Wystarczy być, Katarzyna Bieńkowska, "Nowe Książki" nr 12/2002

Wystarczy być, Katarzyna Bieńkowska, "Nowe Książki" nr 12/2002

Przez całe lata literatura albańska była dla nas białą plamą. W Polsce jej znajomość ogranicza się do Ismaila Kadare" (kilkakrotnie nominowanego do literackiej Nagrody Nobla) - pisze w posłowi do zbioru opowiadań Ylljeta Alicki Dorota Horodyska. "Niektórzy mogą wymienić jeszcze kosowskich poetów Alego Podrimję, Eqrema Bashę oraz Mazlluma Saneję, który ich przekładał na polski" - dodaje tłumaczka, obawsaim się, nieco na wyrost. Myślę także, że mało kto w Polsce zdawał (i zdaje) sobie sprawę ze skali totalitarnego zniewolenia Albańczyków, utrzymującego się z potworną, groteskową siłą aż do roku 1991, czyli do upadku reżimu Envera Hodży. To, co dla nas jest już dziś wywołującą wręcz niedowierzanie, historyczną egzotyką, dla Albańczyków pozostaje świeżą, trudną do zabliźnienia raną. Zresztą, jak pisze Horodyska w swym bardzo ciekawym i ważnym właśnie ze względu na ogrom naszej nieświadomości szkicu: "Powiedzmy (...) jasno: tak powszechnego zniewolenia, strachu i terroru jak Albańczycy myśmy nie doznali. Stalinizm nigdy nas w takim stopniu nie dotknął, a chińskie eksperymenty pozostały dla nas, na szczęście, obce. Odwrotnie niż dla Albańczyków".

Ylljet Alicka jest absolwentem Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego w Tiranie, nauczycielem i autorem podręczników szkolnych. Debiutował w wieku 45 lat zbiorem Opowiadania (1977), kolejny zbiór Kompromis ukazał się w 2000 r.; jego utwory tłumaczono na kilka europejskich języków; otrzymał kilka międzynarodowych nagród literackich; w grudniu 2001 Kompromis uznano w Albanii za książkę roku; pisze również scenariusze filmowe. Poprzez swoje opowiadania ujawnia cały absurd totalitarnej dyktatury, jak również bolączki posttotalitarnej transformacji. Jego siłą jest zdolność wnikliwej obserwacji, stylistyczna oszczędność i przewrotne poczucie humoru, które zresztą należałoby określić po prostu jako wyczucie absurdu.

Owego absurdu trudno, rzecz jasna, w albańskiej rzeczywistości, tak enverowskiej, jak i postenverowskiej, nie odczuwać; wystarczy odwołać się do "dokumentalnych" przecież opowiadań Alicki, jak Hasła, w których wiejscy nauczyciele wraz ze swymi uczniami układają w górach z kamieni przydzielone im przez dyrektora szkoły i sekretarza partii prokomunistyczne i antyimperialsityczne hasła i sumiennie doglądają ich nieraz całymi latami (!); Trzy meldunki z przedsiębiorstwa N. O bólu po śmierci wodza, w których opisane są emocjonalne reakcje pracowników i wpisy w Księdze z Wyrazami Bólu (wręczonej przez przewodniczącą związków zawodowych) po śmierci Hodży; albo Krótką historię dobrze urodzonych opowiadającą o pewnym byłym albańskim dyplomacie, który w latach dziewięćdziesiątych założył "Towarzystwo Odrodzenia Narodowych Wartości Duchowych" i w ramach jego działalności sprzedawał zachodnim naiwniakom i snobom fikcyjne tytuły szlacheckie. Z drugiej jednak strony ironiczne wychylenie się poza koszmar niedorzeczności wymagać musiało nie lada hartu ducha i "odniewolenia" umysłu, a także daru lapidarności.

Alicka niczego nie przegaduje, pisze krótko, dosadnie, szkicuje sytuacje i zdarzenia poprzez celne wskazanie drobnych, pozornie nieważnych szczegółów. Nic dziwnego, że upomniało się o niego kino: na podstawie Haseł, Małego mężczyzny i Wiejskiej historii powstał francusko-albański film Hasła, który w 2001 roku zdobył Nagrodę Młodych na festiwalu w Cannes, zachęcając tym samym pisarza do pracy nad kolejnymi scenariuszami. Trafnie pisze o "filmowości" tej prozy Horodyska: "Szczegół, nic nie znaczący drobiazg mają u Alicki pierwszorzędne znaczenie, stają się bezwzględnie konieczne. Jakby grały w filmie i każdy z nich miał życiową rolę: palec wystający z podartego buta, główka czosnku, sztuczne kwiaty w szeleszczącym celofanie, pachnące naftaliną najlepsze ubranie. Te opowiadania są gotowymi scenariuszami filmowymi. Tyle w nich obrazu i plastyki, niepowtarzalnego klimatu."

Tu dochodzimy do najważniejszej, moim zdaniem, wartości prozy Alicki; nie jest nią satyra, sarkazm, czy ironia, lecz właśnie umiejętność dostrzeżenia drobiazgów, zwykłych chwil w zwyczajnym życiu zwykłych ludzi, które pozostają wzruszające i właśnie "ludzkie" bez względu na "dziejowy" absurd i dehumanizację; ba, ten potworny kontekst jeszcze potęguje ich humanistyczny wymiar. Jakże poruszająca jest na przykład Wiejska historia, opowieść o wiejskim analfabecie Marku, który prosi nauczyciela o napisanie podania do władz w sprawie nowego mieszkania, to jest "jakiegoś kunta", bo podczas deszczu "przez jego chatę przepływa "strumycek co to wpływa do potoka", a potem resztę swego nieszczęsnego żywota spędza na nagabywaniu sąsiadów, żeby mu przeczytali ten nigdy nie wysłany list o jego własnym rozdzierającym losie, aż wreszcie sprawia sobie elementarz, by móc samemu nauczyć się czytać; albo Mąż i żona [Cifti], historia niefortunnej, upokarzającej wyprawy dwojga wiejskich staruszków "na wesele w stolicy", podczas której on zdobywa się na pierwszy w swym życiu czuły gest wobec kobiety.

Opowiadania Ylljeta Alicki są tak przejmujące właśnie dzięki swej "białoszewskiej" powiedziałabym perspektywie, ukazują ten przerażający "inny świat" jakby od dołu, od spodu, z poziomu codzienności i powszedniości, a przez to "egzotyka" albańskiego totalitaryzmu i posttotalitaryzmu nabiera ponadgeograficznej, ponadhistorycznej i ponadpolitycznej uniwersalności. Alicka mówi nam dobitnie - zwłaszcza poprzez te mniej sarkastyczne, a bardziej czułe, wywołujące śmiech przez łzy opowiadania - że aby przeciwstawić się machinom dehumanizacji, nie trzeba koniecznie nadzwyczajnych aktów heroizmu, czasem po prostu "wystarczy być" ) że pozwolę sobie wykorzystać słynny tytuł), choć może powinnam dodać: i umieć zobaczyć innych z ich byciem. Ylljet Alicka bez wątpienia to potrafi. Dlatego też nie jest on jedynie pisarzem społecznym - czy dajmy na to - satyrykiem społeczno-politycznym. Jest humanistą I na tym zapewne polega istota jego europejskiego sukcesu.

Katarzyna Bieńkowska, "Nowe Książki" 12/2002

Ylljet Aliçka, Kompromis. 13 opowiadań albańskich. Tłumaczenie Dorota Horodyska, Sejny 2002, Fundacja Pogranicze.