Współczesność w starym kostiumie
W maju 1991 spotkaliśmy się w Wilnie i zapytałem wtedy Kanowicza, czy wciąż pisze o małych, biednych, trochę Chagallowskich miasteczkach na Litwie, czy też może zainteresował się współczesnością. Trochę go chyba to pytanie dotknęło.
- Cóż mam odpowiedzieć? Że stale piszę o przeszłości i że moje książki pachną naftaliną? Może to zabrzmi dziwnie, ale moje książki o przeszłości nie są o przeszłości! W rzeczywistości mówią o problemach odwiecznych: o wolności, zniewoleniu, o przemocy, samowoli, o losie małego narodu w systemie totalitarnym, o poniewieraniu ludźmi i o prawdziwym przeznaczeniu człowieka. Wszystkie są dzięki temu skierowane do współczesności. To jakby garderoba w studiu filmowym - mundury, suknie, kostiumy... Kostium jest stary, a ciało i dusza współczesne, nowe.
Największą popularność przyniosły Kanowiczowi "Świece na wietrze", opowieść o losie żydowskiego chłopca, Daniela, żyjącego w prowincjonalnym litewskim miasteczku tuż przed i w czasie II wojny światowej. Daniel jest sierotą przygarniętym przez żydowskiego grabarza Józefa, życie chłopca upływa bardziej wśród drzew i nagrobków niż wśród ludzi.
Podobnie jest z bohaterem "Koziołka za dwa grosze", starcem Efraimem Dudakiem, trzykrotnym wdowcem i ojcem czworga dzieci. On także żyje na cmentarzu i tylko tam czuje się bezpieczny. Jest kamieniarzem i miłość do ludzi wyraża głównie rzeźbami rytymi w kamieniu. Na nagrobku swego ojca-flisaka umieścił tratwę wśród odmętów, ale rabin był niezadowolony: "Gdzie to niby, Efraimie, widziałeś coś podobnego na żydowskim cmentarzu? Po żydowskim cmentarzu skaczą kamienne lwy, rozwiewają się na wietrze stronice otwartej Tory, nad żydowskim cmentarzem jak rok okrągły krążą kamienne motyle, ale tratw nikt stąd donikąd nie spławia - ani do Memla, ani do tronu Pańskiego".
Żona, Lea, zarzucała Efraimowi, że kamienie kocha bardziej niż ją i dzieci. Odpowiadał, że wszystko na świecie trzeba kochać, kamienie też, bo kamień posiada taką samą duszę jak człowiek. "Boże, ile kamieni przydźwigał, ile ich ogrzał własnymi rękami, ile ułożył w ziemi niby w kołysce" - taki właśnie, nastrojowy i poetycki, jest język tej powieści, znakomicie przełożonej przez zmarłego przed rokiem Aleksandra Bogdańskiego, tłumacza wszystkich powieści Kanowicza.
Biedne młode orlęta
Akcja "Koziołka za dwa grosze" toczy się na początku naszego stulecia w niewielkim miasteczku północnej Litwy, gdzieś za Kownem i Rossieniami. A najważniejszym, uniwersalnym problemem powieści są relacje między rodzicami i dziećmi. Widać to już od pierwszej strony. Oto motto: "Oko, które z ojca szydzi i gardzi matki swej pokorą, wydziobią kruki krążące nad ziemią i pożrą orlęta młode" (stare zaklęcie), oto dedykacja: "Ojcu poświęcam". Ojciec pisarza był krawcem, "najlepszym w całej Litwie", mawiał zresztą: "Nie ma złych krawców, są tylko źli klienci".
Bohaterem powieści Kanowicza - składającej się z dwóch części: "Koziołek za dwa grosze" i "Uśmiechnij się do nas, Panie" - jest ojciec, którego dzieci rozpierzchły się po świecie i doznają w życiu wyłącznie nieszczęść i hańby. Efraim zamartwia się o córkę Certę, bo wie, że kartę stałego pobytu w Kijowie młoda Żydówka może mieć tylko jako zarejestrowana prostytutka. Najmłodszy syn, Ezra został wędrownym komediantem i związał się z chrześcijanką, Polką Danutą. Zachoruje potem na galopujące suchoty i umrze w wileńskim szpitalu, choć ojcu miłosiernie powiedzą, że ruszył na Syberię po wymarzonego niedźwiedzia do sztuczek cyrkowych... Najgorsza wiadomość przychodzi o najstarszym, Hirszu, który miał być szewcem w Wilnie, ale zaraził się ideałami socjalistycznymi i wziął udział w zamachu na gubernatora. Wprawdzie go nie zabił, a tylko postrzelił, ale i tak wiadomo, że czeka go za to stryczek. Młody żydowski zamachowiec nie ma żadnych szans na sprawiedliwy proces w państwie carów. Najlepiej, zdawało się, los obszedł się z Szachną, który miał w Wilnie dobrą posadę i nawet przysyłał ojcu pieniądze. Potem jednak okazało się, co to za posada... Szachna Dudak, Siemion Jefremowicz Dudakow, został tłumaczem wydziału śledczego żandarmerii, więc gorzej niżby diabłu duszę zaprzedał. Tłumaczył zeznania własnego brata w parodii śledztwa i procesu. Zwariował z tego wszystkiego, widział wszędzie białe motyle i łowił je siatką...
W powieści Kanowicza silny jest tylko stary ojciec-kamieniarz, dzieci są słabe, grzeszne, naznaczone piętnem nieszczęścia. Dlaczego tak jest? Skąd bierze się siła ojca i słabość dzieci? Ojciec jest jak dąb, wrośnięty mocno w jedno miejsce, nigdzie nie odejdzie z rodzinnego miasteczka. Szanuje prawa boskie i ludzkie i całe życie trzyma się swojej twardej, kamiennej pracy. Dzieci gubi ciekawość świata i przeciwstawianie się tradycji. "Co będzie - wzdychają starzy - jeśli wszystkie żydowskie dzieci porzucą swoich rodziców i popędzą do miasta szukać szczęścia?". Kanowicz uchwycił w swojej powieści właśnie ten moment - odchodzenia żydowskich dzieci, wyłamywania się ze wspólnoty, ciężkich nieraz konsekwencji wychodzenia z getta. Nie jest jedynym pisarzem podejmującym ten problem, pisali o tym i bracia Singerowie, i Joseph Roth, i Julian Stryjkowski. Głos Kanowicza jest równie przejmujący, brzmi w nim poza tym pewien ton szczególny: cierpienie rodziców z powodu dzieci nie jest zarezerwowane wyłącznie dla Żydów. Jest to ból powszechny. Straszne słowa "Dzieci to nasza katorga... Bezterminowa katorga..." wypowiada w "Koziołku za dwa grosze" rosyjski listonosz, Ardalion Ignatiewicz Niestierowicz, którego syn Iwan zginął broniąc carskiego imperium gdzieś aż na perskiej granicy.
Filmowa podróż starców
"Koziołek" jest znakomitym materiałem na film: trzymająca w napięciu akcja, wyraziście nakreślone sylwetki bohaterów, duży ładunek dramatyzmu, na przykład w scenie spotkania braci Dudaków, stojących pozornie po dwóch stronach barykady: zamachowca Hirsza i tłumacza wydziału śledczego, Szachny. Podobnie pełna napięcia jest scena złowrogiego żartu Rosjanina pułkownika Kniaziewa, który zamyka swojego tłumacza na noc w jednej celi razem z bratem-więźniem. Jest też wątek miłości przeklętej - piękna młoda Polka, "biała kotka" Danuta ucieka w świat z młodym Żydem, Ezrą.
Jednak najbardziej "filmowa" jest niesłychana podróż starców z północy Litwy do Wilna. Na wieść o aresztowaniu syna i przeczuwając bliską śmierć pierworodnego, Efraim postanawia się z nim zobaczyć i pożegnać. Ze starym kamieniarzem ruszają solidarnie w drogę dwaj jego najlepsi przyjaciele: woziwoda Szmul Sender, właściciel starego konia i furmanki oraz żebrak Awner Rozental, niegdyś miejscowy bogacz - właściciel sklepu kolonialnego, sklepu, który z woli Najwyższego spłonął w pożarze. Podróż wygląda niczym żałosna parodia powieści awanturniczo-przygodowej. Zamiast trzech muszkieterów ruszają w drogę trzej ledwo żywi starcy i wiekowy koń, który w każdej chwili może wyciągnąć kopyta. Żegnająca ich żona Sendera nie wierzy, że dojadą do Wilna. Koń i podróżni mają razem bez małą trzysta lat. "Trzysta lat to trzysta lat! Trzysta lat ciągnie do tyłu, a nie do przodu".
Jednak po serii najgorszych i najżałośniejszych przygód - kradzież konia spod synagogi, odzyskanie konia, szaleństwo i śmierć w drodze żebraka Awnera - docierają wreszcie do Jeruszalaim da Lita, "gdzie żyją nie tylko dostojni mężowie, ale są też konie najszlachetniejszej rasy". W Wilnie rozgrywają się najbardziej złowrogie wypadki: zatajona przed ojcem śmierć Ezry, egzekucja Hirsza i bezskuteczne poszukiwanie jego zwłok pod osłoną nocy, wreszcie dramat "odstępcy" Szachny, przeklinanego przez Żydów.
A wszystko to dzieje się pomiędzy Żydami, Rosjanami, Polakami i Litwinami. Mógłby powstać bardzo interesujący film. Scenariusz autorstwa Józefa Hena czeka na chętnego reżysera już od kilku lat.
Elżbieta Sawicka, "Rzeczpospolita", 8.01.1995
Grigorij Kanowicz Koziołek za dwa grosze, Sejny 1994, Fundacja Pogranicze.