Monika Żmijewska, Żubr, Bojary i kultura - czyli co się wydaje, "Gazeta Wyborcza" 22.11.2005

Monika Żmijewska, Żubr, Bojary i kultura - czyli co się wydaje, "Gazeta Wyborcza" 22.11.2005

Irena Grablunas, młoda Litwinka spod Sejn, mówi tak: - Kultura nabiera wyrazu, istniejąc obok innej. Ważne są tradycje. Chodzi o to, by przypilnować, aby nasz region nie stał się podobny do innych. 

- Tylko spokojnie - zdaje się mówić Jan Kamiński, pisarz i krytyk, kpiąc z głów w moherowych beretach, przejętych, że żywioł europejski odbierze nam tożsamość: - Jeśli się żyje w kulturze naprawdę, to znaczy żyje się w języku, obyczaju, w sztuce - to nie ma takiej siły, która mogłaby tę kulturę odebrać.

- Jak budować własny wizerunek, skoro nie znamy lub nie szanujemy tego, co przejęliśmy - woła Andrzej Lechowski, szef Muzeum Podlaskiego, i sypie przykładami: dlaczego niszczy się Bojary? Bezmyślnie burzy się budynek pierwszej polskiej szkoły powszechnej przy ul. Kraszewskiego w Białymstoku? I dlaczego zniszczenia symbolu polskiej oświaty dokonało przedsiębiorstwo używające nazwy nawiązującej do wspaniałej tradycji miasta: "Wersal Podlaski"? 

A Wiktor Wołkow, fotograf, przewrotnie żartuje, snując wizję Białegostoku i okolic: "Europa się do nas nie spieszy i raczej nie przekracza Wisły. Pola orne porastają lasem, za kilka lat las opanuje opuszczone wioski. W białostockiej metropolii przemysł już padł, niedługo rozlecą się osiedla z wielkiej płyty. Las zwierzyniecki połączy się z lasem antoniukowskim i powstanie wielka kraina Żubra, zgodnie z projektem mojego kolegi Krzysztofa Wolframa. Szkoda, że tego nie doczekam...". 

Tak sobie na łamach książki "Warto zapytać o kulturę" (wydanej przez Urząd Marszałkowski i Ośrodek "Pogranicze") rozprawiają podlascy twórcy kultury i ci, którzy są jej odbiorcami. Dyskutują o wszystkim - o kulturze niskiej i wysokiej, o kulturze skansenu i obrazka. O tym, że często niebezpiecznie zbliżamy się do fety - nazwijmy ją kultura chomąta - w której ważkie pytania umykają w powodzi miałkich imprez w rodzaju "święto sera", "mistrzostwa w rzucie kowadłem" itp. 

34 eseje - bardziej i mniej osobiste, nudnawe i wciągające. Od niektórych aż trudno się oderwać, tak są ciekawe. Wśród tych, co zabrali głos - najbardziej szacowni, m.in.: Andrzej Strumiłło, Sokrat Janowicz, Waldemar Smaszcz, Włodzimierz Pawluczuk, Monika Szewczyk. I ci zupełnie nieznani, których warto posłuchać. 

Wiele tu uwag, bezcennych refleksji, zadań do odrobienia, kierowanych wprost do decydentów i nas wszystkich. Mam nadzieję, że przyniosą wymierny efekt. To już dobry znak, że o uwagi twórców poprosili urzędnicy. Co będzie dalej? 

"Warto zapytać o kulturę", red. Krzysztof Czyżewski, Białystok-Sejny, 2005 

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza" 22.11.2005