Gorycz i nadzieja, Tadeusz Czekalski, "Tygodnik Powszechny" 21.04.2006

Gorycz i nadzieja, Tadeusz Czekalski, "Tygodnik Powszechny" 21.04.2006

Ta książka jest z wielu względów niezwykła. Niezwykłe są też losy autora i jego ojczyzny. Podczas lektury uświadamiamy sobie, jak mało wiemy o Albanii – kraju położonym niecałe tysiąc kilometrów od Polski. 
Po krótkim okresie bliskiej współpracy polsko-albańskiej, kiedy oba kraje znalazły się razem w bloku państw komunistycznych, z początkiem lat 60. zeszłego wieku znikają z polskiej prasy „reportaże z Kraju Orłów". Fala zainteresowania problematyką albańską wraca dopiero pod koniec lat 80. Poznajemy kolejne sekwencje „albańskiego koszmaru" – urzędowy zakaz wyznawania religii, rygorystyczną cenzurę, trudności aprowizacyjne. Kiedy z początkiem lat 90. zniesiono ograniczenia w podróżowaniu po Albanii, pojawił się kolejny obraz: tysiące bunkrów, zbudowanych w obawie przed obcą inwazją, oraz naiwni Albańczycy, dla których każdy kontakt z cudzoziemcami był szokiem i szczęściem. Uwagę polskich dziennikarzy przykuwała pierwsza wizyta Papieża w tym kraju w roku 1993, krach piramid finansowych w roku 1997, wreszcie wojna o Kosowo.

Eseje Fatosa Lubonji otwierają nową perspektywę zarówno poprzez rozmach podejmowanych tematów, jak poprzez osobę autora. Po ukończeniu studiów, jako dwudziestotrzylatek Lubonja znalazł się w więzieniu pod zarzutem uprawiania propagandy antysocjalistycznej. Spędził w łagrach siedemnaście lat. Uwaga więźnia skupiała się na wydarzeniach z przeszłości; oswajał się z nimi, przeżywał je na nowo. Dziś Lubonja staje się łącznikiem między przeszłością a teraźniejszością. 

Niezwykłość świadectwa Lubonji można zrozumieć, kiedy w kawiarniach czy bibliotekach Tirany spróbujemy odszukać ludzi, których podobnie jak jego zamykano w więzieniach jako dwudziestolatków, by wypuścić po kilkunastu czy też kilkudziesięciu latach. Większość nie wyzwoliła się z przeszłości, której doświadczali przed aresztowaniem. Przeżywanie własnego cierpienia prowadzi do alienacji i niezrozumienia rzeczywistości, do której powrócili, często też do nienawiści i chęci zemsty. 

Lubonja po kilkunastu latach odosobnienia odkrywa na nowo swój kraj jak młodzieniec, z wyostrzonym zmysłem krytycznym. Wychodzi z zaklętego kręgu działań przystosowawczych, które tworzyły codzienność jego rodaków. Jak sam podkreśla – bez krytyki, bez rewizji mitów, uproszczeń i manipulacji nie sposób budować nowego świata. Budowanie europejskości Albanii, dla Lubonji cel pierwszorzędny, wymaga odczytania przeszłości na nowo. Przeszłości niewyimaginowanej ani zmitologizowanej, ale realnej. Skonstruowana teoretycznie Europa dla większości Albańczyków stała się Ziemią Obiecaną, ale i Wielkim Rozczarowaniem. Europa to także zespół wartości, które dla większości Albańczyków nie są czytelne, nie mieszczą się w ich wizji świata. Sam Lubonja ewoluuje – z euroentuzjasty, który wierzy w możliwość szybkiego dostosowania świadomości społeczeństwa, tak okrutnie doświadczonego przez kilka pokoleń, zmienia się w sceptyka, świadomego, że ten proces będzie bardzo powolny i może zakończyć się niepowodzeniem. Skrajnie pesymistyczny jest u niego obraz młodzieży – amorficznej, zdezorientowanej i skłonnej do serwilizmu, która staje się jedną z najważniejszych barier na drodze do lepszej przyszłości. 

Problemowi „starzejącej się" młodzieży towarzyszy kwestia autorytetów. Jak niebezpieczne może stać się odwołanie do niewłaściwych wzorców, pokazuje przykład wybitnego współczesnego pisarza albańskiego Ismaila Kadare. Jego postać nie przypadkiem pojawia się u Lubonji tak często. Polityka manipulacji, która zmienia znaczenie pojęć, formuje na nowo życiorysy i maskuje kłamstwa, w przypadku wybitnego pisarza zyskuje wymiar wręcz demoniczny i okrutny. Narodowy wieszcz, który swoją wielkość buduje na zakłamaniu przeszłości i korekcie własnego życiorysu, staje się symbolem szerszego problemu – jałowości postkomunistycznej kultury albańskiej. To jeden z najbardziej dramatycznych wątków tej książki. 

