Kompromis, Miłada Jędrysik, "Gazeta Wyborcza", 16.12.2002

Kompromis, Miłada Jędrysik, "Gazeta Wyborcza", 16.12.2002

Każdy z nich mógłby napisać o tych czasach książkę, ale to akurat Alicka potrafił zamknąć swoje przeżycia w lapidarnej, plastycznej formie. Jest pisarzem z przypadku, ale nie przez przypadek. Albańczyk Ylljet Alicka nie musi długo się zastanawiać nad fabułą swoich opowiadań. To wszystko mu się przydarzyło albo mogło mu się przydarzyć. Pisarzem został dlatego, że kiedyś na seminarium we Francji podczas towarzyskiej gry opowiedział o swoim "pierwszym razie", a obecny tam redaktor jednego z francuskich czasopism literackich poprosił go, żeby wszystko spisał. W chwili debiutu miał 45 lat i był współautorem podręczników szkolnych z przedmiotów ścisłych.

Alicka wcale nie miał niezwykłego życia. Jego koleje były tak zwykłe, jak losy dziesiątek jego kolegów i koleżanek, którzy na przełomie lat 60. i 70. lub później studiowali na tirańskim uniwersytecie. Po dyplomie dostał nakaz pracy w szkole w jednej z zapadłych wiosek na północy kraju, położonej wśród niegościnnych albańskich gór. Pierwszym i najważniejszym zadaniem, jakie wyznaczył mu dyrektor szkoły, była opieka nad hasłem. Hasła mogły być długie albo krótkie. Te długie, ciągnące się na kilometry, jak na przykład: "Trzeba myśleć, trzeba pracować, trzeba żyć jak rewolucjoniści" dyrektor przydzielał nauczycielom podejrzewanym o niewłaściwą postawę klasową. W cenie były te krótkie, jak "Precz z imperializmem". Ułożenie ich z kamieni na górskim stoku, by były widoczne z daleka, nie zajmowało wiele czasu.

Taka historia, choć z pewnymi modyfikacjami, mogłaby się wydarzyć w Polsce około roku 1950. Akcje opowiadań Alicki toczą się jednak w latach 70. i 80! Górzysta, biedna Albania pod wodzą Enwera Hodży pozostała jedynym w Europie skansenem stalinizmu, choć swego sojusznika Stalina dawno się już wyrzekła, najpierw na rzecz Mao, a potem, po kolejnej politycznej wolcie, trwając samotnie przeciwko wszystkim. Gdy w Polsce sierpniowe strajki wyznaczały początek końca komunizmu, na stokach albańskich gór dzieci pod wodzą swych nauczycieli wciąż pieczołowicie układały hasła, a w mieście studenci trafiali do więzienia za czytanie "wywrotowego" Remarquea albo Gidea.

Paranoja Wodza

Alicka nie jest pierwszym twórcą, który przywołuje ten czas w swoich opowiadaniach - po upadku komunistycznego reżimu w 1991 r. kraj zalała fala literatury rozrachunkowej. Pisano o straszliwych obozach pracy, o politycznych mordach, o napędzanej paranoją Wodza izolacji, która na dziesiątki lat odcięła Albanię od świata. Ale ludzie szybko zaczęli mieć dosyć nadmiaru martyrologii. Tym bardziej że nowa Albania przeżywała ciężkie czasy - gospodarka pogrążona była w ruinie, niedemokratyczne posunięcia nowych władz spowodowały utratę zaufania Zachodu. Wreszcie w 1997 r. upadek nieuczciwych piramid finansowych spowodował falę społecznych zamieszek i pogrążył kraj w całkowitym chaosie.

