Tomasz M. Kukawski - GRAFIKA

Tomasz M. Kukawski - GRAFIKA

19 maja 2012 odbył się wernisaż wystawy z udziałem autora. Wystawa była dostępna dla zwiedzających do 14 październka 2012.

TOMASZ M. KUKAWSKI

Urodzony w 1964 r. w Sejnach Studia w latach 1982-87 na Wydziale Architektury Politechniki Białostockiej, następnie w latach 1987-1991 na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie - dyplom z wyróżnieniem w pracowni Grafiki Warsztatowej prof. Romana Artymowskiego, aneksy dyplomowe: z malarstwa w pracowni prof. Jerzego Tchórzewskiego oraz z rysunku w pracowni doc. Zofii Glazer.. Współzałożyciel i członek powstałego w 1998 roku „Kwartetu Graficznego P·A·K·T”. Współtwórca i organizator projektu „Graficzny Białystok”. Profesor nzw. w Katedrze Sztuki Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej od roku 2003 (od lat pięciu prowadzi tam pracownię grafiki warsztatowej).

Miał kilkanaście prezentacji indywidualnych w Polsce i w Niemczech. W latach 1990-2012 brał udział w 230 wystawach i najważniejszych konkursach graficznych w kraju i za granicą, m.in.: Argentyna, Austria, Belgia, Bośnia i Hercegowina, Brazylia, Bułgaria, Czechy, Chiny, Egipt,Estonia, Francja, Hiszpania, Holandia, Japonia, Korea, Macedonia, Niemcy, Portugalia, Rosja, Słowenia, Szwecja, Tajlandia, Tajwan R.O.C., USA, Węgry, Włochy. Sześciokrotnie nagradzany w graficznych konkursach międzynarodowych.

Sejneńska wystawa jest prezentacją blisko setki prac wybranych z ostatnich dwudziestu lat działalności artystycznej.

Rozmowa w Tomaszem Kukawskim znajduje się w piątym numerze Almanachu Sejneńskiego.


Tęsknota za przestrzenią

Byłoby z mojej strony blefem, gdybym próbował "nabierać towarzystwo", że znam się na tej grze, i - mając właśnie świetną okazję - wykładam swoje karty na stół. Otóż, tak nie jest. O znawstwotego fachu prosze mnie nie podejrzewać. Choć pewnego wieczoru autor tych prac zaspokoił moją ciekawość. "Pokazał" cały proces technologii, pamiętający pewnie Mistrza z Amsterdamu - od rytowania dłutkami w czymkolwiek, poprzez wytrawianie matrycy, aż do powstawania kolejnych odbitek. To była dobra lekcja pokory dla tego rzemiosła, które zwie się grafiką warsztatową. Wcześniej, oglądając efekty tej roboty w galeriach, jak przystało na laika, nie miałem o niej "zielonego" pojęcia. Tomek, po raz kolejny od czasów ogólniaka, dał mi solidny wykład z psychologii twórczej - o koncentracji, wytrwałości i cierpliwości, o samodyscyplinie i wyrzeczeniach wreszcie, pokazał drogę samotnego długodystansowca, nie wolną od ryzyka. Zainteresowanych tym aspektem jego roboty graficznej odsyłam do tekstu Macieja Gutowskiego, którego autor tych prac me we wdzięcznej pamięci. To właśnie on jako pierwszy napisał świetną recenzję o kwartecie grafików z PAKT-u. Nie jest więc przypadkiem, że "Paktowcy" tak chętnie zamieszczają ten tekst w swoich katalogach. Ale inni pisali również. I nie mniej uznani. Bo czegóż trzeba chcieć więcej, gdy o pracy artystycznej pisze Magdalena Hniedziewicz, Rafał Strent czy Stanisław Wieczorek? Nobilitacji więc Tomek już nie potrzebuje, a też i w tym względzie, w utrzymaniu tej miary, nie mogę, rzecz jasna, być mu pomocny.

Co pozostaje? Skreślić coś od siebie, bo wypadku tej sztuki wiele zależy od oglądającego, od tego, co on "odkryje".

Co więc "widzę" w tych pracach? Dostrzegam - w różnym natężeniu - Tomaszową solidność, perfekcję, momentami wirtuozerię. Dostrzegam czułość dla materii ciężkiej a ulotnej, jednocześnie wznoszącej się i spadającej (upadłej?), solidność fundamentów (można w nie wierzyć), archetypiczny świat symboli (skrzydlatą Ikariadę i Borgesowskie labirynty - Dedala). Przede wszystkim jednak dostrzegam precyzję narzędzi afirmujących twórczy wysiłek. Etos maestrii warsztatowej. Czas pokaże, czy wobec zalewu komputerowej cyfry, prace Tomka Kukawskiego i jemu podobnych nie będą ostatnimi elegiami na odejście rylca, linoleum, prasy. Z kolei jego przywiazanie do geometrycznych kształtów - okręgi, prostokąty, trójkąty, elipsy, graniastosłupy - świadczą o wyobraźni trójwymiarowej, przestrzennej, architektonicznej (lata studiów nie poszły na marne).

Niewątpliwie pochłaniają go problemy metafizyczne - czas i przestrzeń. W tym budowa własnej przestrzeni mentalnej, nierzeczywistej, duchowej. Zbyt mało w tych pracach anegdoty, narracji, człowieka - co powoduje kłopoty z dostrzeżeniem czegokolwiek skończonego. Ich tematem jest właśnie nieskończoność. Droga w nieznane...? Nie potrafię w końcu udzielić jednoznacznej odpowiedzi, czy według grafika wiedzie ona do Boga czy donikąd.

Na  początku drogi - z 20 lat temu - autor czerpał (do tego się przyznaje) inspiracje z Gielniaka i Maxa Ernsta. Ich prace były dla niego natchnieniem. I pewnie wprawne oko to widzi. Ale ciekawsze opinie wygłasza ostatnio: że od dłuższego czasu fascynuje go Pankowa prostota, rezygnacja z jakiegokolwiek gadulstwa wizualnego, ascetyczność rytu.

Wydaje się jakby Tomek był w najwyższym punkcie na łuku drogi, ale trudno wyobrazić, kiedy i gdzie osiągnie punkt docelowy. Tylko równym krokiem! Albo zapomnieć o tym, i robić swoje, i jeszcze więcej. Bez oglądania się na boki. Mocniej, wyżej, wiecej! Jestem ciekaw nowego.

Jarosław Sieradzki; Białystok, 5 XII 2003

O wystawie w mediach: