Podróż do siebie, Arkadiusz Morawiec

Podróż do siebie, Arkadiusz Morawiec

W 2007 r., od wielu już lat znany miłośnikom poezji, Krzysztof Lisowski zadebiutował jako prozaik. Na wydaną wówczas książkę Budzik Platona. Rzeczy podróżne złożyły się, inkrustowane wierszami, zapisy dziennikowe, wspomnienia, eseje oraz opowiadania. Lisowski wprawdzie nie przestał być poetą, ale też nie rezygnuje, o czym świadczy zbiór Greckie lustro, z roli prozaika. Obie wspomniane książki wyrastają z podobnego, zasadniczo autobiograficznego i związanego z podróżowaniem, doświadczenia.

Różni je to, że druga zawiera zdecydowanie mniej fikcji, więcej zaś Grecji. Grecja - zarówno dawna, jak współczesna, mitologiczna i realna, odczytywana z książek, dzieł sztuki, ale też zwiedzana - jest jej wyłącznym bohaterem.

Pośród ponad dwudziestu, zróżnicowanych pod względem genologicznym, utworów składających się na Greckie lustro znalazły się trzy eseje z poprzedniej książki. Oprócz tych oraz kilku innych esejów zawartość tomu stanowią wypowiedzi, w stosunku do których bodaj najbardziej adekwatnym określeniem byłyby "notatki" lub "zapiski", względnie "szkice". Są tu jeszcze: "fragment powieści" Tata - pole wzlotów (z wątkiem greckim) oraz, zrodzone z fascynacji, wypisy z autorów starożytnych i z poezji Kawafisa. Niewątpliwie strukturą utworów Lisowskiego rządzą raczej wrażenia i emocje aniżeli zracjonalizowany dyskurs. Bo też jest krakowski pisarz przede wszystkim miłośnikiem, jest - w podstawowym, etymologicznym znaczeniu tego słowa - amatorem. Zakochanemu trudno przecież rygoryzować zachwyt. Notabene we wstępie do książki, zatytułowanym Zasady walki,Lisowski wspomina o trudnościach z pochwyceniem Grecji. Od lat pozostający z nią w iście zapaśniczym "zwarciu" (ale też, dodałbym - w miłosnym uścisku), nauczył się podchodzić ją podstępem, atakować nie wprost: poprzez wyobraźnię, książki (m.in. Homera, Herodota, "arcymistrza frapującego przypisu" Gravesa, "maga" Fowlesa), poprzez rozmowy z przyjaciółmi-erudytami, wizyty w muzeach, bedekery, a nawet internet. Z omawianego tomu wynika, że Grecja to, obok rodziny, przyjaciół, poezji (a właściwie - z nimi dzielona), największa z życiowych przygód Lisowskiego – przeżywana na Peloponezie, Krecie, wschodnim wybrzeżu dzisiejszej Turcji, w Chorwacji, na Sycylii i w Italii (Magna Graecia).

Autor Budzika Platona należy do grona ludzi Północy podróżujących na Południe w poszukiwaniu światła i blasku. Wędruje, wcale tego nie tając, śladami Goethego, Keatsa, Shelleya, Słowackiego, Iwaszkiewicza, Herberta... Podążając za Eliotem i innymi miłośnikami "kapiteli z akantu", wspomina o "wiecznie teraźniejszym czasie". Znamienne, że "teraz" nie ogranicza się dlań wyłącznie do starożytności. Dla Lisowskiego Grecja to nie tylko antyk; to historia miejsc i zdarzeń od czasów najdawniejszych po współczesność, z uwzględnieniem ery chrześcijańskiej, wieku XIX, XX, chwili obecnej... Jest więc jedna Grecja - zarówno pogańska, jak chrześcijańska, co widać już w płaszczyźnie stylu: " Po powrocie z dalekiego rejsu Argonauci rozpierzchli się po greckim świecie, żeby głosić dobrą nowinę mitu, chwalę swej wyprawy" (podkr. A.M.). Często przywoływaną w esejach postacią jest, obok na przykład Platona, święty Paweł. Jednym z głównych motywów zbioru, a zarazem słów-kluczy okazuje się podróż. W eseju Druga wyprawa grecka czytamy dotyczące (nie tylko) apostołów słowa: "ich podróż stanie się obietnicą i prefiguracją naszej wędrówki w przestrzeni i czasie, której celem będzie znalezienie jakiejkolwiek Dobrej Nowiny dla nas samych".

