Zmierzch świata, "Tygodnik Powszechny" 20.03.2007

Zmierzch świata, "Tygodnik Powszechny" 20.03.2007

„Mamy zaszczyt niniejszym powiadomić, że na podstawie Dekretu o mocy Ustawy z 9 sierpnia 1940 roku został pan zwolniony z pracy z dniem 7 września br., ponieważ jest pan Żydem". List ten wydawcy bukareszteńskiego pisma „Revista Fundaţiilor Regale" wystosowali do Mihaila Sebastiana (1907–1945). Powieściopisarz i dramaturg rumuński, który zginął tuż po zakończeniu wojny, potrącony przez sowiecką ciężarówkę wojskową, dzięki ogłoszonemu przed jedenastu laty „Dziennikowi" stał się jednym z ważnych świadków minionego wieku.

Ireneusz Kania, pisząc o eksplozji talentów w Rumunii lat 30. (Eliade, Cioran, Ionesco, Noica) użył zapożyczonego z dziejów muzyki rosyjskiej określenia „Potężna Gromadka". Można by też sięgnąć do Miłosza, który nazwał skamandrytów „piękną plejadą". Do rumuńskiej „plejady" należał i Sebastian; przyjaciel i rówieśnik Eliadego, wraz z nim znalazł się w kręgu charyzmatycznego filozofa Nae Ionescu (1890–1940). „A jednak w mowie ich błyszczała skaza" – to znów Miłosz. Tym razem nie chodziło o „skazę harmonii", lecz o zainfekowanie ideologią. 

Zaczęło się od walki o odnowę duchową, wydobycie kultury rumuńskiej z zaściankowości, wewnętrzną przemianę jednostki i narodu, także za cenę ofiary z własnego życia. Towarzyszyła temu jednak fascynacja faszyzmem i „narodowosocjalistyczną rewolucją". Nae Ionescu stał się entuzjastą prawicowego Legionu Michała Archanioła, jego zwolennikiem był też Eliade; aresztowany latem 1938 podczas rządowej akcji przeciw legionistom, spędził trzy miesiące w obozie internowania. Przemoc i zabójstwa polityczne, jakich dopuszczała się Żelazna Gwardia, zbrojne ramię Legionu, znalazły kulminację podczas wojny w zbrodniach na Żydach. 

„Dziennik" pokazuje nam tamte wydarzenia i procesy z bardzo szczególnej perspektywy. Sebastian był zafascynowany postacią Nae Ionescu; w 1934 roku poprosił go o przedmowę do swej powieści „Od dwóch tysięcy lat". Powieść dotyczyła problemu żydowskiego, przedmowa stawiała tezę o teologicznych źródłach antysemityzmu, wybuchł więc skandal, Sebastiana atakowały i środowiska żydowskie, i prawica, na co odpowiedział esejem „Jak zostałem chuliganem". Radykalizację poglądów przyjaciół przyjmuje jednak z coraz większą rezerwą. „Nie potrafię prowadzić tej podwójnej gry, narzuconej z jednej strony przez naszą przyjaźń, a z drugiej – przez ich żelaznogwardyjskie nawrócenie" – pisze w 1937 r. po spotkaniu z Eliadem i Noicą. Nigdy jednak nie zerwie z nimi stosunków i boleśnie odczuje fakt, że Eliade, który wojenne lata spędził na placówce dyplomatycznej w Lizbonie, podczas wizyty w kraju nie próbował się z nim skontaktować. W pamiętnikach Eliade tłumaczył, że obserwowali go wtedy agenci służby bezpieczeństwa i nie chciał ściągać ich uwagi na przyjaciół. Wcześniej, w 1946 r. dał prostsze wyjaśnienie: „wstydziłem się z powodu upokorzeń, jakich doznawał [Sebastian], bo chciał pozostać tym, kim się urodził – Josephem Hechterem". 

