Zmarł Bohdan Osadczuk (1920-2011)

Zmarł Bohdan Osadczuk (1920-2011)

Z Kołomyi w świat

W Polsce podkreśla się znaczenie Bohdana Osadczuka jako nestora polsko-ukraińskiego pojednania i współpracę z Jerzym Giedroyciem. Nie dostrzega się natomiast jego znaczenia w niemieckojęzycznej prasie i w świecie uniwersyteckim.

Osadczuk jest niezwykłym kosmopolitą: włada trzema językami – ukraińskim, polskim i niemieckim, w tych językach pisze i jest aktywnym uczestnikiem trzech obszarów kulturowych, co nawet dziś, w integrującej się Europie, stanowi rzadkie zjawisko. W XX wieku niebezpiecznie było być kosmopolitą. Nawet w naszych demokratycznych społeczeństwach, w których tak modne jest pojęcie „multikulti”, trudno być człowiekiem bez jednowymiarowej tożsamości narodowej, niemieszczącej się w prostych kategoriach nowoczesnej definicji narodów.

Trudno być człowiekiem niezależnym i poruszającym się w trzech kulturach. Kosmopolita często bywa traktowany jak obcy, ponieważ wnosi nową perspektywę, która może kwestionować punkt widzenia dominujący w określonym obszarze kulturowym.

Przeciw ignorancji

Trudno jest też być przedstawicielem kultur i narodów kwestionowanych, których większe, suwerenne narody nie szanują. Niełatwo było i jest być w Niemczech (i nie tylko tam) Ukraińcem, na dodatek byłym obywatelem II Rzeczypospolitej! Niepodległościowe ambicje Polaków i Ukraińców w XX wieku często „przeszkadzały” mocarstwom w uprawianiu polityki. Ta ignorancja dużych narodów pogłębiała kompleksy obu mniejszych sąsiadów.

Bohdan Osadczuk latami zwalczał ignorancję mocarstw, a także kompleksy obszaru kulturowego, z którego pochodzi. Nie poddał się presji dostosowania do żadnej ze stron, nie dał się zamknąć w getcie emigrantów, stał się częścią społeczeństwa zachodnioniemieckiego, zachowując odrębną i – co ważne – często dla Niemców niezrozumiałą tożsamość. Dokonał jeszcze innego odważnego wyboru: większość emigrantów wybiera zawody spoza sfery publicznej, w których kwestie narodowej tożsamości nie odgrywają roli. Osadczuk poszedł pod prąd. Jako dziennikarz, komentator polityczny, historyk i pedagog był i jest ważną osobistością sfery publicznej Niemiec.

Berlińczycy

Powojenny Berlin Zachodni był dla Bohdana Osadczuka idealnym miejscem do życia. Mógł tam połączyć tożsamość ukraińskiego emigranta z tożsamością europejskiego demokraty. Do 1989 roku żył na kosmopolitycznej i demokratycznej wyspie otoczonej czerwonym morzem imperium sowieckiego, w miejscu, gdzie rozstrzygały się losy Europy. Berlin Zachodni był miastem emigrantów, nie tylko tych ze wschodu. Tutaj osiedli niemieccy emigranci polityczni, na przykład burmistrzowie miasta Ernst Reuter i Willy Brandt, politolog Richard Löwenthal czy publicysta Sebastian Haffner. Dzięki nim miasto nabrało nowego, demokratycznego charakteru. Wraz z zachodnimi aliantami i emigrantami z południowej i wschodniej Europy ukształtowali kosmopolityczny klimat powojennego Berlina.

Decyzja o osiedleniu się powojennych niemieckich emigrantów w Berlinie dziś wydaje się oczywista, ale wówczas był to trudny wybór. Reuter, Brandt, Löwenthal powrócili do zrujnowanego, zniszczonego miasta. Wszyscy mogli zostać poza okupowanymi Niemcami, robić karierę na zachodnich uniwersytetach i w mediach. Zdawali sobie jednak sprawę, że przyszłość Europy rozstrzyga się nie tylko w Londynie, w Waszyngtonie i w Paryżu, gdzie tuż po wojnie normalnie funkcjonowała miejska infrastruktura. Rozumieli, że nie można pominąć nieatrakcyjnych, zniszczonych, niebezpiecznych miejsc, pełnych traumatycznych doświadczeń, i że trzeba je odbudować. Historia Berlina Zachodniego jest opowieścią o ludziach, którzy wybrali to miasto, aby bronić demokracji, a Bohdan Osadczuk jest jej częścią.

