Proza z Czech, Lektor, "Tygodnik Powszechny", 03.04.2005

Proza z Czech, Lektor, "Tygodnik Powszechny", 03.04.2005

W Fajnym sezonie poznaliśmy go jako ucznia gimnazjum w prowincjonalnym, pogranicznym miasteczku Protektoratu Czech i Moraw. W sławnych Tchórzach oglądaliśmy jego oczami ostatnie dni II wojny w tymże miasteczku. Teraz mamy pierwszą połowę lat 50. i Danny Smirzicky - w stopniu sierżanta - odbywa służbę wojskową w armii czechosłowackiej. (...)

Batalion czołgów powstał w 1954 roku, ukazał się jednak dopiero w 1969 r. i to... po francusku; emigracyjna edycja czeska przyszła w roku 1972. W komunistycznej Czechosłowacji ukazał się tylko jeden rozdział, i to z katastrofalnym skutkiem.

Bowiem Danny Smirzicky to alter ego Josefa škvoreckiego, jednego z trzech najsłynniejszych współczesnych prozaików czeskich, choć mniej u nas (a szkoda!) popularnego od Hrabala i Kundery. škvorecký, który 27 września ubiegłego roku obchodził 80. urodziny, od 1969 roku mieszkający w Toronto, pisać zaczął wcześnie, ale kolejne utwory czekał trudny los. “Ani jedna z książek, które napisałem jako młody człowiek, nie ujrzała wówczas światła dziennego” - wspomina w Przypadkach niefortunnego saksofonisty tenorowego. Tchórzy wydano w 1958 roku, z dziesięcioletnim poślizgiem, by uczynić ich natychmiast przedmiotem pryncypialnej krytyki ideologicznej. “Batalion czołgów” powstał w 1954 roku, ukazał się jednak dopiero w 1969 r. i to... po francusku; emigracyjna edycja czeska przyszła w roku 1972. W komunistycznej Czechosłowacji ukazał się tylko jeden rozdział, i to, jak pisze škvorecký, z katastrofalnym skutkiem: “W ataku wściekłości główny politruk całej armii zakazał wszystkim czeskim czasopismom publikowania jakiejkolwiek satyry na którykolwiek aspekt życia armii”.

Furię politruka łatwo zrozumieć - czy jednak ta anegdota oznacza, że mamy do czynienia z rodzajem zabytku literackiego portretującego fragment bezpowrotnie minionej przeszłości? Nic z tych rzeczy, choć dokumentalne walory Batalionu... są oczywiste; sam autor żartuje, że to nie żadna satyra, ale czystej wody realizm. Przede wszystkim jednak mamy do czynienia z równym Haškowi arcydziełem “prozy koszarowej”, choć Smirzicky wcale nie przypomina Szwejka. Temat główny Batalionu... to specyficzny wariant ogólnoświatowego fenomenu, jakim jest (to jeszcze raz słowa škvoreckiego) “armia i właściwa jej absurdalność”. A że akcja książki toczy się w systemie opartym na absurdalnej ideologii, absurd podniesiony został do kwadratu.

Zderzenie zideologizowanego języka, którym nieporadnie, choć z wielkim samozaparciem posługują się przełożeni Danny’ego, ze zdroworozsądkowym i nadzwyczaj barwnym dyskursem poborowych staje się niewyczerpanym źródłem komizmu (polecam zwłaszcza rozdział “Egzamin na odznakę Fuczika w Siódmym Batalionie Czołgów”). Sam Danny zresztą, nie darmo sobowtór autora, pracuje nad pedagogiczno-wojskowym dziełkiem noszącym tytuł “Teoria sztorcowania podwładnych” i podtytuł “Przewodnik mieszania z błotem dla oficerów czechosłowackich sił zbrojnych”. A zaśmiewając się nad tą świetną prozą, w której nie brak i nutek lirycznych, zastanawiałem się nad jednym: czy u nas mogłaby powstać taka książka, opowiadająca o czasach strasznych zarazem prawdziwie, z humorem i bez martyrologicznego patosu? 

Lektor, "Tygodnik Powszechny", 03.04.2005

Josef Škvorecký, Batalion czołgów, Przełożył Andrzej Sławomir Jagodziński, Sejny 2005, Pogranicze.