Miłość na kamieniach

Opowiadania Alicki okazały się jednak, choć nie od razu, wydawniczym hitem, a film "Hasła", nakręcony na podstawie kilku z nich, szedł przy pełnych salach. Jego pierwsze utwory, zdobywając nagrody na prestiżowych konkursach we Francji i we Włoszech, otworzyły sobie drogę na zapatrzony w Zachód albański rynek. Jak zauważa w posłowiu tłumaczka Dorota Horodyska opowiadania Alicki zdobyły tak wielką popularność, gdyż wniosły do rozrachunkowej literatury "satyrę, ironię, sarkazm". Oto bohater "Haseł" przeżywa seksualną inicjację podczas pracy nad kamiennym sloganem, przy okazji niszcząc z partnerką jedną z liter. W przedsiębiorstwie N. po śmierci Wodza ktoś usiłuje bezskutecznie zmusić się do płaczu, grupa innych pracowników wykorzystuje żałobę do zalania się w pestkę w knajpie, a o wszystkim donosi spostrzegawczy i gorliwy szpicel.

Po zdjęciu z martyrologicznego piedestału tamte wydarzenia odzyskują ludzki wymiar. Dlatego bliskie przeżyciom czytelników są w nich również cierpienia ofiar - jak starej kobiety, która w opowiadaniu "Matka" chce zawieźć synowi paczkę do więzienia i zostaje wyrzucona przez przerażonego kierowcę z autobusu. Czy narrator tego utworu, pasażer, który nie ma odwagi ustąpić kobiecie miejsca, to nie sam Alicka, do dziś targany wyrzutami sumienia? To dylematy bardzo bliskie Albańczykowi ze średniego i starszego pokolenia.

Po wspomnieniach z młodości pisarz spojrzał przez krzywe zwierciadło na albańską transformację. To dopiero materiał na opowiadania! W zabiedzonym kraju, w którym nawet nie można było mieć prywatnych samochodów, nagle zapanowała całkowita wolność. Na początku, w 1991 r., setki ludzi zrozumiało ją nawet zbyt dosłownie, usiłując przeprawić się na wszystkim, co tylko unosiło się na wodzie, na drugą stronę Adriatyku, do włoskiego eldorado. W nowej Albanii śmieci można było wyrzucać, gdzie się dało i wkrótce stała się ogromnym wysypiskiem. Centralny park w Tiranie zabudowano obrzydliwymi betonowymi budami restauracji i barów. Rozkwitł przemyt, handel i produkcja narkotyków, a i przyzwoici ludzie musieli zacząć sobie radzić w nowej rzeczywistości, jak mogli.

W opowiadaniach Alicki ich przygody są równie groteskowe, jak czasy, w których przyszło im żyć - wzięty pisarz zarabia na życie pisaniem pompatycznych nekrologów i dostaje baty od rodziny zmarłej, którą przez pomyłkę nazwał "drogim zmarłym". Obrotny były dyplomata sprzedaje cudzoziemcom nieistniejące albańskie tytuły szlacheckie i noga powija mu się dopiero wtedy, gdy z chciwości te same ziemie "nadaje" angielskiemu i nowozelandzkiemu nuworyszowi. Prawdziwą perełką jest opowiadanie "Adonis" o pracowniku kostnicy, który za drobną opłatą przechowuje zmarłych do czasu pogrzebu, starając się zapewnić zamrożonym klientom jak najlepsze usługi, oczywiście w zależności od hojności rodziny.

W Polsce dopiero teraz odkrywamy literaturę albańską, która po latach izolacji przebija się na świat. Oprócz kilku albańskich poetów z Kosowa, poruszających głównie tematykę walki z serbskim agresorem, znamy właściwie tylko powieści największego współczesnego albańskiego pisarza Ismaila Kadarego, przetłumaczone zresztą na polski z francuskiego (sic!). Opowiadania Alicki są pierwszym - i ważnym - elementem zapełniającym tę dotkliwą lukę. Mówią więcej o Albanii niż wszystkie artykuły, które wraz z moimi kolegami po fachu opublikowałam w ostatnich latach. A o ludzkich słabościach i postawach wobec władzy, przemocy, pieniądza więcej niż niejedna długa powieść.

Miłada Jędrysik, "Gazeta Wyborcza", 16.12.2002

Ylljet Aliçka, Kompromis. 13 opowiadań albańskich. Tłumaczenie Dorota Horodyska, Sejny 2002, Fundacja Pogranicze.