Związki Czesława Miłosza z Krasnogrudą

Związki Czesława Miłosza z Krasnogrudą

Czesław Miłosz w Krasnogrudzie nad jeziorem Hołny spędzał wakacje w latach szkolnych i uniwersyteckich. Krasnogruda przewija się we wspomnieniach oraz w twórczości autora "Doliny Issy" od "Trzech zim" (1936) po "Inny alfabet" (1998).

W Krasnogrudzie powstają wiersze - m.in. Ptaki, Wieczorem wiatr - które Miłosz umieszcza w tomie "Trzy zimy" (1936). Jak ważna jest ta książka w dorobku poety świadczy chociażby opinia Jana Błońskiego: "Czytane dzisiaj Trzy zimy zdają się zapowiadać całą twórczość Miłosza poety".

Krasnogrudzkie utwory zajmują w tym zbiorze miejsce szczególne. Ptaki otwierają tom. Ten wiersz, stwierdza Artur Międzyrzecki, to "próba stylu i konspekt przyszłych tematów: w katastroficznym pejzażu krasnogrudzkiego wiersza sprzed półwiecza nabiera pierwszych kształtów Miłoszowskie pragnienie, by wizyjno-symboliczne rejestry, profetyczną wzniosłość, metafizyczną nostalgię i złożona refleksje nad życiem i losem - te trudne próby samotności, zamknięte gorycze - wyrazić w uporządkowanym dyskursie i elementarnych słowach możliwie kolokwialnej wypowiedzi: Czym jestem, czym ja jestem i czym oni są?". "Samo już pytanie - pisze dalej Międzyrzecki - należy do wielkich wątków rozwijających się przez dziesięciolecia w późniejszych wierszach Miłosza i w przebiegu jego myśli..."

O wierszu Wieczorem wiatr, który wybitny historyk literatury Kazimierz Wyka zaliczał do trwałego dorobku liryki polskiej, tak wypowiedział się jego autor: " Napisałem ten wiersz w Krasnogrudzie w 1934 roku. Krasnogruda to dom moich krewnych, nad jeziorem, koło Sejn na Suwalszczyźnie. Ale tamten pejzaż nie usprawiedliwia tego rodzaju obrazowania, jaki dałem w Wieczorem wiatr. Skąd złoty krzyż, jedwabny sztandar, takie dziwne akcesoria? To jest jakaś próba zdystansowania się. Oczywiście są i elementy wzięte rzeczywiście z tych okolic. Tam było zawsze dużo wiatrów. Wyżyny, jabłonie, jarzębiny, pies śpiący - są akcesoriami tej ziemi. Ale zarazem wymiar apokaliptyczny: trójśmigłe statki, motory (wtedy nie było odrzutowców), złoty krzyż. Nie wiadomo, co to znaczy, ale zapowiada coś groźnego".

Motywy krasnogrudzkie przewijają się przez całą twórczość Miłosza: w napisanym w roku 1958 wierszu Jak można zapomnieć (Dotychczas moje czółno chrobocze o żwir// I stuka trzcina wyspy na jeziorze Gaładuś,// Manewruję ostrożnie, mam prawe wiosło pęknięte,// Trzydzieści lat kołują rybitwy.) i na stronach Osobnego zeszytu z drugiej połowy lat siedemdziesiątych, w którym krasnogrudzkie wspomnienie opatrzone zostanie wymownym komentarzem (Myślał wtedy, że znalazł się tam [w Krasnogrudzie] przypadkiem i na tymczasem, że jest to tylko wstęp do czegoś, ale nigdy i później nie było nic prócz wstępu i na tymczasem.), i w refleksji z "Nieobjętej ziemi" (1988) wywołanej otrzymanymi zdjęciami z Krasnogrudy (Doznanie zmysłowe każdego szczegółu tak ostre jak kiedy miałem lat dziewiętnaście i odtworzone to samo poczucie, jakbym znów wiosłował manewrując dziób łodzi na olszyny cypla, albo szedł w górę w stronę widocznej między drzewami werandy, poczucie, że jestem tu tylko na chwilę.).

Wreszcie w Sześciu wykładach wierszem z 1986 roku, tej - zdaniem Wojciecha Karpińskiego - summie Miłoszowych doświadczeń, w Wykładzie I pojawi się młodzieniec nad krasnogrudzkim jeziorem (Zbliża się do zatoczki, niby to plaży.// Opala się tam towarzystwo z dworku-pensjonatu,// Panowie, panie, nudzący się, W rozmowie o kto z kim, brydżu i nowym tango.// Ten młody człowiek to ja. Byłem nim, może jestem// Choć minęło pół wieku. Pamiętam i nie pamiętam/// Jego i ich oddzielnie...).

W rozmowach z Aleksandrem Fiutem, Czesław Miłosz określił Krasnogrudę miejscem bardzo wielu sprzecznych przeżyć. Podczas pobytu w Polsce jesienią 1989 roku, pytany o wrażenia z wizyty w Krasnogrudzie po przeszło pięćdziesięciu latach, poeta odpowiada niezmiennie: nie chciałbym dotykać tych wrażeń.

A jednak uchylił nam rąbka krasnogrudzkiej tajemnicy w wierszu Powrót:

W starości wybrałem się do miejsc po których kiedyś błądziła moja wczesna młodość.
Rozpoznałem zapachy, linie polodowcowych pagórków, owalne misy jezior.
Przedzierałem się gąszczem tam gdzie kiedyś był park, ale nie znalazłem śladów alei.
Stanąłem nad wodą i tak jak wtedy lekko łuszczyła się fala, niepojęta identyczność, niepojęte oddzielenie.
A jednak nie zaprę się ciebie, nieszczęsny młodziku i powodów twoich cierpień nie nazwę głupimi.


Zbigniew Fałtynowicz