Z wielkim smutkiem pożegnaliśmy dziś, 14.07 2017 naszą Babcię Stasię, Stanisławę Auron. Miała 89 lat.

Z wielkim smutkiem pożegnaliśmy dziś, 14.07 2017 naszą Babcię Stasię, Stanisławę Auron. Miała 89 lat.

Babcia Stasia współtworzyła od 20 lat razem z nami naszą sejneńską opowieść o dawnych sąsiadach. "Kroniki sejneńskie" wypełnione są Jej niezwykłymi  wspomnieniami.Będzie nam Jej bardzo brakować.

Historia małego żydowskiego chłopczyka - Zydziuka, którym zaopiekowała się i którtego ukrywała Mama  Babci Stasi,  opowiadana  już przez 19 lat przez młodych ludzi (dziś  IV pokolenie) w spektaklu "Kroniki sejneńskie"

 

Scena IX – O żydowskim dziecku w polskim domu ukrywanym

Jak przyszli Niemcy, to Żydów pognali. Nie został w Sejnach ani jeden Żyd.

Zima to była, jak mój brat przychodzi i mówi, że tu, jak Berżniki, to Żydzi siedzą.

A moja rodzina to była znajoma z takimi jednymi Żydami.

Dante, Dante się nazywali.

No i ta Dantowa urodziła dziecko, chłopczyka i prosi żeby nas powiadomić. Prosiła też żeby wziąć taką grubą chustę, co kiedyś kobiety nosiły.

To mama wzięła chustę, a brat wziął łódkę i przepłynęli przez rzekę, po to dziecko. Ono było takie mokre i zmarznięte, ale mama opatuliła je i przywiozła do domu.

Dantowa płakała za tym chłopczykiem.

A do nas to przychodzili Niemcy.

Moja mama pracowała przy  Żydach, dobrze znała ich język to i niemiecki  mogła zrozumieć. Mój tatuś znał i litewski i ruski. Ach, ile on się na mnie nakrzyczał. Że jak to można znać tylko swój język, skoro wokół tyle naroda.

To te Niemce przychodziły do nas na placki  kartoflane. A raz, przychodzą patrzą, a  w domu kołyska i małe dziecko. Pytają, skąd to dziecko. Co było robić,  mama skłamała, że siostra umarła, to przywiozła je i jest.

To zaraz jeden z tych Niemców mówi, że takie same małe dziecko w domu zostawił. Jak te Niemce nad nim skakali, jak kołysali! Żeby wiedzieli, że to Żydziuk, to nie wiem co by było.

Trzy miesiące u nas był. Śliczny, takie czarne oczy. Ale jak Dantowie się urządzili, bo mieli rodzinę w Suwałkach, to kazali odwieźć chłopczyka. To mama wzięła i powiozła do Suwałk. Za kilka dni Żydów z Suwałk gdzieś pognali. Pewnie, pewnie wszystkich pozabijali, bo do tej pory , a to już tyle lat, nikt się nie odezwał, zadnego znaku, nic.

Szkoda, wielka szkoda. Tak zostałoby dziecko u nas i wychowalibyśmy, wychowalibyśmy jak swoje.

Potomkowie Rodziny Dantych odwiedzili Babcię Stasię w 2014 roku.

Wizyta w Sejnach Jerrego Tanenbauma

Opis karty  z "Sejneńskich Kart Historycznych" poświęconej żydowskiemu dziecku, opracowanej przez Edytę Rogucką.

Bardzo lubię historie, które opowiada  Pani Stanisława Auron. Wzursza mnie bardzo  opowieść o małym żydowskim chłopczyku, dawnym mieszkańcu Sejn.

Niemcy,  po przybyciu do Sejn wygnali wszystkie  rodziny  żydowskie.

Najstarsi pamiętają, jak furmankami i wozami opuszczali to miasto. Było to szczególnie przykre dla rodziców Pani Stasi, bowiem żyli oni w przyjaźni z jedną żydowską rodziną od wielu, wielu lat.  Któregoś dnia doszła do nich wiadomość, że w Berżnikach widziano kilka rodzin żydowskich. Jedną z nich byli zaprzyjaźnieni z rodzina pani Stanisławy Dantowie. W tym czasie pani Dantowa urodziła małe dziecko i poprosiła matkę pani Auron, aby zaopiekowała sie niemowlęciem. Wraz z synem przepłynęli przez rzekę, aby odebrać chłopczyka. I tak mogli przez  kilka miesięcy opiekować się maleńkim Żydziukiem, jak mówi o nim Pani Stasia. Wiele razy rodzinę pani Auron odwiedzali Niemcy, najczęściej przychodzili na placki kartoflane. Matka pani Stanisławy znała trochę niemiecki, więc mogła się z nimi porozumieć. W czasie kolejnych odwiedzin, żołnierze zauważyli niemowlę. Na szczęście uwierzyli, że to dziecko jest zmarłej siostry matki pani Auron. Niemcy często się z nim bawili, żeby wiedzieli, że to żydowskie dziecko prawdopodobnie rozstrzelaliby całą rodzinę.  Mały Żydziuk  trzy miesiące u nich mieszkał. Po tym krótkim czasie rodzina Dantych odnalazła  się w Suwałkach. Chcieli odzyskać małego, więc za prośbą,  pan Kunicki , który w tamtych czasach jeździł tzw.  karetą, zawiozł chłopczyka. Po jakimś czasie wszystkich Żydów wygnali z Suwałk, prawdopodobnie trafili oni do obozu.

Kilka miesięcy temu mogłam być świadkiem niezwykłego spotkania. Do Sejn przyjechali potomkowie Rodziny Dantych, spokrewnieni z Rodziną których dzieckiem opiekowała się mama Pani Stanisławy. Jeszcze raz mogłam usłyszeć tę opowieść, tym, razem jednak słuchali jej i płakali przy tym słuchaniu, Ci którzy zbierają po świeci okryuchy pamięci, i dla których opowieść pani Stasi była zwróceniem kawałka życia ich rodziny. Jak dobrze, że Pani Stasia pamięta.

Fotografie  ze spotkania  w Domu Babci Stasi, 1999 rok