Związani z miejscem - "Żydzi przy dźwiękach skrzypiec" - Jerzy Srzednicki

Związani z miejscem - "Żydzi przy dźwiękach skrzypiec" - Jerzy Srzednicki

Z Panem Jerzym Srzednickim spotkaliśmy się 18 września w Białej Synagodze. Było to pierwsze spotkanie w ramach naszego projektu, któremu przyświecał temat „Żydzi – przy dźwiękach skrzypiec”. Wszyscy byli bardzo podekscytowani. Nikt do końca nie wiedział, jak spotkanie będzie wyglądało. Baliśmy się, że coś się nie uda. Że zabraknie nam płótna, albo popękają nam pędzle. Wszystko było jedną wielką zagadką

Najpierw, wprowadzając nas w realia pierwszego spotkania pani Bożenka przywitała wszystkich. Następnie pan Srzednicki opowiedział o sobie, o swojej twórczości, oraz jakie były jego życiowe losy. Później przedstawił nam swoją wizję obrazu. To było wspaniałe, wysłuchać artystycznych przemyśleń najsławniejszego sejneńskiego portrecisty. W końcu nikt jak On nie pamięta twarzy przedwojennych sejneńskich Żydów. Korzystając z okazji pan Srzednicki przedstawił nam życiorys Chagalla. Na nasze szczęście, w białej synagodze była jeszcze wystawa dzieł malarza. Bardzo nam się spodobała jego twórczość. Bardzo chcieliśmy, alby nasze dzieło było właśnie pełne liryzmu, fantazji i poezji, czyli utrzymane w typowo Chagallowiskim klimacie. Zabraliśmy się więc do tej czysto praktycznej pracy.

Najpierw każdy szkicował jakiś element obrazu na kartce papieru. Następnie pan Jerzy swoim wprawnym okiem fachowca wybrał najciekawsze spośród nich. Następnie Ola całość przeniosła na płótno. Zabraliśmy się wtedy za ożywienie miasta kolorami. Malowaliśmy do zmroku. Czekał nas jednak jeszcze jeden dzień pracy. Kolejnego dnia spotkaliśmy się wypoczęci i pełni chęci do działania. Kiedy malowaliśmy, pan Srzednicki ciągle nad nami czuwał, i dawał nam bardzo ważne rady techniczne. Podczas pracy niektórzy z nas byli tak głodni, że co chwilkę biegali do sklepu po chipsy i colę. Nawet sam mistrz skusił się podczas pracy na tak bardzo „nie mistrzowskie” jedzenie. Skończyliśmy nasze dzieło popołudniu. Byliśmy wszyscy bardzo szczęśliwi z naszego obrazu. Po zebraniu wszystkich sprzętów, pożegnaliśmy naszego artystę starowierską pieśnią. To było wspaniałe spotkanie. Było ono dla nas niczym podróż w czasie w przedwojenne, pełne gwaru i śmiechu Sejny. Słuchając opowieści pana Jerzego z wielkim żalem uświadomiliśmy sobie, że to co było już nie wróci, i nie da się już tego odzyskać. Mogliśmy jedynie oddać cześć tym miejscom i ludziom uwieczniając ich na płótnie. Będziemy na pewno pamiętać ten dzień.

Kasia Stefanowska i Dominika Turowicz

Jerzy Srzednicki urodził się 16 maja 1930 roku w rodzinie urzędnika państwowego. Jego ojciec został zamordowany w Dachau w 1941 roku. W 1947 roku, po śmierci matki, Srzednicki wyjechał z Sejn do Wrocławia. Rozpoczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, w pracowni prof. Eugeniusza Geperta. Po trzech i pół roku musiał przerwać naukę z powodu trudności materialnych i choroby oczu, wywołanej kontuzją wojenną. Na początku lat 50. wrócił do Sejn. Stopniowa poprawa wzroku oraz uzyskane na przełomie lat 50. i 60. konsultacje u prof. Antoniego Łyżwańskiego, a następnie u prof. Tadeusza Brzozowskiego, umożliwiły mu rozwój artystyczny. W latach 70. prace Srzednickiego były prezentowane w Warszawie (Galeria Wola, Klub Dziennikarza na Foksal). Następnie w Białymstoku (Teatr im. Aleksandra Węgierki, Klub Siedmiu, Baszta, Międzynarodowy Klub Prasy i Książki, WDK) oraz w Budapeszcie, Krakowie, Lublinie, Szczecinie, Łodzi. W 1976 roku otrzymał uprawnienia artystyczne Ministerstwa Kultury i Sztuki. Mieszkał i tworzył w Smolanach, w powiecie sejneńskim.