Dragan Velikić, „Casus Brema”, Studium", nr 2(56) 2006

Dragan Velikić, „Casus Brema”, Studium", nr 2(56) 2006

W „Casus Brema” Dragana Velikića, powieści o splatających się kilkorga bohaterów żyjących na przestrzeni ostatnich stu lat w kilku miejscach Europy, narracja prowadzona jest wielotorowo: od faktu do faktu, ale też od olśnienia do olśnienia. Wydaje się przy tym, że same zdarzenia powieściowe mają tu drugorzędne znaczenie. Ważny natomiast język, który meandrycznym sposobem przekazuje kolejne informacje, ważne dla zrekonstruowania przebiegu opowiadanych – jednak! - historii. Tak historii ponieważ historia (i to niejedna) w „Casus Brema” jest, nie ma tu natomiast żadnej historyjki, tej klasycznej, niskokalorycznej w ogóle rzadko kiedy wartościowej pożywki dla czytelnika. „Casus Brema” to w ogóle jak najbardziej udany, ale jednak pisarski eksperyment.

Smak temu eksperymentowi nadają te rozdziały i akapity, gdzie Dragan Velikić , opowiadając o swoich bohaterach, przedmiotach i miejscach, podważa sens prowadzenia zwyczajnej narracji, a jednak prowadzi ją dalej i gdzie rezygnuje z opowiadania techniką klasyczną, linearną i decyduje się w zamian na zwracanie co i raz uwagi czytelnika na wszystkie te boczne ścieżki, mniej uczęszczane korytarze opowieści, na, jak to w pewnym miejscu nazywa, mieszkania, w których została przestrzeń całej powieści, której rozdziały, tak jak ręce, nogi i głowy lalek, na zawsze miały ulec zapomnieniu. To na marginesach „Casus Brema”, który trzeba czytać bardzo uważnie i powoli, smakując zdania i obrazy, rozgrywają się najdramatyczniejsze, chociaż wcale nie najefektowniejsze i nie najlepiej widoczne opowieści. Dragan Velikić jest w „Casus Brema” mistrzem dygresji i wtrącenia, mistrzem szczegółu i drugiego planu – osiąga swoje najlepsze efekty tam, gdzie rezygnuje ze stosowania dziewiętnastowiecznych reguł powieściowych , gdzie je po prostu rozbija i niszczy. I wydaje się, że to właśnie trzeb w jego powieści docenić, co w niej jest dalekie od romansopisarskiej sztampy i dalekie od prostej i uładzonej narracyjności , do jakiej przyzwyczaili czytelnika pisarze być może popularni, ale drugorzędni. W „Casus Brema” drugorzędności nie ma i być nie może, to powieść obliczona na czytelnika, z tych najambitniejszych na czytelnika, który nie boi się spotkania z tekstem pięknym, ale wymagającym, z książką wyjątkowo precyzyjnie skonstruowaną, ale i skomplikowaną, wymagającą – trzeba to powtórzyć – lektury skupionej, najlepiej zresztą wielokrotnej. Warto sięgnąć po tę nietuzinkową książkę. Osobne słowo pochwały należy się tłumacze, Małgorzacie Petryńskiej, której praca na każdej stronie „Casus Brema” po prostu robi wrażenie. Na pewno nie było łatwo tłumaczyć się tę kunsztownymi zdaniami pisaną powieść, tym bardziej konieczne wydaje się docenianie efektu pracy translatorskiej.

m.s. Studium", nr 2(56) 2006

Dragan Velikić, Casus Brema, Sejny 2005, Pogranicze.