Nowy Škvorecký - czeski "Ulisses" - Mirosław Spychalski, "Dziennik", 27 lutego 2009

Twórczość Josefa Škvoreckiego to taki rodzaj literatury, w której czytelnik zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Oczywiście pod warunkiem, że nie został akurat przez autora sportretowany. Ukazała się właśnie jego najnowsza powieść, "Przypadki inżyniera ludzkich dusz". Porywająca!
Škvorecký, obok Hrabala i Kundery najwybitniejszy czeski prozaik powojenny, przez całe życie pisze w zasadzie jedną książkę. Rzecz o sobie, swoich rówieśnikach, rodzinnym miasteczku, ojczystym kraju i emigracji. A że życie pisarz miał niebanalne, a na dodatek los obdarował go niezwykłym talentem i bezczelną odwagą, „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” to dzieło porywające.
Škvorecký – pisarz mocno osadzony w tradycji literatury amerykańskiej, czujący nerw prozy Chandlera, Faulknera czy Twaina – w Polsce pozostaje niedoceniony. Owo niedocenienie wydaje się być, paradoksalnie, efektem jego pisarskiej maestrii, uchodzi on bowiem za twórcę niemal nieprzekładalnego. W powieściach autora „Batalionu czołgów” bohaterowie posługują się wszystkimi możliwymi odmianami języka czeskiego, a jest on w tym zakresie dużo bogatszy od polszczyzny. Z tego właśnie powodu – mimo że książek Škvoreckiego ukazało się u nas już kilka – dopiero teraz, po 32 latach od powstania, dostajemy „Przypadki inżyniera ludzkich dusz”, jego najważniejszą powieść, fenomenalnie przetłumaczoną przez Andrzeja S. Jagodzińskiego.
To dzieło imponujące. Rzecz o podobnej objętości co „Ulisses” Joyce’a, napisana także zbliżoną metodą, za pomocą swoistego strumienia świadomości, w którym mieszają się prozatorskie style, postaci, czas i miejsca wydarzeń, wreszcie – powaga z humorem. To wielowątkowy montaż narracji o losach ludzi, których 50-letni Danny Smirzicky, pisarz emigrant i profesor na uniwersytecie w Toronto, spotkał na drodze swojego życia. Od znanych z „Tchórzy” przyjaciół z małego miasteczka przez czeskich emigrantów z ich lękami, śmiesznostkami i obsesjami po niemądrych kanadyjskich studentów. Całe środkowoeuropejskie nieszczęście zderza się tu z beztroską i naiwnością tych, którym udało się urodzić pod szczęśliwszą gwiazdą. Škvorecký jest jednak zbyt dobrym pisarzem, by poprzestać na autobiograficznych szkicach.
„Przypadki inżyniera ludzkich dusz” to powieść totalna, próba zrozumienia nie tylko czeskiego losu, ale losu w ogóle, z jego szczególną skłonnością do łączenia przeciwieństw – głupoty i mądrości, tchórzostwa i heroizmu, okrucieństwa i szlachetności – w obrębie jednego ludzkiego życia.
Mirosław Spychalski, "Dziennik", 27 lutego 2009