Lisowski głosi chwałę Grecji, jej wciąż żywego dziedzictwa, inspirującej intelektualnie i artystycznie mocy, jej siły uzdrawiającej. Liczy się dla niego przede wszystkim intymna więź z tą rozproszoną po Morzu Śródziemnym - Mare Nostrum - krainą. Jest dlań Grecja azylem, wytchnieniem od współczesnej barbarii". Znamienne, że większość szkiców poświęca -odizolowanym od świata - wyspom, zarówno lepiej, jak i mniej znanym. Obok Krety, Rodos, Korfu odwiedzamy więc Tazos, ojczyznę malarza Polignota. Jak przystało na miłośnika i znawcę, Lisowski zbacza z utartych szlaków - wszelako nie po to, aby popisać się przed czytelnikiem erudycją. W jego szkicach nie znajdziemy poznawczych rewelacji i, śmiałych hipotez, silenia się na oryginalność, ale też nie takie są ambicje pisarza. Lisowski po prostu dzieli się z nami zachwytem, zachęca nas do podróży ("Spisałem to wszystko, żeby poruszyć Twój umysł"). Tym, co dla Greckiego lustra swoiste i co zyskuje moją przychylność jako czytelnika, jest pewna zwyczajność owych podróżnych wrażeń. Lisowski nie teatralizuje swoich doznań, nie unosi się, jak Herbert, "na skrzydłach estetycznej ekstazy". Z pewnością ani wrażliwości (zresztą nie tylko estetycznej), ani czułości, ani wyobraźni - tak nieodzownej w obcowaniu z ułomkami starożytności - nie sposób mu odmówić. Nieobca jest mu również skromność, tak rzadko spotykań np. w eseistyce Herlinga-Grudzińskiego, dostrzegającego wokół siebie, a zwłaszcza przed sobą, niemal wyłącznie "przemądrzałych i przerafinowanych niby-znawców". Lisowski nie wmawia nam swych kompetencji poprzez dyskredytowanie wybitnych historyków kultury, sztuki, literatury; przeciwnie, nie tylko szanuje opinie "zacniejszych wędrowców, filozofów, artystów, pisarzy" - m.in. Zielińskiego, Kerenyiego, Gravesa - lecz także potrafi przyznać się do błędu czy niewiedzy: "Znów pomylka: myśleliśmy, że w Potamii istnieje muzeum starożytnego Polignota, a jest to ekspozycja poświęcona jego XX-wiecznemu imiennikowi: Polygnotosowi Vagisowi, rzeźbiarzowi i malarzowi". I jeszcze jedno: nie jest Lisowski podróżnikiem wyniosłym, nie pozuje na pielgrzyma. Może nawet nie jest, choć sam chętnie używa tego słowa, wędrowcem."Wędrowiec" brzmi dla mnie, zwłaszcza dzisiaj, po romantykach, zbyt patetycznie.

Rzekłbym, iż autor Greckiego lustra jest rzetelnym turystą, jakich nie brakowało dawniej, a i dziś można jeszcze tu i ówdziespotkać. Sam siebie i swoich najbliższych współtowarzyszy podróży, charakteryzuje tymi słowami: "Między nami a dużą częściąodwiedzających tamte wyspy jest taka różnica jak między Marco Polo a kupcami handlującymi jedwabiem (...). Tamci jadą coś szybko kupić, zawrzeć transakcję, za określone kwoty zbyć swój towar, my wyruszam w celu bliżej niesprecyzowanym, za calą walutę mając ciekawość, empatię dla tamtego świata, podziw, radość podróży wodą i lądem". Kjedyś Arystoteles napisał Zachętę do filozofii, dzisiaj Krzysztof Lisowski, eseista, który wszak nie zapomina, że jest poetą, czyni podobnie - zachęca do podróży tam, gdzie "jest się intensywniejposzukiwaczem jedynej drogi do siebie ".

"Nowe książki", 9/2011

Krzysztof Lisowski Greckie lustro, Sejny 2011, Fundacja Pogranicza.