„Dziennik" Sebastiana jest jednak czymś więcej niż przyczynkiem do biografii kilku sławnych Rumunów. Wielowarstwowe dzieło przynosi barwny portret świata cokolwiek schizofrenicznego: oto Bukareszt, „Paryż Wschodu" z jego bulwarami i teatrami (pierwsze bomby spadną tu dopiero w 1944 roku) – a obok wojna, w której chodzi o losy Europy, toczy się bój o Stalingrad, dokonywane są straszliwe zbrodnie, jak pogrom Żydów w Jassach. Autor notuje kolejne restrykcje antyżydowskie; w listopadzie 1942 jego nazwisko pojawia się na liście „pisarzy żydowskich" wywieszonej w bukareszteńskich księgarniach. I, choć właściwie niewierzący, na nowo zaczyna odnajdywać poczucie religijnej wspólnoty. 

Spychany na margines, coraz bardziej zagrożony, nękany stanami depresyjnymi, znajduje schronienie w pracy intelektualnej; właśnie wtedy powstają jego najlepsze sztuki. Tłumaczy Szekspira i Jane Austen, namiętnie słucha muzyki, czyta Balzaka, planując książkę o nim – a równocześnie obserwuje zachowania kolegów-pisarzy w obliczu kolejnych zwrotów sytuacji politycznej, dając niezrównane studium różnych form oportunizmu. Romansuje – i obsesyjnie niemal, jak nasza Maria Dąbrowska, notuje sny; w jednym z nich Hitler straszliwie wygraża mu po rumuńsku... 

Ostatni zapis „Dziennika", z grudnia 1944 (w Bukareszcie są już wojska sowieckie i nowy rząd), dotyczy wyprawy w góry z przyjaciółmi. Był wśród nich Lucreţiu Pătrăşcanu, komunista, współorganizator przewrotu, który obalił marszałka Antonescu. W kilka lat później Pătrăşcanu zostanie skazany na śmierć za próbę obalenia władzy ludowej; inni uczestnicy wyprawy, którą uznano za pretekst do wrogich knowań, także zasiądą na ławie oskarżonych. Zapewne znalazłby się tam i Sebastian... (Pogranicze, Sejny 2006, s. 966. Z rumuńskiego tłumaczył Jerzy Kotliński. Przedmowa do wydania rumuńskiego Leon Volovici. Posłowie Krzysztof Czyżewski.) 

Zmierzch świata 

n Mihail Sebastian: DZIENNIK 1935–1944 – „Mamy zaszczyt niniejszym powiadomić, że na podstawie Dekretu o mocy Ustawy z 9 sierpnia 1940 roku został pan zwolniony z pracy z dniem 7 września br., ponieważ jest pan Żydem". List ten wydawcy bukareszteńskiego pisma „Revista Fundaţiilor Regale" wystosowali do Mihaila Sebastiana (1907–1945). Powieściopisarz i dramaturg rumuński, który zginął tuż po zakończeniu wojny, potrącony przez sowiecką ciężarówkę wojskową, dzięki ogłoszonemu przed jedenastu laty „Dziennikowi" stał się jednym z ważnych świadków minionego wieku. 

Ireneusz Kania, pisząc o eksplozji talentów w Rumunii lat 30. (Eliade, Cioran, Ionesco, Noica) użył zapożyczonego z dziejów muzyki rosyjskiej określenia „Potężna Gromadka". Można by też sięgnąć do Miłosza, który nazwał skamandrytów „piękną plejadą". Do rumuńskiej „plejady" należał i Sebastian; przyjaciel i rówieśnik Eliadego, wraz z nim znalazł się w kręgu charyzmatycznego filozofa Nae Ionescu (1890–1940). „A jednak w mowie ich błyszczała skaza" – to znów Miłosz. Tym razem nie chodziło o „skazę harmonii", lecz o zainfekowanie ideologią. 

Zaczęło się od walki o odnowę duchową, wydobycie kultury rumuńskiej z zaściankowości, wewnętrzną przemianę jednostki i narodu, także za cenę ofiary z własnego życia. Towarzyszyła temu jednak fascynacja faszyzmem i „narodowosocjalistyczną rewolucją". Nae Ionescu stał się entuzjastą prawicowego Legionu Michała Archanioła, jego zwolennikiem był też Eliade; aresztowany latem 1938 podczas rządowej akcji przeciw legionistom, spędził trzy miesiące w obozie internowania. Przemoc i zabójstwa polityczne, jakich dopuszczała się Żelazna Gwardia, zbrojne ramię Legionu, znalazły kulminację podczas wojny w zbrodniach na Żydach. 

