Na krańcach imperium, Joanna Ugniewska, „Nowe książki”, 6/2007

Na krańcach imperium, Joanna Ugniewska, „Nowe książki”, 6/2007

Cóż za powieść, cóż za biografia! - chciałoby się wykrzyknąć, zapominającym o dystansie obowiązującym recenzenta. Losy Gregora von Rezzori układaja się w kanoniczny wręcz życiorys pisarza z Europy Środkowej, owej wielokulturowej ekumene, którą wspominay dzis nostalgicznie jako przykład harmonijnej koegzystencji narodów i religii, lecz wspominamy tak dlatego, że przestała ona istnieć, przerodziła się w mit. Urodzony w Czerniowcach na Bukowinie jako obywatel Austro-Węgier, Rezzori staje się kolejno obywatelem Rumunii, Niemiec, bezpaństwowcem, wreszcie Włochem. Od Siedmiogrodu do Toskanii, przez Wiedeń, Bukareszt, Berlin, poszukuje własnej tożsamości, którą potrafi określić jedynie poprzez negację, poprzez to, czym nie jest, zupełnie jak Austriak u Roberta Musila, określający się jako Austro-Węgier minus Węgier.

Powieść ewidentnie autobiograficzna, napisana w pierwszej osobie, z wyjątkiem ostatniej części, w której o postarzałym bohaterze mowa jest w trzeciej, jak gdyby narrator przestał się nim identyfikować, powstała w 1979 r., lecz pozostaje całkowicie obca wszelkim eksperymentom formalnym, jest klasyczną narracją w stulu Josepha Rotha czy Eliasa Cannetiego. Dominuje w niej wielk itemat prozy modernistycznej, szczególnie w wersji środkowoeuropejskiej: niepewnej tożsamości i pustki, jaką kryje wszelka rzeczywistość, która niczym Akcja Równoległa w Człowieku bez właściwości pozostaje „zawieszona w powietrzu”.

Claudio Magris, któremu zadedykowana jest pierwsza część, poświęcona dzieciństwu na Bukowinie, stworzył pojęcie pisarzy habsburskiego mitu:uczynili oni z cesarstwa model niejednorodności i wewnętrznie sprzecznej natury nowoczesnej cywilizacji i nowoczesnej jednostki, dostrzegali w jego anachronicznej strukturze amalgamat różnych kultur, ale i archipelag nie stykających się z soba światów, przemienili je w mit dopiero wtedy, kiedy cesarstwo przestało istnieć i zaczęło znaczyc tyle samo, co nieobecność i nostalgia. Gregor von Rezzori, podobnie jak Joseph Roth czy Robert Musil, skłonny jest twierdzić, że – jak powiadal ten ostatni - „Austria była całym światem”, a jego utrata skłania go do poszukiwania coraz to nowych tożsamości, w przekonaniu, iż żadna nie zastąpi tej jedynej, której już nie ma.

Pięć części powieści to pięć epizodów z życia bohatera-narratora, nie składaja się one na całościową rekonstrukcję biografii, są raczej pięcioma fragmentami o zasadniczym znaczeniu dla jego psychologiczno-intelektualnego profilu.

Część pierwsza, najbardziej oddalona w czasie i najbardziej mityzująca przeszłość, opowiada o pobycie u rodziny w miasteczku na Bukowinie, w „tamtej części świata”, czyli południowo-wschodniej Europie, gdzie stały obok siebie kościół ormiańskich katolików, synagoga i cerkiew. To współistnienie jest jednak tylko z pozoru harmonijne, w optyce narratora, tytułowego antysemity, dominuje poczucie obcości, niechęć wobec innego, świadomość własnej wyższości. Ale w grze luster, jaką proponuje autor, okazuje się, że kluczowe epizody w życiu bohatera są nierozłącznie związane z żydowskimi postaciami: przyjaciela, kochanki, żony, utraconego synka, a więc tożsamośc w sferze deklaracji i rzeczywistości nie jest spójna. Określa się ona nie tylko w opozycji do innych, jej podstawowym składnikiem pozostaje język niemiecki, „język potomków kolonialnych osadników starego cesarstwa żyjących na rubieżach, we wschodniej Europie”, sprzyjający mitowi Wielkich Niemiec, który miał zderzyć się boleśnie z programem hitlerowskiej Rzeszy.

