"Kurator, rozpatrujący codziennie dziesiątki próśb petentów, pochylonych przed nim z uszanowaniem, nie wydaje się nam z początku osobą życzliwą i empatyczną. Podobnie jak cała instytucja pomocy społecznej, mająca z założenia ludziom służyć, a po prostu ich nie lubiąca i traktująca jak intruzów. Symbolem tej niechęci jest brama wejściowa do urzędu, która „otwierała się z przeraźliwym skrzypieniem i zatrzaskiwała z łoskotem. Trzeba było sprawnie prześlizgiwać się przez szparę – tym nazbyt opieszałym furta uderzała po piętach. Starsi wystawali przed nią tak długo, póki jakiś silniejszy współpracownik nie wpuścił ich do przedsionka wyłożonego marmurem w kolorze surowego mięsa.”
CAŁA RECENZJA: TUTAJ