Na wysokiej połoninie. Barwinkowy wianek, "Studium" 2/2006

Na wysokiej połoninie. Barwinkowy wianek, "Studium" 2/2006

"Barwinkowy wianek" to ostatnia część, ostatnie "pasmo", jak nazywał kolejne tomy swojego dzieła Stanisław Vincenz, olbrzymiego cyklu "Na wysokiej połoninie". Sam Vincenz tak o tym najdłużej pisanym tomie pisał w jednym ze swoich listów: "Pytasz, co z "Barwinkowym wiankiem". (...) Więc odpowiadam tak: między tom pierwszy, który jest Ci tak dobrze znany, a "Barwinkowy wianek", wsunął się tom drugi, tom nazwany "Nowe Czasy". A komentując sens swojego dzieła dodawał, że chciałby skoncentrować się w nim na tym, że "według wierzeń i tradycji chasydzkich (...) szatan będzie po końcu świata odkupiony i zbawiony przez człowieka".

Zaiste, zamysł dość niesamowity, oryginalny, jedyny w swoim rodzaju. "Bo znaczy to - pisał Vincenz w tym samym liście - że my mamy zrozumieć to wszystko straszne, męczące i rozdzierające, co przebyliśmy, tak aby przyjąć możliwość, że ten właśnie szatan, który był odrębany od Boga i samotny, i przeklęty, wróci. Na to też, aby ludzie nie wymawiali się na szatana". Z czasem dzieło rozrastało się, olbrzymiało, między tom pierwszy a "Barwinkowy wianek" wsuwały się kolejne tomy i w ten sposób praca nad dziełem ciągle nie mogła się skończyć i trwała tak blisko czterdzieści lat. Dopiero wtedy całość została ukończona. "Barwinkowy wianek" różni się od pozostałych tomów tym, że nie został przygotowany do druku za życia Vincenza, lecz już po jego śmierci - na podstawie pozostawionych maszynopisów. A było tych maszynopisów w spuściźnie pisarza sporo, gdyż świadomie praktykował Vincenz pisanie, jak to się mówi, do szuflady. Co do treści "Barwinkowego wianka", jak i całego cyklu "Na wysokiej połoninie", trudno ogarnąć ją w kilku zdaniach. Wzorowana na największych dziełach epickich, stwarzająca w gruncie rzeczy nową jakość w domenie epickości, jest gigantyczna książka Stanisława Vincenza rozprawą ze światem komponowaną przy użyciu legend, podań, mitów, jest dziełem tyleż historycznym, co eschatologicznym, jest tekstem monumentalnym. Można i oczywiście należy traktować to dzieło jako epopeję pasterską, nie wolno jednak zapominać przy tym, że wprowadzając do kultury polskiej odwieczne motywy kultury starej Rusi, motywy z Bałkanów, Grecji, a nawet jakichś Daków czy Traków pozostaje Stanisław Vincenz jako autor "Na wysokiej połoninie", tym, który chciał przede wszystkim napisać - "odę do młodości rodu ludzkiego". I udało się Vincenzowi napisać taką odę, udało mu się, opisując świat Huculszczyzny, stworzyć niezwykle nowatorską wersję mitu o Itace, ziemi, do której trzeba podróżować, choćby nawet w swojej właściwej, poszukiwanej postaci istniała ona już tylko w wyobraźni poszukiwacza, w znanych mu podaniach i legendach. 

"Studium" 2/2006

Stanisław Vincenz, Na wysokiej połoninie. Barwinkowy wianek. Sejny 2005, Pogranicze.