Lubonja dostrzega i tłumaczy odmienność Albańczyków ukształtowaną przez doświadczenia historyczne. Ich wieloreligijność, niezwykłą w realiach Bałkanów, która przybiera często formę areligijności, ale także trwale obecny w świadomości narodu kodeks moralny, wytyczony setki lat wcześniej przez prawo zwyczajowe. Osobliwą metodę objaśniania Albanii zastosował Lubonja w szkicu „Urbanicydzi", który odbiega charakterem od pozostałych. Stylizowany na opowieść fantastyczną, jest jednym z najlepszych w tym zbiorze. Na przykładzie stosunku do własności i niechęci do miasta można zauważyć, jak głęboko zakorzeniły się w społeczeństwie tradycje zamkniętych wiejskich społeczności; ich system wartości i zachowania są przenoszone na kolejne pokolenia. 

Pilnie obserwując przemiany dokonujące się w jego kraju, Lubonja nie mógł pominąć kwestii Kosowa. Rozbieżności, które oddalają od siebie ludzi mówiących tym samym językiem, to fenomen pomijany przez badaczy „albańskiego zagrożenia na Bałkanach". Esej o tym, jak daleko jest z Tirany do Prisztiny, odkrywa nieznane oblicze sporu o Kosowo, uświadamiając fakt, jak ryzykowne jest posługiwanie się straszakiem „Wielkiej Albanii". 

Książka może być wprowadzeniem do bardzo ciekawej dyskusji o współczesnej tożsamości Albańczyków. Drogi albańskie, którymi prowadzi nas Lubonja, mają wymiar szczególny. Na ich poboczach łatwo odnaleźć doświadczenia przeszłości, zagubione artefakty i nieśmiertelne stereotypy. Powstaje przewodnik po niedorzeczności i absurdzie, dwóch czynnikach konstruujących obraz Albanii w oczach cudzoziemców. Absurd 

u Lubonji nie jest może tak atrakcyjny i oryginalny jak w przypadku albańskich twórców szukających akceptacji Zachodu. Zyskuje wymiar realny, a nawet staje się mało albański, bardziej ogólnoludzki. Albania staje się bliższa każdemu, kto przeżył komunizm i okres transformacji, ale ciągle stawia pytania o genezę patologicznych zachowań w życiu społecznym i politycznym. 

Trudno czytać tę książkę bez znajomości historii Albanii. Laik może na przykład odnieść fałszywe wrażenie równowagi pomiędzy reżimem komunistycznym a systemem rządów Sali Berishy określanym przez autora jako dyktatura. Lubonja operuje skrótem myślowym, który inaczej odbiera cudzoziemiec. Rozrachunek z przeszłością trudny jest do zniesienia dla kogoś, kto dotąd poczytywał sobie za cnotę umiejętność wtopienia się w tłum, zwykłą zdolność przeżycia w czasie dyktatury. Jednak ból i żal, którymi przesycone są teksty Lubonji, nie służą klasycznym rozliczeniom i zemście, ale próbie wybudzenia z letargu tych, którzy przez kilka pokoleń doskonalili sztukę dostosowania. 

Może się wydawać, że kraj, który blisko pięćdziesiąt lat doświadczał czegoś, co najłatwiej nam określać pojęciem stalinizmu, stał się rezerwatem osobliwości. Ale studium ludzkich postaw w obliczu komunizmu czy bardziej jeszcze po komunizmie nie jest specyficznie albańskie. Sami Albańczycy chętnie powtarzają, że u nich było „najgorzej". Eseje Lubonji zawierają poruszające rozważania na temat ludzkich postaw wobec komunizmu – uległości, egoizmu, potrzebintymności, przede wszystkim jednak strachu i odwagi. Czytając o zależnościach między kulturą a polityką, o dojrzewaniu do demokracji i społecznych frustracjach, trudno nie ulec wrażeniu, że z Albanią łączą nas nie tylko wspólne doświadczenia z przeszłości, ale i pytania o przyszłość. 

Tadeusz Czekalski, "Tygodnik Powszechny" 21.04.2006

Fatos Lubonja , Albania - wolność zagrożona, Sejny 2005, Fundacja Pogranicze.