Maria Przybyłowska "Moja przygoda z Eliasem Canettim"

Maria Przybyłowska "Moja przygoda z Eliasem Canettim"

Zaczęła się wcześnie, jeszcze przed jego Noblem (1981). Przyszłam wtedy do zaprzyjaźnionego wydawnictwa i otrzymałam propozycję przełożenia Heimatmuseum (Muzeum ziemi ojczystej) Siegfrieda Lenza.

Książka była gruba, do tego długie zdania – początkująca tłumaczka trochę się wystraszyła. Wtedy pani redaktor zachęciła mnie do przełożenia łatwiejszej według niej książki: był to pierwszy tom autobiografii Eliasa Canettiego Die gerettete Zunge  (Ocalony język). Zabrałam więc tę książkę do domu i z miejsca zakochałam się w niej i w jego autorze. Potem przyszła druga część autobiografii, następnie trzecia, a potem Party im Blitz (Party pod wojennym niebem), która opisuje wojenne losy pisarza w Anglii i stanowi coś w rodzaju czwartej części autobiografii. Dotąd przełożyłam dziewięć jego książek.

Wszystkie bardzo mi się podobały, może z wyjątkiem obszernego tomu Masse und Macht (Masa i władza), gdzie Canetti usiłował być  naukowcem, co zupełnie do niego nie pasowało. Pojechałam jednak wkrótce do Wiednia na konferencję na temat twórczości tego autora, w której brali udział koledzy – tłumacze z różnych krajów. Bardzo się zdziwili, że Masa i władza nie jest jeszcze przełożona na polski, i przekonali mnie, że to książka ważna. Poprosiłam więc o pomoc (700 stron!) moją przyjaciółkę Elizę Borg, dziś już znakomitą, a wtedy początkującą tłumaczkę i wspólnymi siłami przełożyłyśmy to dzieło.

Jak już się rzekło, przetłumaczyłam dotąd dziewięć książek Canettiego i mam nadzieję, że będę mogła go dalej tłumaczyć, bo, jak się ucieszył jeden z redaktorów zajmujących się spuścizną pisarza, znalazł jeszcze u któregoś z krewnych pisarza „pełen kufer zapisanych kartek”.

Elias Canetti zmarł w lecie 1994 roku. Zawsze życzyłam mu co najmniej dziewięćdziesiątki i to życzenie prawie się sprawdziło: umarł mając 89 lat. Poprzedniego dnia pracował jeszcze z córką, a rano już nie żył. Chyba każdy z twórców życzyłby sobie takiej śmierci.

Będąc w Szwajcarii w Looren, domu dla tłumaczy, odwiedziłam jego grób, znajdujący się w Zurychu na pięknie położonym cmentarzu Fluntern, gdzie  pochowano wielu sławnych ludzi. Prosty, zwyczajny grób noblisty (płyta z wyrytym jego podpisem, bardzo mi drogim) znajduje się tuż obok grobu Jamesa Joyce'a; obaj pisarze za życia nie byli ze sobą tak blisko.

Elias Canetti był naprawdę wielokulturowym pisarzem: z pochodzenia był sefardyjskim Żydem, urodził się w Ruse w Bułgarii, jego nianią była Rumunka, potem wyjechał z rodzicami do Anglii, dokąd uciekli oni przed despotycznym dziadkiem. Po nagłej śmierci ojca, który zmarł na  oczach wówczas siedmioletniego Eliasa, został zaprzysiężonym wrogiem śmierci, którym pozostał praktycznie do końca życia. Wraz z matką i braćmi przeniósł się do Szwajcarii, gdzie matka we wręcz okrutny, ale skuteczny sposób nauczyła go niemieckiego. W Wiedniu Canetti studiował - nie wiadomo dlaczego -  chemię. Przebywał też w Paryżu i Berlinie, gdzie stykał się z postaciami literackiego świata. Wszystkie te pobyty na pewno pozostawiły ślad w jego świadomości, książki jednak pisał wyłącznie po niemiecku.

Utworem, nad którym ostatnio pracowałam i który niebawem wyjdzie w wydawnictwie Pogranicze, a mianowicie  Księgą przeciwko śmierci (Das Buch gegen den Tod), zainteresowała mnie jedna z przyjaciółek - tłumaczek. Byłam wtedy w żałobie po mężu i chętnie podjęłam się zrobienia czegoś „przeciw śmierci”. Niemiecki oryginał książki wyszedł w wydawnictwie Hanser już po odejściu pisarza, który zmarł w 1994 roku. Jest to znakomity wybór zapisków Canettiego na ten temat, dokonany przez czwórkę redaktorów przy współpracy Johanny Canetti, córki pisarza, która po Noblu była czymś w rodzaju sekretarki swojego sławnego ojca.

Księga przeciwko śmierci jest piękną książką, co według mnie można powiedzieć z czystym sumieniem o niewielu utworach. Są to zapiski Canettiego w postaci notatek, aforyzmów i mini-esejów. Utwór jest właściwie monotematyczny, a mimo to nie nuży, gdyż wypowiedzi autora są bardzo różnorodne, dotyczą różnych rodzajów śmierci ludzi, ale także zwierząt, a nawet, można by powiedzieć, śmierci życia na Ziemi. Prezentują poglądy pisarza na wiele spraw, związanych z głównym tematem książki, ale także wychodzących poza  ten temat: mówią o śmierci,  ale i o życiu.

Zbiór zapisków, aforyzmów i mini-esejów Eliasa Canettiego, starannie i umiejętnie wybranych przez redaktorów niniejszej książki ze spuścizny noblisty, jest niezwykle interesujący, trzymający w napięciu i napisany w sposób jedyny w swoim rodzaju, charakterystyczny dla tego pisarza.

Elias Canetti był zdeklarowanym wrogiem śmierci, co nie powinno dziwić nikogo, znającego okoliczności nagłego zgonu jego ojca. Przez całą twórczość noblisty przewija się motyw walki ze śmiercią, aż do późnej starości pisarza. Zamierzał on napisać osobny utwór, zatytułowany tak jak niniejsza książka, ale nie zdołał tego dokonać. Niniejszy tom zawiera jedynie fragment owej planowanej Księgi, a poza tym, jak już się rzekło, arcyciekawe zapiski, aforyzmy i mini-eseje.

Myślę, że śmierć jest jednym z tematów zawsze aktualnych i absorbujących dojrzałych, ale i część młodych czytelników. Krótkie fragmenty prozy w Księdze, wyrażone w znakomitej  literackiej formie, cechuje prawdziwa głębia. Utwór Canettiego wciąga i zachwyca czytelnika, co zawdzięczamy nie tylko jego autorowi, ale i wydawcom tej książki, którzy bardzo starannie i umiejętnie dokonali wyboru  ze spuścizny pisarza.

Na poparcie moich słów chciałabym zacytować trzy zapiski z tej książki:

Miał złudną nadzieję żyć długo, niezauważony przez Boga.

Boisz się tego, czego nie będzie po śmierci.

Jedynymi listami, które chciałbym napisać, są listy do moich zmarłych.

Byłbym gotów nie robić nic innego, tylko pisać do nich.

Maria Przybyłowska