Trzecie Niemcy

Joachim Trenkner, dziennikarz i niemiecki współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, nazwał Berlin Zachodni okresu zimnej wojny „Trzecimi Niemcami”. Był on, co prawda, częścią Republiki Federalnej, jednak obecność w mieście aliantów nadała temu krajowi związkowemu Zachodnich Niemiec odmienny status prawny. Jego najważniejszym elementem była nieobecność wojsk zachodnioniemieckich na terenie miasta. Dzięki temu berlińczycy byli zwolnieni ze służby w Bundeswehrze. Fakt ten przyciągał tysiące młodych ludzi z zachodnich landów, którzy chcieli uniknąć służby wojskowej. Ich obecność oraz duże wsparcie finansowe Republiki Federalnej dla oblężonego przez Sowietów miasta powodowały rozkwit kultury młodzieżowej oraz szkolnictwa wyższego. Wolny Uniwersytet Berliński, na którym Bohdan Osadczuk przez wiele lat wykładał najnowszą historię Europy Wschodniej, był jedną z największych i najbardziej otwartych uczelni Republiki Federalnej. Uniwersytet powstał krótko po wojnie dzięki inicjatywie studentów, których komuniści wydalili z okupowanego przez Sowietów uniwersytetu berlińskiego. Inicjatywę zachodnioberlińskiej wolnej uczelni wsparli Amerykanie. Na Wolnym Uniwersytecie powstał największy i najbardziej wpływowy w Republice Federalnej instytut politologii – Otto-Suhr-Institut – prawdziwa szkoła demokracji, w której obok Bohdana Osadczuka wykładali niemieccy przeciwnicy Adolfa Hitlera, wybitni intelektualiści, jak na przykład zaprzyjaźniony z Osadczukiem Richard Löwenthal – berliński Żyd, bliski współpracownik Willy’ego Brandta, socjaldemokrata, który po wojnie wrócił do Niemiec z Wielkiej Brytanii i w podzielonym Berlinie przyłączył się do walki z komunizmem.

Bohdan Osadczuk stał się ważną postacią życia intelektualnego powojennego Berlina Zachodniego. Do Niemiec przybył podczas wojny, nie myśląc wówczas, że spędzi nad Sprewą prawie siedemdziesiąt lat. W 1965 roku opublikował pod niemieckim pseudonimem Alexander Korab autobiograficzne rozważania na temat swojej berlińskiej tożsamości (Die längste Station, „Der Tagesspiegel”, 26 września 1965). W tekście tym ujawnił, że Berlin miał być krótkim przystankiem na jego życiowej drodze. Wspomina spotkanie na początku wojny z ukraińskim malarzem Romanem Turynem, który przed wojną wraz z Józefem Czapskim należał w Paryżu do grupy kapistów. Turyn ostrzegał go przed Berlinem – miastem ciemnych, nieprzyjaznych fasad, w którym budowle historyczne wyglądają jak koszmarne pruskie koszary. Namawiał Osadczuka, aby przedostał się do Paryża. Z kolei inny znajomy, ukraiński rewolucjonista, którego nazwiska Osadczuk nie podaje, stwierdzał, że w czasie wojny i panowania III Rzeszy totalitarne państwo trzeba poznawać w sercu imperium, w dodatku najłatwiej tam przeżyć. Polacy powiedzieliby: najciemniej jest pod latarnią! Osadczuk do Paryża nie dotarł. A Berlin, w którym odkrył, jak pisze, „kulturową mieszankę germańsko-słowiańsko-francuską”, stał się dla niego ważną szkołą życia. W tym mieście był świadkiem wielkiej historii i, co ważne, poznał przemijalność imperiów – perwersję przemocy u szczytu sukcesów i dramatyczny, krwawy koniec. Doświadczenie III Rzeszy pogłębiło w nim przekonanie, że także imperium sowieckie nie będzie trwało wiecznie i tylko jego upadek otwiera szanse na niepodległość Polski i Ukrainy.

Reporterska ciekawość

Cenię sobie przyjaźń i współpracę z Bohdanem Osadczukiem. Wiele się od profesora nauczyłem o losie Ukraińców w Rzeczypospolitej, o historii narodu ukraińskiego, o podzielonym Berlinie. Nasza współpraca to dla mnie wielka przyjemność, ponieważ Bohdan Osadczuk, ten wielki gawędziarz, człowiek o wręcz reporterskiej ciekawości ludzi, poważnie traktuje to, co robi, a nie to, kim jest. Współpraca nad Polską i Ukrainą – książką o jego życiu, o relacjach polsko-ukraińskich i Berlinie, przyniosła też inną satysfakcję: nasza wspólna książka odsłania wymiary życia i twórczości Osadczuka, których w Polsce, w Niemczech i na Ukrainie długo nie dostrzegano. W Polsce podkreśla się jego znaczenie jako nestora polsko-ukraińskiego pojednania, pięćdziesięcioletnią współpracę z Jerzym Giedroyciem, nie dostrzega zaś znaczenia w niemieckojęzycznej prasie i świecie uniwersyteckim; w Niemczech zaś – odwrotnie. Wielką satysfakcją było dla mnie, kiedy wieloletni kolega Osadczuka z „Neue Zürcher Zeitung”, szwajcarski dziennikarz Rudolf Stamm, po lekturze książki powiedział, że dzięki niej nareszcie on i inni redaktorzy gazety zrozumieli, że za chłodnym, analitycznym umysłem profesora kryje się gigantyczny bagaż doświadczeń i różnych perspektyw, które złożyły się na niezwykłą symbiozę.

