Biało-czerwonym atramentem, Piotr Krupiński, Pogranicza nr 3/12 1997

Biało-czerwonym atramentem, Piotr Krupiński, Pogranicza nr 3/12 1997

(...) Już tytuł książki naprowadza nas na autorską wizję dzisiejszej kondycji Polski i Polaków. Dochodzenie do siebie, spokojniejszy oddech, bardziej miarowe bicie serca, skończył się "historyczny bieg z przeszkodami". Dopiero teraz możemy powiedzieć, że jesteśmy "u siebie". Pył, który opadł, sprawił, że rzeczywistość (krajobraz po bitwie) stała się opisywalna. Właśnie to zagadnienie Szaruga uczynił centrum swojej krytycznoliterackiej refleksji. Mozolny proces "odbudowywania przestrzeni" to zjawisko najbardziej interesujące. 

"Polskę trzeba napisać na nowo". To pierwsze zdanie jest kluczem do zrozumienia strategii autora. Można pominąć patriotyczny rys tej koncepcji (zamiast dobrą książkę, spróbuj napisać Polskę, a jeśli Polskę, to tylko biało-czerwonym atramentem), ciekawsze będzie dla nas zjawisko inne; Leszek Szaruga - krytyk wnikliwy w Dochodzeniu do siebie nie poprzestaje na zachowawczym stawianiu diagnozy, od pisarzy można i trzeba wymagać. Pokażmy kilku, którzy zrozumieli "ducha czasu", a innych zepchnijmy na wąską ścieżkę epigonizmu. 

Teza wyjściowa jest jasna. Rok 1945, gwałtowny ruch tektoniczny - przesunięcie Polski na Zachód i związany z tym przymusowy exodus nie znalazły (a Auderska?) wiernego odbicia w literaturze. Czas należy portretować! Polska powojenna (atrapa Polski jak mówią radykałowie) była światem całkowicie różnym do Polski przedwojennej, jednak różnic ta nie została opisana. Dlaczego tak się stało? Zaważył tu oczywiście brutalny wpływ cenzury i nie mniej ważny brak dystansu. To brak scalającej perspektywy sprawił, że dopiero synowie i wnukowie uczestników tamtych wydarzeń - dzisiejsi mieszkańcy Ziem Odzyskanych (Pozyskanych) siadają masowo do biurek, aby dać znać o swojej "regionalnej tożsamości". Właśnie regionalizm jest dla Szarugi głównym z tropów prowadzących do "pisania Polski na nowo". Regionalizm, a przecież Stary Poeta mówi: "Nie opisuj Paryża (Lwowa i Krakowa) opisz swoją twarz". Dla wielu pisarzy ta część "zadania domowego" pozostaje niewykonalna. Nadal nie mamy w literaturze dobrego autoportretu, za to coraz bardziej popularne jest pisarstwo "plenerowe". 

Dochodzenie do siebie to książka, która może się przyczynić do powstania kolejnego "eseju o mieście" czy następnego tomu z serii "poezja młodoojczyźniana". Trochę dziwi coraz bardziej powszechna opinia czyniąca z mitologizowanej przestrzeni najczystsze źródło literatury. Niebezpieczeństwo to zauważył Krzysztof Uniłowski zjadliwie komentujący "śląski" numer "NaGłosu" - "ostatnio nadużywa się recepty mitograficznej, tej samej, która od dawna decyduje o karierze literatury wykorzystującej motywy kresowe". 

Ziemie Zachodnie, dawne Prusy, przyswojenie i rozpoznanie inności tych miejsc, ich "niesentymentalny" opis to dla Szarugi najważniejszy nurt dzisiejszego pisarstwa. I jak sam mówi (s. 81) "nie jest to z jego strony żaden krytycznoliteracki postulat, ale "młody poeta" i tak powinien zrozumieć, że w momencie, gdy zniknęły zakazy cenzury, grzechem jest niewpisanie się w tak korzystną koniunkturę. 

Miniona epoka nie sprzyjała inspiracji wielokulturowością. Zarzut rewizjonizmu był zawsze na podorędziu ludzi decydujących o losach rękopisów. O nowych miejscach na mapie można było mówić tylko o ściśle określony sposób. Sprawnie działający mechanizm propagandy podsuwał gotowe klisze "Ziemie Odzyskane, repatrianci (powracający do ojczyzny czy z ojczyzny wyrzuceni?), aleja Wyzwolenia". Nie jest to zadanie łatwe, Szaruga ostrzega: z utratą Rzeczywistości łączy się utrata Języka i horyzontu Księgi. Szczególnie ten ostatni brak przeraża. Jak tworzyć bez horyzontu Księgi (nie mylić z obwolutą)? (...) 

Piotr Krupiński, "Pogranicza" 1997 nr 3/12

Leszek Szaruga, Dochodzenie do siebie. Wybrane wątki literatury po roku 1989. Sejny 1997, Pogranicze.