roku kreśli obraz ‘Europy środka’. To sentymentalny pamiętnik spisany w podróży do Wiednia, Bratysławy, Budapesztu i Belgradu, aż do Dacji, aby przybliżyć nam Europę wschodnią, jej historię i bohaterów. 

I w ten oto sposób Magris z wielką przejrzystością uwidacznia niebezpieczeństwa i trudności europejskiego przedsięwzięcia: Konieczna jest większa spójność. Dziś Europie grozi układ podobny do sejmu w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, w którym każdy poseł dysponował liberum veto. Pozostaniemy bezsilni dopóki nie podejmiemy decyzji ważnych dla jednomyślności posłów. Jest to powód, który przekonuje Magrisa, że lepszym rozwiązaniem byłoby ustalenie porozumienia między niewielką liczbą państw w sprawie Konstytucji, by następnie umożliwić rozszerzenie się porozumienia, unikając w ten sposób osłabienia władzy centralnej, którą pamiętamy z historii Cesarstwa Rzymskiego. W oczach Magrisa widać lekkie zmartwienie, kiedy mówi o tym, jak Europa Wschodnia nabiera nowej tożsamości, wolnej od dawnych tradycji i komunizmu, ryzykując niestety przeobrażeniem się w pięćdziesiąty pierwszy stan Ameryki Północnej. Potem dodaje:Takie ryzyko może ponieść również projekt europejski

Nie sposób pracować w domu 

Kiedy Magris kończy jeść croissanta staram się skierować naszą rozmowę na temat jego rodzinnego miasta. Znudziły mi się już rozmowy o Trieście, odpowiada. Istotnie, głęboki związek, jaki łączy pisarza z miastem, może stać się stereotypowy, a nawet śmieszny. Któregoś razu pewien polityk zażyczył sobie spotkania ze mną koniecznie w jednej z triesteńskich kawiarenek przy okazji bardzo ważnej delegacji zagranicznej! wyznaje sławny Triesteńczyk. Ale na tym właśnie polega ryzyko społeczeństwa medialnego, w którym żyjemy. Tym niemniej pisarz zdecydował się na skrytą miłość do swojego miasta, bywając w kawiarenkach, aby pisać. Nie sposób pracować w domu, gdzie się rozpraszam. W kawiarni jestem sam, ale i w towarzystwie. Jestem w pewnym sensie anonimowy, ale w otoczeniu innych. A to pozwala mi na utrzymanie kontaktu z rzeczywistością

Co pan miał na myśli pisząc... 

Ale również w przekładach Magris odnajduje kontakt z "innym", z wielokrotnością tożsamości. Popijając kawę opowiada mi kolejną historię: podręcznik uniwersytecki do języka niemieckiego mówił, że tłumaczenie jest niemożliwe, ale konieczne. Trochę jak z życiem. Nie waha się przed podkreśleniem roli tłumacza definiując go jako współtwórcę tekstu. Sam Magris był zarówno tłumaczem czołowych tekstów niemieckiego dramatu - Buchnera, Kleista, Schnitzlera - jak i pisarzem tłumaczonym w 25 językach. Z tej podwójnej wrażliwości rodzi się więc potrzeba kontaktu ze swoimi tłumaczami: To prawdziwa korespondencja! Raz jeden z moich tłumaczy holenderskich zapytał mnie: co pan ma na myśli przez "niepewność wieczoru"?, opowiada mi rozbawiony, no cóż! Sam tego chciał! Napisałem mu odpowiedź na dwie strony! 

Mariona Vivar Mompel, Giulio Zucchini - Roma, Tłumaczenie: Katarzyna Borucka, "cafebabel.com", 12 stycznia 2007