„Dziennik" pokazuje nam tamte wydarzenia i procesy z bardzo szczególnej perspektywy. Sebastian był zafascynowany postacią Nae Ionescu; w 1934 roku poprosił go o przedmowę do swej powieści „Od dwóch tysięcy lat". Powieść dotyczyła problemu żydowskiego, przedmowa stawiała tezę o teologicznych źródłach antysemityzmu, wybuchł więc skandal, Sebastiana atakowały i środowiska żydowskie, i prawica, na co odpowiedział esejem „Jak zostałem chuliganem". Radykalizację poglądów przyjaciół przyjmuje jednak z coraz większą rezerwą. „Nie potrafię prowadzić tej podwójnej gry, narzuconej z jednej strony przez naszą przyjaźń, a z drugiej – przez ich żelaznogwardyjskie nawrócenie" – pisze w 1937 r. po spotkaniu z Eliadem i Noicą. Nigdy jednak nie zerwie z nimi stosunków i boleśnie odczuje fakt, że Eliade, który wojenne lata spędził na placówce dyplomatycznej w Lizbonie, podczas wizyty w kraju nie próbował się z nim skontaktować. W pamiętnikach Eliade tłumaczył, że obserwowali go wtedy agenci służby bezpieczeństwa i nie chciał ściągać ich uwagi na przyjaciół. Wcześniej, w 1946 r. dał prostsze wyjaśnienie: „wstydziłem się z powodu upokorzeń, jakich doznawał [Sebastian], bo chciał pozostać tym, kim się urodził – Josephem Hechterem". 

„Dziennik" Sebastiana jest jednak czymś więcej niż przyczynkiem do biografii kilku sławnych Rumunów. Wielowarstwowe dzieło przynosi barwny portret świata cokolwiek schizofrenicznego: oto Bukareszt, „Paryż Wschodu" z jego bulwarami i teatrami (pierwsze bomby spadną tu dopiero w 1944 roku) – a obok wojna, w której chodzi o losy Europy, toczy się bój o Stalingrad, dokonywane są straszliwe zbrodnie, jak pogrom Żydów w Jassach. Autor notuje kolejne restrykcje antyżydowskie; w listopadzie 1942 jego nazwisko pojawia się na liście „pisarzy żydowskich" wywieszonej w bukareszteńskich księgarniach. I, choć właściwie niewierzący, na nowo zaczyna odnajdywać poczucie religijnej wspólnoty. 

Spychany na margines, coraz bardziej zagrożony, nękany stanami depresyjnymi, znajduje schronienie w pracy intelektualnej; właśnie wtedy powstają jego najlepsze sztuki. Tłumaczy Szekspira i Jane Austen, namiętnie słucha muzyki, czyta Balzaka, planując książkę o nim – a równocześnie obserwuje zachowania kolegów-pisarzy w obliczu kolejnych zwrotów sytuacji politycznej, dając niezrównane studium różnych form oportunizmu. Romansuje – i obsesyjnie niemal, jak nasza Maria Dąbrowska, notuje sny; w jednym z nich Hitler straszliwie wygraża mu po rumuńsku... 

Ostatni zapis „Dziennika", z grudnia 1944 (w Bukareszcie są już wojska sowieckie i nowy rząd), dotyczy wyprawy w góry z przyjaciółmi. Był wśród nich Lucreţiu Pătrăşcanu, komunista, współorganizator przewrotu, który obalił marszałka Antonescu. W kilka lat później Pătrăşcanu zostanie skazany na śmierć za próbę obalenia władzy ludowej; inni uczestnicy wyprawy, którą uznano za pretekst do wrogich knowań, także zasiądą na ławie oskarżonych. Zapewne znalazłby się tam i Sebastian... (Pogranicze, Sejny 2006, s. 966. Z rumuńskiego tłumaczył Jerzy Kotliński. Przedmowa do wydania rumuńskiego Leon Volovici. Posłowie Krzysztof Czyżewski.) 

Lektor

Mihail Sebastian, Dziennik 1935-1944, Sejny 2006, Pogranicze.