O kolekcji bajek - Krzysztof Czyżewski

O kolekcji bajek - Krzysztof Czyżewski

Warsztat filmu animowanego to świat stworzony dla dzieci, prawdziwe laboratorium wyobraźni nie skażonej dorosłością. Przyzwyczajeni jesteśmy już do tego, że dzieci zanurzają się w ten czarodziejski rewir rzeczywistości zasiadając przed ekranem. Ale równie czarodziejska okazuje się być dla nich druga strona ekranu, wewnętrzna, gdzie mogą być twórcami, więcej – strażnikami prawdy o świecie, w którym dorośli są już tylko przybyszami z daleka. To trochę tak, jakby do udziału w filmie zaprosić świadków wydarzeń, o których on opowiada. Ale tylko trochę tak…

W Sejnach powstało małe laboratorium animowania bajek, w którym najważniejszymi twórcami są dzieci. Oczywiście ma ono swoich mistrzów i nauczycieli – Bożena Szroeder zaprasza do współpracy wybitnych artystów z Polski, Rosji i innych krajów. Dzieci uczą się warsztatu, różnych form i technik animacji, od rysunkowej poczynając, przez lalkową i wycinankową, fotograficzną i animację solą, aż po cyfrową i komputerową. Jednocześnie są współtwórcami bajek i ta ich rola ciągle rośnie. W pierwszej kolekcji pt. Opowieści pogranicza uczestniczyły w pisaniu scenariuszy, tworzyły rysunki i inne materiały do stopklatek, podkładały głos, podsuwały pomysły scenografii i reżyserii. W kolekcji Pieśni pogranicza same wykonują też pieśni. Przede wszystkim jednak to już z nich wywodzą się twórcy całościowych koncepcji niektórych bajek, jak Ola Kotarska i Dominika Turowicz. Zmienia się też rozpiętość wieku i coraz młodsze dzieci czują się jak u siebie w domu w tym laboratorium. Najmłodsi twórcy bajki O rebem mają trzy lata, wśród nich Antoś Mizio, który przyłożył do papieru swoją rączkę, odrysował ją i tak powstały chmurki, na których śpią Żydzi. Niewiele starszy od niego Piotr Fiedorowicz nauczył wszystkich pieśni o Trzech indykach, którą usłyszał od urodzonego w 1928 roku Józefa Sinderewicza.

Fascynujące jest śledzić co się dzieje po wewnętrznej stronie ekranu tej filmowej kolekcji bajek pogranicza, gdy twórczo gospodarują tam dzieci pod kierunkiem swoich mistrzów. Żmudna, ciągnąca się wiele dni praca, która uczy cierpliwości, precyzji i uwagi dla każdego detalu, co rusz przeplatana jest olśniewającymi pomysłami, odwagą wyobraźni, uniesieniami marzeń wybiegającymi daleko poza horyzont świata dorosłych. Tradycyjne pieśni, opowieści starców, ocalane pamięcią okruchy prawieku spotykają się tu z awangardową formą i nowoczesną techniką. Trafiający do tego laboratorium młody człowiek musi wiedzieć skąd przychodzi i co ma innym do darowania, a jednocześnie oczekuje się od niego otwartości na nieznane i innowacyjności, jak w każdym królestwie dziecięcej wyobraźni. Mówią różnymi językami, po polsku, litewsku, rosyjsku, czasem potrzebując do komunikacji też angielskiego. Ale najważniejsze może jest tu pogranicze światów dziecka i dorosłego, na którym szanowane są prawa tych, którzy nie stali się jeszcze tacy sami jak „oni”, nie przyjęli gorzkiej wiedzy o koniecznościach życiowych i pozostają wierni swojej dziecięcej nieprzynależności.

/Krzysztof Czyżewski/