***

Bohdan Osadczuk – ukraiński dziennikarz, publicysta i historyk. Urodził się 1 sierpnia 1920 roku w Kołomyi, w rodzinie nauczycielskiej. Dzieciństwo i młodość spędził na Kielecczyźnie, dokąd przeniesiono służbowo rodziców. Został usunięty z gimnazjum, gdy wystąpił w obronie kolegi Żyda. Maturę zdał w czasie wojny. Następnie studiował w Berlinie historię krajów Europy Wschodniej, Bałkanów, prawo międzynarodowe i języki wschodnie. Pracę doktorską obronił na Wolnym Uniwersytecie Ukraińskim w Monachium. Od 1966 roku do końca lat osiemdziesiątych był profesorem historii najnowszej Europy Wschodniej na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie Zachodnim. Współpracuje z licznymi gazetami ukraińskimi, polskimi i niemieckojęzycznymi, w tym z renomowanym szwajcarskim dziennikiem „Neue Zürcher Zeitung”. Był redaktorem naczelnym „Widnowy” – emigracyjnego pisma niezależnych intelektualistów ukraińskich. W języku niemieckim opublikował między innymi Die Entwicklung der kommunistischen Parteien in Ost- und Mitteleuropa (Hamburg 1962) oraz Weißer Adler, Kreuz und rote Fahne. Chronik der Krisen des kommunistischen Herrschaftssystems in Polen 1956-1982 (Zürich 1982). Od lat pięćdziesiątych pod pseudonimem

„Berlińczyk” współpracował z „Kulturą” Jerzego Giedroycia. W 1984 roku został wyróżniony nagrodą przyjaźni i współpracy „Kultury”. Część jego korespondencji z redaktorem „Kultury” zebrała Bogumiła Berdychowska w tomie Jerzy Giedroyc – emigracja ukraińska (Warszawa 2004). Z kolei wybór szkiców, artykułów i reportaży Bohdana Osadczuka z „Kultury” Ukraina, Polska, świat opracował Andrzej Stanisław Kowalczyk (Sejny 2000). W 2001 roku Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej opublikowało pod tytułem Wiek ukraińsko-polski. Rozmowy Basila Kerskiego i Andrzeja Stanisława Kowalczyka z profesorem Osadczukiem. Rozszerzoną i zaktualizowaną wersję książki opublikowało w 2008 roku pod tytułem Polska i Ukraina. Rozmowy z Bohdanem Osadczukiem Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu. Niemiecka wersja autobiografii ukazała się pod tytułem Ein ukrainischer Kosmopolit mit Berliner Adresse. Gespräche mit Bohdan Osadczuk (Osnabrück 2004). W 2006 roku Fundacja Pogranicze wyróżniła profesora Osadczuka tytułem Człowiek Pogranicza. Z tej okazji Fundacja opublikowała w serii Meridian opracowany przez Basila Kerskiego wybór szkiców, artykułów i rozmów Bohdana Osadczuka z ostatnich piętnastu latNiepodległa Ukraina.

3 maja 2001 roku Bohdan Osadczuk został odznaczony przez Prezydenta RP Orderem Orła Białego za zasługi na rzecz pojednania polsko-ukraińskiego. Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko z okazji piętnastej rocznicy niepodległości Ukrainy uhonorował Bohdana Osadczuka Orderem Jarosława Mądrego.

Czesław Miłosz we wstępie do wyboru tekstów Ukraina, Polska, świat tak scharakteryzował profesora: „Osadczuk jest dla mnie przykładem energii młodzieńczej, nie zużywającej się mimo upływu lat. Bez ustanku zainteresowany światem, śledzi wydarzenia polityczne i dostarcza do nich komentarzy niezależnego dziennikarza, zwolennika integracji europejskiej i polsko-ukraińskiego współdziałania (...). Dzisiaj osiemdziesięcioletni, mógłby być natchnieniem dla tych młodych Polaków i Ukraińców, którzy cierpią na apatię i brak zaangażowania. Przykładem swojego życia dowodzi, że uparte trzymanie się jednej sprawy dostarczy nici przewodniej w chaosie historycznych wydarzeń (...). Bohdan Osadczuk należy do ludzi, których energia jest zaraźliwa”.

Basil Kerski jest szefem Europejskiego Centrum Solidarności, redaktorem naczelnym dwujęzycznego „Magazynu Polsko-Niemieckiego DIALOG”, redaktorem gdańskiego „Przeglądu Politycznego”. Mieszka w Berlinie.