Krasnogruda nr 12. JAN CZYKWIN: Wiersze. Przeł. Elżbieta Feliksiak, Franciszek Kobryńczuk, Marian Jurkowski.

Krasnogruda nr 12. JAN CZYKWIN: Wiersze. Przeł. Elżbieta Feliksiak, Franciszek Kobryńczuk, Marian Jurkowski.

JAN CZYKWIN 

Wiersze 

Fenomen dnia 
Dzień się starzeje... niby brulion gorze 
I w proch się spopiela fenomen dnia. 
A popiół - co nam przynieść może? 

Dzień się starzeje i wszystko z nim się zmienia: 
Studnia i wiadro, i woda studzienna, 
Dróżka do domu, ścieżka do strumienia;

Ojcowska głowa starsza i usta matki więdną 
Tak, jak dziewczęce piersi i jak ogrodów piękno, 
Starzeje się nam jadło i nić przędziwa cienka; 

Ulica się starzeje, sąsiedzi, złość i donos, 
Każdy spośród ministrów i biurokratów grono, 
Idole na portretach - za życia i po zgonie; 

Idee postarzały, i radość, i ból duszy, 
I postarzała troszkę ogromna pustka ciszy, 
I całkiem się zestarzał hymniczny ton klawiszy. 

Dzień się starzeje... Z nim - starość snu i ducha, 
Światło ucichło, muzyki muszej słucha, 
Starzeje się słońce, dogasa ognia smuga. 

Ja, w dziuplę zagnany, w ciemności niby sowa, 
To prawdę, to znów fałsz mackami anten łowię 
Czując, jak z drobin szklistych odrasta dnia fenomen. 

Przełożyła Elżbieta Feliksiak 

Asymetria 
Nie odkładaj mi na potem 
Swoim życiem mego życia, 
Gdy lipcowy miód jak złoto. 

Ten świat ja lubię i kocham. 
Żal, że ma tyle utrapień. 
Tęsknię za jego pieszczotą. 

Przełożył Franciszek Kobryńczuk 

Ostatnia wieczerza 
Położyła matka na ustach znak krzyża 
I zaczęła niby się modlić, 
Niby rozwiązywać węzełki swego życia 
Z pomocą narzekań cichych i pogodnych. 

Poobrywanych wspomnień pasma wisiały. 
Ojciec leżał w łóżku przeżyty, zsiwiały, 
W gorącej pościeli, chłodem śmierci owiany. 

Przedmioty podczas spóźnionej wieczerzy 
Niesymetryczne zęby szczerzyły. 
Drewniany smutek szmaragdem się szerzył, 
Plamami z kątów wyłaził i kwitł wybujały 

I tak poruszał wnętrze tej ciemnej pieczary, 
Że światła było już mniej niż mało. 
Ciało wchłonęło swej drogi ostatek szary. 
Niedopite powietrze w szklance zostało. 

Przełożył Franciszek Kobryńczuk 

*** 
Dawno umarły ojciec polem idzie. On orze. 
On i pług. 
On i skiba roli. I ziarno, 
I odblask odległego raju. 

Oczy, jakimi patrzy na świat, 
To te same oczy, co go oglądają. 

Z płachty owsa bierze garść 
I zasiewa tamtą stronę, 
Gdzie od dawna wieczność trwa. 

Przełożył Marian Jurkowski

Krasnogruda nr 12, Sejny 2000, Pogranicze.