"Moment osobisty. Stempowski. Czapski. Miłosz" - Dorota Sieroń-Galusek

"Moment osobisty. Stempowski. Czapski. Miłosz" - Dorota Sieroń-Galusek

Właśnie ukazała się, wydana nakładem Wydawnictwa UŚ, książka Doroty Sieroń-Galusek "Moment osobisty. Stempowski. Czapski. Miłosz" ze wstępem Krzysztofa Czyżewskiego.

Kwestia formacji kulturalnej i intelektualnej jest podstawowym pytaniem w pracy. Autorka śledzi kluczowe momenty i składowe tego procesu. Autorka śledzi kluczowe momenty i składowe tego procesu – zarówno te będące rezultatem oddziaływania otoczenia: rodziny, szkoły, kręgu przyjaciół, ..., jak i dokonywane na własny rachunek wybory.. Przede wszystkim zaś świadome i dobrowolne dążenie do doskonalenia się. Autorka wybrała Jerzego Stempowskiego, Józefa Czapskiego i Czesława Miłosza nie tylko jako ludzi działających wspólnie, współtworzących emigracyjny krąg „kultury”. Nade wszystko jako osoby ukształtowane wedle pewnych wzorców i przez całe życie kroczące konsekwentnie drogą myślenia osobnego.

SPIS TREŚCI:

7  Wstęp (Krzysztof Czyżewski)
13  Wprowadzenie
25  Szkice do biograi kulturalnej
27  Jerzy Stempowski
45  Józef Czapski
61  Czesław Miłosz
75  Kręgi, więzi, instytucje
77  Akademia Winikowiecka
93  Wileńskie wtajemniczenia
107  Wyprawa kapistów
117  Domek w Kołomnie
127  Domy dla kultury
141  Kultura – zindywidualizowane zadanie
143  O myśleniu osobnym
161  Zadomowienie?
171  Trudna sztuka doskonalenia się
183  Z perspektywy podróżującego w czasie
197  Nadać poczucie kierunku
199  Kwestia stylu
213  Pedagogia uważnej życzliwości
231  Na śladach
243  W działaniu
245  Przeciw potakiwaczom
251  Pożytki z zamiarów niezrealizowanych
261  Gospodarstwo kultury
277  Zakończenie
283  Bibliograa
303  Indeks osobowy
311  Summary
312  Résumé

Wstęp Krzysztofa Czyżewskiego

„Moment osobisty” Doroty Sieroń-Galusek to książka nadzwyczaj osobliwa, inna niż wszystkie. Sprawia niepokojące wrażenie nie przystawania do dzisiejszej rzeczywistości. Odnosi się wszak do świata kultury inteligencko-szlacheckiej, niepowrotnie należącego do przeszłości. W istocie jednak porusza kwestie fundamentalne dla współczesnego kryzysu wartości i autorytetu, dla troski o przyszłość edukacji kulturalnej, dla poszukiwania nowych form życia duchowego. Zajmuje się Stempowskim, Czapskim i Miłoszem, wielkimi postaciami „Europejczyków, a może i coś więcej…”, by przywołać słowa o Lwie Szestowie autora „Esejów dla Kassandry”. Literatura im poświęcona jest ogromna. A mimo wszystko otrzymujemy tu zaskakująco nową perspektywę spojrzenia na ich postawy życiowe i sposób w jaki ukształcały kulturę. Perspektywa ta ukazuje zadziwiającą aktualność ich myśli i praktyk kulturowych. Nonkonformizm, antysystemowość i waga jaką ci polscy „organicznicy” przywiązują do pedagogiki użyteczności, zarówno w sensie indywidualnego jak i wspólnotowego rozwoju, antycypują krytykę kultury współczesnej, upadek instytucji uniwersytetu i dramat edukacji szkolnej. Co ważniejsze, praktyczne przedsięwzięcia, w które byli zaangażowani albo którym patronują, w bardzo interesujący sposób współbrzmią z nowatorskimi poszukiwaniami dróg wyjścia z tego kryzysu. Nowoczesny animator kultury, podobnie jak pedagog i działacz społeczny, znajdą w tej książce nie tylko opis ważnej dla siebie tradycji, ale przede wszystkim cały szereg pytań nabierających z czasem coraz większej wagi, za którymi idą konkretne działania, przełamujące wiele upraszczających klisz i uprzedzeń związanych z rzekomym oderwaniem od realnego życia idealistycznych i moralizatorskich „etosowców”.

