Venclova ponadgraniczny Urszula Pietroczuk - "Gazeta Wyborcza", 1-2.09.01

W Białej Synagodze, na białym, okrągłym podeście, przy starym, drewnianym stole litewski pisarz Tomas Venclova przyjmował wczoraj w Sejnach swoich gości.

Biała Synagoga należy do Fundacji "Pogranicze" w Sejnach. Jej szef Krzysztof Czyżewski zaprosił do niej przyjaciół Venclovy, by swoim przybyciem uświetnili dwudniową uroczystość nadania litewskiemu poecie tytułu Człowieka Pogranicza.

- Dlaczego właśnie Tomasowi Venclovie przyznaliśmy ten tytuł? To pewnie wyjaśni się w trakcie naszego spotkania - zaczął Krzysztof Czyżewski. - Ludzie z fundacji, kiedy zamieszkali tutaj w Sejnach, zaczęli rozumieć, że jest coś takiego, jak etos człowieka pogranicza w sensie postawy ludzkiej i twórczej. Nie wyrzeka się on swojej kultury, ale tkwiąc w niej silnie korzeniami, buduje mosty ku innym tradycjom. Taki wydał nam się też Tomas Venclova.

Jako pierwsza do stolika dosiadła się Rosjanka, Ludmiła Aleksiejewna, działaczka Moskiewskiej Grupy Helsińskiej walczącej w czasach komunistycznego reżimu o przestrzeganie praw człowieka. Wspomniała swój pierwszy wyjazd do Wilna i spotkanie z Venclovą.

- Nie zapomnę wieczoru w Wilnie, kiedy siedzieliśmy z młodymi litewskimi dysydentami, popijając kawę, na okrągło słuchaliśmy piosenki Okudżawy "Białoruski dworzec" - mówiła. - Piosenka była o wojnie ojczyźnianej, ale zrozumiałam, że oni myślą o czym innym.

Zebrało się na wspominki. Kilka historii o tamtych czasach dorzuciła znakomita rosyjska poetka Natalia Gorbaniewska:

- Język polski to było nasze opozycyjne esperanto - opowiadała. - Tylko z polskiej prasy podziemnej można było się czegokolwiek dowiedzieć o świecie. Pierwszy numer paryskiej "Kultury" trzymałam w ręku właśnie w Wilnie, gdzie zaprosił mnie Tomas. Potem on, już jako litewski profesor z amerykańskiego uniwersytetu, napisał po angielsku książkę o polskim poecie Aleksandrze Wacie. W tym właśnie jest dla mnie cała sprawa: Tomas jest nie tyle człowiekiem pogranicza, co ponadgranicznym, pisarzem ponad granicami.

Poruszony poeta nie wiedział, w jakim ma odpowiadać języku: zaczął po litewsku, przeszedł na rosyjski, w końcu wybrał polski. Opowiedział kilka anegdot, na przykład jak to na Litwę przemycono "Rodzinną Europę" Miłosza. Przesyłano listy, w każdym była jedna strona książki. Po półtora roku udało się zebrać do kupy cały tom. Albo jak przez pomyłkę na Litwę trafiło kilkadziesiąt polskich egzemplarzy "Procesu" Kafki.

- Dopiero w naszym kraju Kafka doczekał się wypełnienia swego testamentu - śmiał się pisarz. - Jego książki palono.

Venclova pamięta też artykuł z czeskiego pisemka kulturalnego, o tym jak demontować aparaturę podsłuchową. Był rok 1968.

Przysiadł się także Władimir Tarasow, świetny jazzman, który spędził z Venclovą niejeden wieczór w słynnej wileńskiej kawiarni Neringa.

Potem inni znajomi, miłośnicy jego poezji i krytycy literaccy. Mają na dyskusje całe lub tylko dwa dni. Uroczyste nadanie tytułu odbędzie się dziś - o 17.30.

URSZULA PIETROCZUK

TOMAS VENCLOVA

Litewski poeta, tłumacz, eseista. Fundacja "Pogranicze" przyznała mu tytuł Człowieka Pogranicza (nadawany jest raz na dwa lata, wcześniej otrzymał go tylko Jerzy Ficowski). Venclova był już w Sejnach wiele razy. Uważa, że region ten jest dla Litwinów tym, czym Wileńszczyzna dla Polaków.

Venclova urodził się w 1937 roku w Kłajpedzie. Skończył filologię litewską na Uniwersytecie Wileńskim. Dysydent, działacz Litewskiej Grupy Helsińskiej. W latach 70. wyemigrował do USA, gdzie wykłada na Uniwersytecie w Yale.

"Gazeta Wyborcza", 1-2.09.01