Czy Ukrainiec ma duszę, Maciej Stasiński, "EX LIBRIS" 07.1996

Czy Ukrainiec ma duszę, Maciej Stasiński, "EX LIBRIS" 07.1996

(...) To wstyd, że polski czytelnik czeka tak długo i tak trudno mu przeczytać książki Beauvois. O polskich kompleksach jednak jeszcze bardziej świadczy fakt, że to nie Polak, ale Francuz napisał takie dzieło. Beauvois obala bowiem romantyczny mit polskiej obecności na Ukrainie, kultywowany przez pokolenia od Słowackiego, Sienkiewicza do Odojewskiego, nie będąc przy tym ani polakożercą, ani rusofilem, ani ukraińskim kryptonacjonalistą. W największym skrócie mit ten mówi o ukraińskich kresach jako ostoi polskości, mateczniku kultury polskiej. Mówi, że Polska na Ukrainie zawsze była u siebie, niosła prawdziwą wiarę i cywilizowała choć urokliwą, to jednak barbarzyńską dzicz kozacką. Po utracie niepodległości Kresy stały się świętą redutą polskości, broniącą się desperacko przed imperialną Rosją. Upadek kresowej Polski w końcu to efekt spustoszeń dokonanych najpierw w 1917 roku przez nawałnicę bolszewicką, a po 1939 - sowiecką. Gwóźdź do trumny polskiej Ukrainy wbili zaś bezrozumni ukraińscy faszyści z UPA, którzy skorzystali z niemieckiej inwazji na ZSRR i wymordowali tysiące żyjących na tych terenach Polaków.

Ten obraz jest tylko częściowo prawdziwy, oddaje bowiem jedynie polski punkt widzenia. Beauvois respektuje to, co w nim jest niewątpliwie prawdziwe - docenia świetność kultury polskich dworów, ich prawo do obrony przed przemocą i bezprawiem rosyjskich czynowników, pokazuje wyrachowanie carskiej władzy wygrywającej krzywdy ukraińskie przeciw Polakom, a nawet sympatyzuje z Polakami w ich walce przeciw caratowi. Nie przeszkadza mu to jednak wcale uzupełniać obrazu czymś, czego Polak do dziś widzieć nie chce, a co stanowi samo sedno nie tylko dla ukraińskiego, ale i niezaangażowanego obserwatora historii. Najkrócej mówiąc, autor pokazuje polską obecność na Ukrainie jako kolonialną - wraz z całą przemocą szlacheckiego panowania nad ciemną chłopską czernią ukraińską, która jej nieodłącznie towarzyszyła. Jest w tym sprawiedliwy. Nie usprawiedliwia bynajmniej terroru UPA, pokazuje natomiast wieki polskiej przemocy i pogardy, które kryły się pod patriarchalnym porządkiem. To właśnie ta przemoc odkładała się warstwami tłumionej urazy i nienawiści klasowej, narodowej i religijnej. Historyk nie rozgrzesza więc, ale pomaga Polakom zrozumieć podłoże rzezi na Wołyniu. Innymi słowy, Beauvois patrzy na Polaków, tak jak my możemy patrzeć na Anglików w Irlandii Północnej, Hiszpanów w Ameryce Południowej czy Rosjan w Czeczenii. Chodzi bowiem o to, że bez rozstania się z jednostronnym mitem sielskiej i uroczej harmonii polskich Kresów, bez wyzbycia się kompleksu wyższości wobec Ukraińców - który pewnej polskiej ziemiance kazał się zastanawiać przy herbacie i konfiturach, czy Ukraińcy mają duszę - nie porozumiemy się z sąsiadami oraz nie zrozumiemy samych siebie. (...)

Maciej Stasiński, "EX LIBRIS", 07.1996

Daniel Beauvois Walka o ziemię.  Sejny 1996, Fundacja Pogranicze.