„Szkoły – niższe i wyższe – poddane są wszędzie kryteriom użyteczności społecznej, potrzebie na rynku pracy takich czy innych dyplomów. Znikł więc z nich niepowrotnie autorytet wiedzy bezinteresownej, stanowiącej wartość autonomiczną. Nie będzie w tym wielkiej przesady jeżeli powiem, że szkoły szerzą obecnie pogardę dla wszelkiej wiedzy innej od zarobkowej.” Są to słowa Jerzego Stempowskiego, zapisane w 1947 roku w liście do Marii Dąbrowskiej. Znakomicie współbrzmią z wieloma współczesnymi diagnozami  kryzysu humanizmu i upadku szkolnictwa, na przykład z tezami książki Tadeusza Sławka „Antygona w świecie korporacji”, chyba najważniejszej pracy napisanej w Polsce o chorobie współczesnego uniwersytetu i próbach odrodzenia jego etosu. Dorota Sieroń-Galusek wnikliwie pokazuje – analizując prywatną korespondencję, eseje, a przede wszystkim życiowe doświadczenia bycia uczniem a potem nauczycielem – jak już wiele dekad wcześniej Stempowski potrafił dostrzec współzależność „bezinteresowności w podejściu do wiedzy” z późniejszymi sukcesami uczniów w pracy zarobkowej, przedsiębiorczości i zaradności, przekładającej się na sukces materialny. Obserwował to na przykładzie swoich żydowskich kolegów z warszawskiej Szkoły Zgromadzenia Kupców, którzy dobrych wyników osiąganych w nauce nie zawdzięczali szczególnym talentom, lecz zapałowi do bezinteresownego uczenia się, wynoszonemu z domu, z tej „najwcześniejszej sytuacji pedagogicznej”, kiedy uczyli się na pamięć całych fragmentów Starego Testamentu czy Talmudu. Dzisiaj dysponujemy poważnymi badaniami, ukazującymi dla przykładu związek uczestniczenia dzieci w zajęciach rozwijających wyobraźnię i twórcze działanie, choćby muzycznych czy teatralnych, z ich późniejszą karierą w świecie biznesu czy nauki. W dalszym ciągu jednak trudno nam połączyć modną dziś wizję społeczeństwa kreatywnego i cywilizacyjnego rozwoju opartego na przemysłach kreatywnych, z bezinteresownością i innymi moralnymi przymiotami współczesnej edukacji. Krytyczne uwagi Stempowskiego o szkołach wyższych i niższych nie tracą swej aktualnej mocy.

Połączenie moralnej bezinteresowności z życiową przedsiębiorczością to jeden z przykładów powinowactwa przeciwieństw, których na kartach tej książki odnajdziemy dużo więcej. Ich ukazanie pozwala rozwiać wiele fałszywych mitów narosłych wokół postaw ludzi, dla których liczyło się coś więcej niż zysk materialny i własny interes. Zwłaszcza w takim kraju jak Polska po 1989 roku, nawróconym równocześnie na demokrację i na  kapitalizm, propagującym prawa człowieka i wolnego rynku, koncepcje sprawiedliwości społecznej i neoliberalizmu, autorytet i siła społecznego oddziaływania tych ludzi zostały drastycznie obniżone, czy wręcz zakwestionowane. Ich miejsce w dyskursie publicznym zajęli „trzeźwi pragmatycy”, głoszący prymat twardego racjonalizmu, komercyjnie zinstrumentalizowanego profesjonalizmu i krótkowzrocznych efektów doraźnych. Czytając „Moment osobisty” uświadamiamy sobie ile w tej swoistej zmianie warty było niesprawiedliwych ocen i – co zabrzmi może zaskakująco – irracjonalizmu właśnie. Utraciliśmy bowiem w naszym życiu publicznym głos i wzorzec postaw ludzi, którzy nie tylko byli idealistami. Nie jest moją intencją dyskredytowanie samego idealizmu. Jest on potrzebny dla rozwoju każdej wspólnoty, tak jak w każdym działaniu, aby było skuteczne i dalekosiężne, potrzebne są odwaga utopii i mocny fundament moralny. Chodzi mi natomiast o to, że razem z tym utraciliśmy coś jeszcze, równie istotnego, gdyż idealistyczny etos tych ludzi połączony był integralnie z zaangażowaniem społecznym, tytaniczną pracowitością na rzecz innych i sumiennie realizowaną misją pedagogiczną. A i to nie wyczerpuje jeszcze listy strat, do której powinniśmy dodać poczucie odpowiedzialności za wspólnotę, pragmatykę skutecznego działania, szczerą niechęć do pustosłowia i ideologów wszelkiej maści, respekt dla kunsztu w każdej dziedzinie życia i dążenie do zawieszania poprzeczki możliwie wysoko zarówno sobie jak i innym, wreszcie trzeźwe myślenie i dlatego właśnie dalekie od doraźności.

