Z krainy rażonej gromem, "Gazeta Współczesna" 3.09.1999 r.

Z krainy rażonej gromem,  "Gazeta Współczesna" 3.09.1999 r.

"...w krainie zwanej na świecie Kosovo, a wśród Albańczyków Kosove" na przełomie tysiącleci zdarzyły się rzeczy tak przerażające, że to chyba właśnie tutaj powinno było być usytuowane miejsce końca świata, który przepowiadał Nostradamus. Stąd wywodzi się Eqrem Basha, albański pisarz, tłumacz i wydawca, autor rozpaczliwie krzyczących Wierszy. (...)

Kiedy nastał kataklizm, ludzie uciekli w wysokie góry. Mit? Historia? "Tak było w roku 1690 i 1912, tak też dzieje się w roku 1999. Towarzyszy temu za każdym razem exodus tysięcy ludzi wspinających się na wysokie góry, by ujść z życiem z krainy rażonej gromem". Czy z tego ostatniego, rzeczywistego kataklizmu, udało się ujść z życiem samemu poecie? Czy można uznać za optymistyczną informację jego przyjaciół, przekazaną Czyżewskiemu w końcu maja br., że Basha "pozostał w Prisztinie i ukrywa się w piwnicy...".

W tejże Prisztinie blisko 51-letni obecnie Eqrem Basha studiował filologię albańską i romańską, pracował jako dziennikarz prasowy i telewizyjny, aż został redaktorem naczelnym wydawnictwa "Dukagjini". Tam również tworzył swoje wiersze i opowiadania, zgromadzone następnie w licznych książkach, dramaty, scenariusze filmowe i telewizyjne oraz dokonywał przekładów z języka francuskiego, włoskiego i serbsko-chorwackiego.

Z kolei jego Wiersze przetłumaczył albański rodak Mazllum Saneja, znakomity poeta i autor tak licznych dokonań translatorskich, że przed dwoma laty uhonorowano je nagrodą literacką ZAIKS-u. Do przekładu Wierszy Saneja został zmobilizowany przez zainteresowanych losem Albańczyków z Kosowa Polaków, kiedy w 1998 r. był w naszym kraju jako stypendysta Ministerstwa Kultury i Sztuki. Bo przecież trzeba mieć pewność, że przesłanie autorskie - w tym wypadku poety Eqrema Bashy - dotrze do otwartego czytelnika.

Zaczęłam czytanie od "epitafiów" z cyklu Ulica okrężna i już te zwięzłe, syntetyczne kilkuwiersze wyraziły krzyk "poety krainy rażonej gromem", "na tym świecie/ z lampą w dłoni/ podsłuchuję siebie/ i stoję oniemiały". Ktokolwiek zachował w sobie odrobinę wrażliwości, stanie równie oniemiały wobec dramaturgii tej poezji, niezależnie od tego, czy powędruje na początek książki, w kierunku cykli Człowiek ze światem w dłoniach i Człowiek pod drzwiami - czy w drugą stronę, aż po Przebudzenie, które jest nieustającym, codziennym umieraniem.

(kon), "Gazeta Współczesna" 3.09.1999 r.

Eqrem Basha Wiersze, tłumaczenie Mazllum Saneja, Sejny 1999, Fundacja Pogranicze