W kolejnych rozdziałach: Młodość o Pensjonat Lowingerów, tekst przemienia się w klasyczną powieść inicjacyjną, swoista edukację sentymentalną, chociaż większą rolę niż sentymenty odgrywa w nich popęd seksualny, o którym autor pisze z całkowitą swobodą współziomka Feuda. Tłem gorączkowych poszukiwań i pierwszych doświadczeń jest Bukareszt początku lat trzydziestych, gdzie trafia jako „uciekinier czy też wygnaniec” ze strefy austriackiego mitu rodziców do „szmatławego czaru straych Bałkanów”, w kolejnej próbie poszukiwania tożsamości, raz jeszcze ekskluzywnej, szczególnie w stosunku do Żydów. Zycie w zawieszeniu, poczuciu nierealności, obcośc wobec własnej egzystencji, wszystkie te podstawowe wątki literatury habsburskiego mitu ujawniajaą się niesłychanie wyraziście w prozie Rezzoriego.

Najbardziej udaną literacką częścią, o niezwykle sugestywnym klimacie, któremu sprzyja póba odtworzenia losów pary nieżyjących już ludzi, jest Pensjonat Lowingerów. Narrator pomaga swojej współlokatorce zlikwidować mieszkanie zmarłych wujostwa: zamozny Ormianin ożenił się niegdyś z młodą Żydówką, która zataiła przed nim swoje pochodzenie i stała się żarliwą katoliczką.

Przedmioty jakie po sobie zostawili, przepisy kulinarne, modlitewniki, listy i fotografie świadczą o ich miłości, a zarazem o daremności i przemijaniu; nikomu już niepotrzebne, sortowane i wystawione na sprzedaż, noszą w sobie żywy i zbędny ślad przeszłości.

Najbardziej eseistyczną częścią jest Wierność, w której Gregor von Rezzori analizuje z nadzwyczajną przenikliwością splot uprzedzeń, wyobrażeń, obcości i więzi tworzący ów archipelag narodów i kultur, jakim były wschodnie rubieże cesarstwa. Stereotypy narodowe ujwaniają się najdobitniej w wypadku ojca narratora, którego resentyment wobec innych grup etnicznych wynika z poczucia deklasacji. Życie na kresach, w obliczu „wschodniego chaosu” sprzyja zamykaniu się i postawom obronnym, egzystencji naznaczonej melancholią i żałobą, rezygnacją i martwotą. Takim stanom psychicznym towarzyszy pejzaż, wielkie wschodnie przestrzenie, prawdziwy „krajobraz katastrofy”, „sceneria zagłady”. Dla syna staje się on jednak przedmiotem wstydliwej miłości, ale i źródłem poczucia zdrady rodzinnych korzeni. Odtąd wszystkie jego emocje charakteryzować będzie ambiwalencja, dotyczy to w pierwszym rzędzie antysemityzmu kryjącego w istocie poczucie bliskości: Włócząc siępo ulicach Czerniowiec, Suczawy, Sadagóry czy też Lwowa i Przemyśla, miałem oczy i uszy szeroko otwarte. Okazało się, że lepiej władam jidysz, więcej wiem o zwyczajach i zachowaniach polskich Żydów niż większość ich kulturalnych pobratymców z Wiednia czy nawet Pragi. Byłem ekspertem od wszelkich niuansów żydowskiego dialektu i wymowy wschodnich Żydów”. Symbolicznym gestem przynależności do bałkańskiego tygla jest przyjęcie rumuńskiego obywatelstwa i zmiana imienia Arnulf na Gregor, należące niegdyś do przodka Besarabii, którego matka była Turczynką, a żona Rumunką.

Książkę zamyka Prawda, zdominowana przez tematykę tożsamości. Siwy mężczyzna idący rzymską ulicą ma świadomość przeżycia pół tuzina istnień w różnych krajach i różnych językach, lecz poczucie własnego „ja” pozostaje niezmienne, chociaż nie potrafiłby on powiedzieć, na czym polega jego istota. Pamięć „wyrzuca na brzeg coraz więcej szczątków życia przeżytego tak dawno i tak daleko”, lecz podróż do Rumunii w końcu lat siedemdziesiątych nie przyniesie tytułowej prawdy.

Pamiątki antysemity – nawiasem mówiąc, dlaczego nie Pamiętniki (Memoiren – jak w oryginale)? - mają urok dawnych powieści opowiadających o miłosnych perypetiach bohatera uwikłanego w dramatyczne przemiany świata, lecz podejmują też nowoczesne wątki pamięci indywidualnej i zbiorowej, zapomnienia, tożsamości.

Joanna Ugniewska, „Nowe książki”, 6/2007

Gregor von Rezzori, Pamiątki antysemity, Sejny 2006, Pogranicze.