Opowieść o duchowym kształtowaniu się osobowości Stempowskiego, Czapskiego i Miłosza, zadziwia nas wiedzą o tym, jak całościowe, wręcz holistyczne były to postawy, jak różne dziedziny życia potrafili czynić obszarem swej eksploracji, w jak wiele spraw byli zaangażowani, nieustannie przekraczając granice wąskich specjalizacji i przełamując utarte sposoby rozumienia etosu inteligenckiego. Poszczególne rozdziały pracy Doroty Sieroń-Galusek doskonale tą złożoność ukazują. Sąsiadują w nich na równych prawach waga przypisywana przyjaźni, oryginalna filozofia spaceru i kompetencja w kwestiach ekonomii kultury. Obok więzi międzyludzkich mamy prywatne instytucje, myślenie osobne łączy się z oddziaływaniem na szerokie kręgi społeczne, troska o zadomowienie spotyka się z otwartością na świat i fascynacją podróżami, sztuka samodoskonalenia przekłada się na służbę pedagogiki użyteczności, wysublimowana kwestia smaku nabiera znaczenia dopiero w skutecznym działaniu, o kulturze mówi się tu jako o gospodarstwie, którego częścią jedynie jest warsztat artystyczny.

W „Momencie osobistym” idealizm spotyka się z użytecznością, bezinteresowność z pragmatyką, duchowość z ekonomiką, indywidualizm ze wspólnotowością, elitaryzm z rezonansem społecznym, odwaga marzeń ze skutecznością, antysystemowość z pedagogiką, kunszt artystyczny z uczestnictwem w kulturze. Gdyby mi przyszło tworzyć szkołę dla nowoczesnych animatorów kultury, jej curriculum programowe zbudowałbym właśnie na takim zestawieniu postaw i kompetencji, na podobnej interdyscyplinarności i powinowactwie przeciwieństw.

Odczucie pozornej nieprzystawalności książki Doroty Sieroń-Galusek do dnia dzisiejszego bierze się również stąd, że sprawia ona wrażenie „grzecznej” – traktuje o autorytetach, mistrzach, przekazie pokoleniowym, pedagogice, szlachetnych przedsięwzięciach… To prawda, nie ma w niej „bebechowatości” życia uczuciowego, nie szokuje skandalami i nie epatuje konfliktami czy plotkami towarzyskimi. Natomiast jest w niej odwaga powrotu do rzeczy pierwszych i podstawowych, jest niesforna naiwność oraz kontestacja mód i trendów epoki.  W tym sensie autorka „znajduje się na śladach” – jak Józef Tischner przetłumaczył Schelerowskie Nachfolger – swoich bohaterów, dla których chlebem powszednim było podążanie pod prąd zbiorowych gustów i życiowego utylitaryzmu.

Czytając „Moment osobisty”, nawykli do pikantnych biografii i skandalizujących newsów, możemy odnieść wrażenie, że zostaliśmy w jakiś szczególny sposób odciągnięci od atrakcji upojnej nocy przepełniających współczesne życie kulturalne, w którym prym wiodą salonowi performerzy dostarczający towarzystwu rozmaitych szaleństw, rutynowo przełamujący obyczajowe czy ideologiczne konwenanse. Ze strony Doroty Sieroń-Galusek zostaje skierowana ku nam propozycja abyśmy spotkali się następnego dnia rano, kiedy trzeba iść do pracy, zająć się dziećmi, gospodarstwem domowym, tworzeniem, naprawianiem świata.  I abyśmy wtedy właśnie porozmawiali o Stempowskim, Czapskim i Miłoszu. Dzięki tej zmianie kontekstu dla dyskursu kulturowego pojawia się szansa, że do głosu dojdą zupełnie inne szaleństwa, te najbardziej niesamowite i autentyczne – szaleństwa buntów przeradzających się w budowane latami i promieniujące pokoleniami dzieła, o których na początku myślano jako o mrzonkach idealistów; szaleństwo utrzymywanych przez całe życie – na przekór czasom i okolicznościom – przyjaźni, miłości i wierności; szaleństwo cichej, organicznej pracy, w sens której tak łatwo zwątpić w świecie płynnej nowoczesności; szaleństwo małej liczby, której moc okazuje się potężniejsza od tłumów i medialnych zdarzeń multiplikowanych w milionowych kopiach… Lektura tej osobliwej książki sama w sobie staje się „sytuacją pedagogiczną”.

Krzysztof Czyżewski