Wystawa Elio Ciola w Sejnach - "Gazeta Wyborcza Białystok", 27 maja 2009

Wystawa Elio Ciola w Sejnach - "Gazeta Wyborcza Białystok", 27 maja 2009

Kukurydza na wzgórzu, morwy jak rzeźby, cienie na śniegu, winorośle jak rysunki L. O tak zatytułowanych fotografiach można by pomyśleć z lekceważeniem - ot, fotograficzny wątek agrarny. Niech tylko jednak widz stanie przed tymi zdjęciami Elio Ciola.... Czapki z głów 

Czarno-białe fotografie włoskiego artysty to nie tylko mistrzowska rejestracja włoskich plenerów. A jednocześnie bardzo egzystencjalna opowieść: o absolucie, tajemnicy, niewytłumaczalnym.

Z fotografii Elio Ciola, prezentowanych w Białej Synagodze w Sejnach bije olbrzymia, hipnotyzująca siła, nie sposób jej opisać, najlepiej po prostu przed fotografiami stanąć. I zanurzyć się w świecie bieli i czerni. Ciol idzie za światłem, tropi je w słonecznych smugach kładących się na wierzchołkach drzew, w czystej bieli śniegu, który pokrył pola, w jasnej, prawie białej tafli wody. Światło jest mocne, bije po oczach, podkreślone jest przez kontrastową czerń - czarnych pni wyrastających ze śniegu, cieni rzucanych przez podpórki winorośli, meandrujące koryto rzeki. 

Siła kontrastu jest duża, harmonii nie burzy żaden zbędny kolor, czasem jedynie jakiś odcień szarości. W efekcie panoramy Ciola przestają być zwykłym "widoczkiem". Stają się zapisem pierwotnej doskonałości, bardzo duchowym zresztą. Stojąc przed fotografiami, mierzymy się z uniwersum, czas staje w miejscu, wszystko przestaje być ważne. Liczy się tylko magnetyzująca uroda przestrzeni. I sposób patrzenia na nią przez obiektyw Elio Ciola. Oto skiby świeżo zaoranej ziemi, w dali średniowieczna kapliczka wotywna. Wydawałoby się - ujęcie zbanalizowane do bólu. Ale nie u włoskiego artysty. Tu cisza jest jakaś bardziej cicha niż kiedykolwiek, niebo bliżej niż gdziekolwiek, surowość pejzażu bardziej szlachetna. 

Albo równiutkie rzędy krzaków winorośli: spoglądamy na nie... i harmonia, ład, łagodność tej ziemi przenika nas do głębi, wręcz obezwładnia. Ciol wychodząc od szczegółu - sęków starych morw, młodych drzewek równo uginanych przez wiatr, cieni od podpórek winorośli - sięga głębiej. I nienachalnie, cierpliwie, z wielką skromnością opowiada o wszechświecie i sile natury. 

Są na wystawie zdjęcia z ostatnich kilku lat, są też mistrzowskie perełki sprzed 50 - jak choćby "Odwilż w Cimolais" (1958). Spod śnieżnych czap na dachach wyłaniają się już czarne kontury, nad miasteczkiem unosi się mgła, Cimolais chyba jeszcze śpi. Fotografia przypomina impresjonistyczny obraz. Ale to nie dzieło malarza, ale zapis chwili przez fotografa, który umie patrzeć na świat oblany światłem. A może raczej wypadałoby powiedzieć: rzeźbiony światłem. Taki właśnie tytuł ma wystawa. 

Ekspozycja przygotowana została w ramach uroczystości wręczenia tytułu "Człowieka Pogranicza". W Białej Synagodze w Sejnach oglądać ją można jeszcze przez miesiąc. Kurator wystawy - Gabriella Cardazzo. 

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza Białystok", 27 maja 2000