Naprawiać czy likwidować dwujęzyczne tablice - zadecydują w Puńsku

Naprawiać czy likwidować dwujęzyczne tablice - zadecydują w Puńsku

Władze Puńska rozważają, czy naprawiać zniszczone dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości, czy też lepiej w ogóle je zlikwidować. - Nie chcemy nikogo drażnić - tłumaczy wójt miasteczka Witold Liszkowski. Zaniepokojona eskalacją nienawiści rzecznik praw obywatelskich przyjedzie na Podlasie sprawdzić, dlaczego tak źle się tu dzieje

W nocy z niedzieli na poniedziałek ktoś białą i czerwoną farbą zamazał litewskie nazwy miejscowości na dwujęzycznych tablicach w gminie Puńsk. Zniszczył w ten sposób 28 tablic w 14 miejscowościach. W podobny sposób pomazał litewskie napisy na pomniku upamiętniającym stulecie wystawienia pierwszego przedstawienia teatralnego w języku litewskim w Puńsku.

Po tym, jak zostały nagłośnione te przypadki, na internetowych forach rozgorzała zaciekła dyskusja.

- Ponad 90 procent komentarzy było - delikatnie mówiąc - bardzo negatywnych wobec Litwinów mieszkających w Polsce. Pisano, że skoro na Litwie nie można używać polskich nazw, to w Polsce też tak powinno być. Było mi smutno, jak to czytałem - opowiada Witold Liszkowski, wójt Puńska. Jak mówi, sam jest Litwinem, ale też Polakiem, i nie rozumie tego wszystkiego.

Podobne odczucia mają też mieszańcy gminy, którzy się do niego zgłaszają. To właśnie od nich wyszedł pomysł, żeby w ogóle zlikwidować dwujęzyczne tablice.

- Nie chcemy nikogo drażnić, prowokować. Ustawialiśmy je, żeby pokazać bogactwo kulturowe tego regionu. Zresztą zrobiliśmy to zgodnie z prawem - tłumaczy wójt.

Jak przyznał Liszkowski, dla mniejszości litewskiej ważniejsze od tablic są sprawy oświaty mniejszości (gminie grozi zamknięcie kolejnych szkół z litewskim językiem nauczania) czy podtrzymania tożsamości narodowej (lokalna telewizja likwiduje jedyną audycję w języku litewskim), propagowanie litewskiej kultury i języka. - Tablice są drugorzędne - mówi wójt.

Zawieszono je dwa lata temu. Co jakiś czas jedna czy dwie były niszczone. Jednak nigdy na taką skalę. Stąd obawa, czy jak zostaną naprawione, nie staną się znowu celem wandali.

Na razie jeszcze wiszą pomalowane tablice. Na początku tygodnia mają być zdjęte i wtedy zobaczy się, czy możliwe jest ich wyczyszczenie. Jeżeli się to nie uda, zostaną wymienione. Chętnych do zapłacenia tej faktury jest wielu, chociażby wojewoda podlaski czy polski MSZ. Ale czy będą to tablice tylko z polskimi nazwami, czy w obu językach - nie wiadomo.

- Na razie żadne decyzje nie zapadły. Pomysł będzie musiał być przedyskutowany na forum rady gminy, ale też poddany pod społeczne konsultacje. Sam nie wiem, jak postąpić - podsumowuje bezradnie wójt.

Śledztwo w sprawie zniszczonych tablic prowadzi prokuratura w Sejnach. Specjalny zespół dochodzeniowy, z przedstawicielami policji, straży granicznej i ABW, powołał wojewoda. Jednak nikt do tej pory nie został zatrzymany w tej sprawie.

Nie tylko doniesienia o zniszczonych tablicach i pomniku elektryzują Podlaskie. W połowie sierpnia nieznani sprawcy wymalowali na synagodze w Orli antysemickie hasła. Faszystowskie bazgroły pojawiły się też w pobliżu synagogi w Krynkach. W weekend ktoś włamał się do Centrum Kultury Muzułmańskiej przy ul. Hetmańskiej, zdemolował parter i podpalili łazienkę. Strażakom udało się ugasić pożar, nikomu nic się nie stało. W nocy z poniedziałku na wtorek podpalono drzwi mieszkania polsko-pakistańskiego małżeństwa, mieszkającego na jednym z białostockich osiedli. Wysoki próg uchronił rodzinę przed tragedią.

Policja nie łączy tych wydarzeń, a władze Białegostoku też są oszczędne w komentarzach, choć zapowiadają reakcję. Tymczasem Podlasianie obawiają się eskalacji nienawiści i jednym głosem nawołują do szacunku do wszystkich narodowości, wyznań, ras. Oraz domagają się zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom. Okazuje się, że czasami łatwiej jest z oddali usłyszeć taki głos. W związku z naszymi publikacjami o nasilających się rasistowskich i ksenofobicznych aktach przemocy, rzecznik praw obywatelskich, prof. Irena Lipowicz, podjęła sprawę z urzędu. Występuje o wyjaśnienie do prokuratury.

- Ale nie tylko. Postanowiliśmy razem z panią profesor, że na początku przyszłego tygodnia pojedziemy na miejsce. Chcielibyśmy uczulić władze miasta i regionu na zaistniałą sytuację, spotkać się z osobami pokrzywdzonymi i z organizacjami społecznymi - zapowiada Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego i Międzynarodowego w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. - Coś niedobrego dzieje się na Podlasiu. Czytamy o zniszczeniu synagogi w Orli, podpaleniu domu modlitwy - taką skargę otrzymaliśmy zresztą od Centrum Kultury Muzułmańskiej, o podpaleniu mieszkania małżeństwa polsko-pakistańskiego, wreszcie - o zniszczeniu dwujęzycznych tablic i pomnika w gminie Puńsk. Tych incydentów jest za dużo. Nasuwa się naturalne pytanie, czy coś je łączy. To zadziwiająca seria.

26.07.2011, Wojciech Więcko, Joanna Klimowicz
Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok